Fiji (wrażenia)
Tytuł na „F” i głęboka zieleń okładki już z daleka krzyczą, że tę grę stworzył Friedemann Friese. Fiji jest dziś już – mam nadzieję – mocno niepoprawna politycznie, bo targujemy się w niej z rdzennym mieszkańcami wyspy o słynne „pomniejszone głowy”. Ludzkie, a nie żadne tam plastikowe ze sklepu z pamiątkami czy straganu z drewnianym rękodziełem. I za szklane paciorki. Dobrze o tyle, że temat jest przygładzony nutką humoru i żetony ludzkich głów mają więcej wspólnego z ogólnie pojętą popkulturą niż z kulturą jakiegoś konkretnego ludu.
Fiji – rzut okiem na grę
Abstrahując od lekko przetrąconego tematu, trzeba przyznać, że Fiji zaciekawia co najmniej w dwóch aspektach. To gra licytacyjna, która działa już i w dwie osoby. A do tego organizacja tych licytacji jest bardzo oryginalna.
Żetony głów są w grze znacznikami zwycięstwa. Najlepszy gracz w rundzie otrzymuje ich najwięcej, kolejni o jedną mniej – wedle ustalonego między sobą rankingu. Ten ranking określa się wedle czterech – ułożonych losowo – kart warunków zwycięstwa. Pierwszy jest zawsze gracz, który najlepiej realizuje wymagania pierwszej z tych kart – bo ma u końca rundy najwięcej lub najmniej paciorków odpowiedniego koloru. Remisy oraz przyznanie dalszych miejsc rozstrzygają kolejne karty warunków.
Ale… co się właściwie dzieje wcześniej w rundzie? Rozgrywamy trzy razy fazę wymiany, to znaczy każdy z graczy trzy razy ukryje w pięści od 1 do 4 dowolnych paciorków za swojej zasłonki. Każda taka wymiana oznacza rozpatrzenie ofert graczy w odniesieniu do czterech par: karta wymiany + karta efektu. Ponieważ i te pary zestawiamy losowo, scenariusze i możliwości mogą być różne. Kto dał najmniej paciorków w jakimś kolorze albo kto dał najwięcej dostaje albo tyle a tyle konkretnych paciorków z puli albo połowę jakiegoś koloru. Czasem paciorki dostają wszyscy gracze. Innym razem można nie oddawać zaoferowanych paciorków lub wpłynąć na ułożenie kart warunków zwycięstwa.
Ot ogólnie ważne, żeby było dynamicznie. I żeby tę swoją pulę paciorków (na początku rundy taką samą dla każdego) rozegrać najoptymalniej i przemknąć się tymi trzema wymianami między zamiarami konkurentów. I tak – za każdym razem z innymi parami wymiana – efekt oraz kartami warunków zwycięstwa – cztery rundy, po których liczba żetonów głów wskazuje zwycięzcę.
Wrażenia
Fiji jest grą mocno abstrakcyjną i to może dobrze. Story mnie lekko zemdliło, ale sama rozgrywka to już szczęśliwe tylko zabawa paciorkami oraz pilnowanie zależności między kartami i ich ułożeniem względem siebie. Co bardziej wrażliwi żetony głów mogą spokojnie zamienić na cokolwiek innego.
Pomysł na mechanikę – trzeba przyznać jest ciekawy. Nawet w dwie osoby, gdzie nieco inaczej wygląda pula paciorków, a część z nich nawet odrzucamy za drugi parawanik, i gdzie inaczej też przydziela się skurczone głowy na końcu rundy, czuć tę emocję w próbach przewidzenia, co też może chcieć zrobić przeciwnik, w co mierzy?
Co natomiast już i w grze dwóch graczy powoli rzuca się w oczy, to częste remisy przy rozstrzyganiu poszczególnych kart. W rozgrywkach w liczniejszym gronie dochodzi do nich pewnie jeszcze częściej. Nie każdemu to podpasuje, bo nawet jeśli może stanowić element strategii w grze, wyraźnie spowalnia jej dynamikę.
Pograliśmy więc. Nie powiem, że żałuję, bo Fiji w pomyśle na siebie rzeczywiście jest oryginalna. Ale też nie mam jakiejś większej ochoty wracać do niej w wariancie dla dwóch graczy. Fiji w tej odsłonie działa i ma się dobrze. My chyba wolimy jednak pograć w nią następnym razem co najmniej w trójkę. Tym bardziej, że za grami licytacyjnymi nikt z naszej dwójki nie przepada aż tak pasjami, żeby…
[78/169] #półkawstydu #ogarniampółkęwstydu [lista] tydzień: 14 – 20 czerwca 2021Podstawowe informacje:
Tytuł: Fiji
Autorzy: Friedemann Friese
Wydawca: 2F
Liczba graczy: 2 – 5
Wiek graczy: 10+
Czas gry: 30 minut
Rok premiery: 2005