SKATO (recenzja)

Firma Askato to polski importer zabawek. Sprzedaje je także poprzez własny sklep online – Niebieską Żyrafę.

Wygląda na to, że teraz Askato poszerza swoją ofertę także o gry planszowe. Na razie – z tego co widzę – ich cechą wspólną jest maksymalna prostota, nakierowanie na młodszego odbiorcę (wszystkie pojawiły się z labelkiem Genialny dzieciak) i… bazowanie na plastiku, choć – o ile planszówki jakby się chwilami od plastiku próbują odcinać – to tu akurat rzeczywiście ten wybór materiału-tworzywa ma spory sens i ekonomiczny i praktyczny. Już choćby i w tym względzie, że linia gier Askato od początku pokazuje się w swym zamiarze jako coś charakterystycznego.

 

Krótki przegląd pierwszych gier Askato

Gdyby zajrzeć do witryny wydawcy, znajdziecie tam i plastikowego słownego Wisielca (w wersji znanej nam ze szkolnej ławki, ale na swój plastikowy sposób – wygodniejszego) i grę na refleks pod nazwą Szybka logika, gdzie dwaj gracze na wyścigi przesuwają kolorowe pionki na swoich planszetkach, odtwarzając wzór z karty, a kto uczyni to pierwszy uderza w dzwoneczek. Są tam też trzy gry wykorzystujące plansze 8×8 i kwadratowe pionki-żetony, z których Siedem figur oraz Pustelnik to właściwie łamigłówki inspirowane taką lub inną tradycją, a tylko jedna jest grą we właściwym rywalizacyjnym tego słowa sensie. O tej jednej grze będzie właśnie ten tekst.

 

SKATO – czyli niegłupio retro

Gra się nazywa SKATO i jest dziełkiem Polaka, Andrzeja Undro. W swojej finalnej wersji jest logiczną grą abstrakcyjną dla dwóch graczy i to w takim wprost ujęciu, w jakim starsze pokolenia znają tego rodzaju koncepty choćby z książeczek Wojciecha Pijanowskiego. Plansza to plansza, pionek to pionek.

Pionek może mieć co najwyżej istotny dla rozgrywki kształt, kolor lub zasadę ruchu, a wszystko, co się dzieje na planszy, ma przybliżać graczy do realizacji konkretnego warunku zwycięstwa ew. kilku takich warunków w alternatywie. Ot i tyle. Jak wtedy, gdy jeszcze nikt nie wymyślił, że abstrakcyjność gry trzeba przysłaniać na siłę przydawaniem jej jakiegoś tematu.

 

Jak się gra w SKATO

W SKATO gracze na przemian układają na planszy po jednym pionku w swoim kolorze. Pierwszy pionek w grze może trafić w dowolne pole planszy. Kolejne trzeba dostawiać już w taki sposób, żeby przynajmniej jednym bokiem sąsiadowały z co najmniej jednym, dowolnym wcześniej ułożonym już pionkiem.

Gdy plansza zostanie zapełniona, gracze zliczają swoje pionki tworzące obszary o wielkości co najmniej 5 pól. Wygrywa, kto tych punktów ugrał, a właściwie “ułożył” sobie więcej.

Alternatywny warunek wygranej określa zwycięzcą tego z graczy, który w dowolnym momencie partii ułoży pionową lub poziomą linię z 5 pionków swojego koloru, ale tak naprawdę to po prostu reguła zmuszająca graczy do jeszcze wyraźniejszej uważności i konfrontacji. Kto w SKATO pograł już kilka razy, ten do takiego zwycięstwa przeciwnika niechętnie dopuści.

 

GO SKATO

Akurat tak się zdarzyło, że przed poznaniem SKATO miałem wreszcie okazję poznać jakieś tam podstawy GO. SKATO ma w sobie coś z tego klasyka, pewnie że może mocno odlegle, ale przynajmniej w kwestii rozumienia przestrzeni planszy i roli pionków w miejscach, gdzie je kładziemy, te gry rozumieją pewne rzeczy podobnie.

Inna rzecz, że GO jest grą głęboką, ma swoją duchowość i filozofię, a przez to jest niby przystępną i otwartą, a jednak mimo wszystko hermetyczną. SKATO jest zwyczajnie prostolinijna i tam gdzie GO grało też oddechem i pustymi miejscami i przejmowaniem kamieni przeciwnika, tak ona stawia na rozgrywanie swoich celów w budowaniu przejrzystej ciasnoty, bez żadnych bitewnych przydasiów. A jeśli coś ją gruntownie podbudowuje u fundamentów, to czysta matematyka, która – jak zawsze w udanych grach abstrakcyjnych – daje miejsce na mnóstwo różnych scenariuszy, jakimi partia SKATO może się potoczyć. A to przecież wciąż tylko po 32 pionki na gracza i 64 pól, które nimi zakrywamy.

 

Abstrakt, czyli miej się ostrożnie?

SKATO to publikacja odważna. Jej autor prawdopodobnie nią debiutuje. Jej wydawca dopiero zdobywa pierwsze doświadczenia w obszarze gier planszowych, o czym zresztą szczerze mówi, korzystając z konstruktywnego feedbacku (np. w kwestii prezentacji reguł).

Że gry abstrakcyjne nie mają łatwo przy obecnych modach i kalkulacjach produkcyjno-sprzedażowych, to wiadomo od dawna. W Niemczech jakiś czas temu przeszły już w dziedzinę rzemiosła i pojawiają się w małych nakładach jako produkty – można powiedzieć – ekskluzywne czy niszowe, ot choćby pod marką Steffen Spiele. Z rzadka tylko poważą się na nie tuzy branży; bezpieczniej – jeśli już – wydawać łamigłówki, a jeśli abstrakt, to jednak z jakimś tematem. Pojmują to tam tak nawet mniejsi wydawcy – to dotyczy na przecież na przykład Adios Calavera! z programu Mücke Spiele.

W Polsce dużo mniej ludzi stać na eksluzywne abstrakty, więc to już w ogóle nisza w niszy. Czasem coś się wyda czy sprzedaje jeszcze, jeśli można podkreślić i wykorzystać marketingowo jakiś szczególny twist czy podejście modernistyczne. Tak było z serią Jactalea i z grami z linii Gimpf. Gorzej z solidnymi co prawda, ale mocniej trzymającymi się tradycji i przeszłości pomysłami.

 

O renesans abstraktów

SKATO nie bez przyczyny jakieś 20 lat odbijała się od różnych wydawnictw. Jej filozofia – podobnie jak filozofia wielu podobnych abstrakcyjnych gier, które poutykały pewnie po szufladach – ma początki w lepszych dla abstraktów czasach. Gdy forma znaczyła dokładnie to, co treść, a na rynku nie było przerostu formy.

Kto wie, może właśnie branża zabawkarska jest obecnie dla takich gier jakimś pomysłem – bo akurat ona jeszcze będzie umiała przerzucić pomost między tradycją tego gatunku, a znajdowaniem dla niego odbiorców.

Wydawca SKATO twierdzi, że gra sprzedaje się dobrze. I mnie to cieszy, bo jeśli tak jest, to znak, że nie wszystko dla gier abstrakcyjnych jest stracone. Może nie będą one miały szans przybierać takiej formy, jaką najchętniej bym ja widział – w drewnie czy innych surowcach bardziej niż plastik szlachetnych, ale też przy aktualnej technologii i z fabryk zabawek mogą wychodzić przecież projekty gier wcale nie każących się autorowi za nie wstydzić, a przekonujących do siebie szersze masy i przystępnością zasad i ceną.

Może to szansa na odkurzenie zapomnianych dziś abstraktów, w które grywano przed dziesięcioleciami, może jakichś gier z dorobku Alexa Randolpha (z TwixT na czele, już w oryginale plastikowej zresztą), dziełek Sida Sackona (kto pamięta jeszcze jego Focus?), albo i przeflancowanie do Polski abstrakcyjnych gier Hiszpana, Nestora Amerala Andresa (Nestorgames).

 

Podsumowanie

Tymczasem mogę powiedzieć, że SKATO moim zdaniem rzeczywiście oferuje to, co sobą obiecuje. Rozgrywka jest szybka, krótka i mimo dwóch czy trzech zaledwie zasad na krzyż – satysfakcjonująca. Poszukiwanie sposobów na kontrowanie przeciwnika okazało się przyjemne i często wprost emocjonujące. A po jednej partyjce, zwykle pada propozycja rewanżu. Myślę, że taki efekt autor SKATO chciał osiągnąć i to mu się udało. Dziecko spokojnie sobie z grą poradzi, a i dorosły ma się o co tu zaczepić.

Dopowiem, że stosunek jakości do ceny wydaje mi się przy tym produkcie odpowiedni. SKATO co prawda mierzy swoim outfitem bardziej w półki marketów, ze swoim pudełkiem jak opakowanie zabawki, plastikiem podobnym do tego z jakiego robi się autka czy klocki, ale gdy wyjąć grę z pudełka na stół, to wygląda już całkiem jak kawałek dobrze wykalkulowanego i praktycznego sensu. Pomyślano nawet o plastikowym woreczku z logo SKATO do przechowywania pionków. Widać, że myślano z sercem.

Dziękuję wydawnictwu Askato
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji

 

Punktometr Zagramy

 

Askato 8/10

Podstawowe informacje o grze:

Tytuł: Askato
Liczba graczy: 2
Wiek: 6+
Czas gry: ok. 15 min
Wydawca: Askato
Projektant: Andrzej Undro
Język: polski

Sprawdź cenę w Ceneo


2 komentarze

  1. Łukasz Lewicki pisze:

    Marcin, Andrzej Undro to mąż mojej kuzynki a ta gra to jego debiut. Pozwoliłem sobie wysłać mu Twój artykuł. Wiem, że bardzo go ucieszył.

  2. Marcin Szrama pisze:

    Cieszę się. Patrz, jaki ten świat mały.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to