„Wielki Minotaur, mityczny stwór, strzeże sekretnej świątyni, ukrytej głęboko we wnętrzu labiryntu.” – czytamy w opisie gry na pudełku. Dalej dowiadujemy się, że warunkiem zwycięstwa jest doprowadzić swoich bohaterów do świątyni, zanim zrobią to inni gracze. Przy tym trzeba unikać Minotaura, a naszym konkurentom można utrudnić zadanie, stawiając ściany blokujące im drogę. Same reguły zabawy opisuje wydawca jako przejrzyste i proste, co ma sprawić, że „Minotaurus” będzie wspaniałą zabawą dla całej rodziny.
W istocie „Minotaurus” – w porównaniu z recenzowaną przeze mnie ostatnio
„Ramses Pyramid” – jest grą bardzo prostą. Tak prostą, że jej reguły bez trudu pojmie nawet bardziej rozgarnięty pięciolatek, a na pewno już sześciolatek. Na pudełku widzimy jednak informację, że minimalny wiek gracza to 7 lat. I… nie jest to raczej pomyłka. Podczas zabawy tą grą ma dziecko bowiem do czynienia z wieloma małymi elementami – na przykład rolę pionków do gry pełnią mikrofigurki, znacznie mniejsze niż standardowe ludziki LEGO. Dziecko ze słabo wykształconą umiejętnością operowania tak małymi przedmiotami będzie wyglądało przy „Minotaurze” bardzo nieporadnie i niepotrzebnie się frustrowało. Mimo wszystko rodzice dzieci szybciej się rozwijających mogą sami zdecydować, czy ta gra jest już dla ich pociech odpowiednia. Tym bardziej, że akurat przy tym tytule, im starsze dziecko, tym słabiej gra je do siebie przekona i tym krócej przy sobie zatrzyma.
„Minotaurus” otrzymał pudełko tej samej wielkości co pudełko „Ramses Pyramid”. Jakość pudełka także jest zresztą taka sama – jest estetyczne, ale wykonane z nieco za cienkiego kartonu.
Zbuduj
W pudełku znajdziemy upakowane w foliowe woreczki elementy, z których przed rozgrywką należy zbudować grę. Zadanie ułatwi nam dołączona kolorowa instrukcja budowy – w porównaniu z tą z „Ramses Pyramid” dużo częściej pojawiają się tutaj informacje, jakich elementów i w jakiej ilości należy użyć na danym etapie budowania. Bardzo dobrym pomysłem jest dodanie przez wydawcę specjalnego kartonowego szablonu, pomagającego szybko odtworzyć wnętrze labiryntu zaproponowanego przez (niestety nie przedstawionego na pudełku) autora gry, Cephasa Howarda. Wystarczy ułożyć ten szablon na planszy i uzupełnić wycięcia w nim odpowiednimi klockami – fragmentami żywopłotu.
W efekcie bardzo sprawnie powstaje plansza z symetrycznym labiryntem. W jego wnętrzu, a także na zewnętrznych murach rozrzucone jest kilkanaście szarych ścian blokujących. W czterech rogach labiryntu-planszy znajdują się pola startowe graczy, na których ustawia się ich pionki; w centrum zaś świątynia, otoczona kolorowymi polami – to do nich gracze muszą dotrzeć, aby wygrać grę. Na szczycie świątyni umieszcza się Minotaura.
Oczywiście i w „Minotaurusie” występuje specjalna kostka LEGO. W grze na zaproponowanych przez autora zasadach na jej ściankach umieszcza się 4 panele z oczkami oraz dwa kolorowe panele – czarny i szary.
Zagraj
Po zbudowaniu planszy czeka nas przeczytanie instrukcji o gry. Zajmie to zaledwie chwilę. Same reguły zaprezentowano bardzo czytelnie i zgrabnie na zaledwie 1,5 strony – w większości będą nam dobrze znane, bo „Minotaurus” nie odbiega wiele od najbardziej popularnych gier, gdzie rzucamy kostką i ruszamy pionkiem.
Gracze startują z rogów planszy. Jeśli gramy w 2 osoby, należy szybciej niż przeciwnik doprowadzić do świątyni dwóch z trzech własnych bohaterów. Przy 3 i 4 graczach, wystarczy, jeśli doprowadzimy jednego.
Zaledwie dwie zasady urozmaicają wyścig ku świątyni. W wyścigu po labiryncie przeszkadza nam Minotaur. Po wyrzuceniu na kostce czarnego panelu, gracz przesuwa o 8 pól Minotaura w kierunku pionka innego gracza. Bohater złapany przez Minotaura musi wrócić na pole startowe. Jeśli zaś gracz wyrzuci na kostce szary panel, może przestawić jedną ścianę blokującą na planszy, zagradzając drogę jednemu z przeciwników.
Zmieniaj
W przypadku „Minotaurusa” próba modyfikacji planszy będzie naturalnie pierwszym pomysłem graczy. Możliwości jest tutaj sporo, od nieśmiałego przestawienia kilku żywopłotów w labiryncie po konstruowanie własnych slalomów ku świątyni.
Kolejną modyfikacją – z której gracze zapewne chętnie skorzystają – będzie zmiana zasięgu ruchu Minotaura. Poruszanie potwora tylko o 8 pól – szczególnie przy mniejszej ilości graczy – może się okazać mało emocjonujące. Tym bardziej, że to co się dzieje na planszy zależy niemal całkowicie od kaprysu kostki. Zdarzają się nawet – na szczęście niezwykle rzadko – rozgrywki całkowicie nieudane. Podczas naszej pierwszej partii 2-osobowej Minotaura udało nam się poruszyć zaledwie raz!
Co jednak trzeba pochwalić przy tej grze – a czego mi przy „Ramses Pyramid” wyraźnie zabrakło – to fakt, że mamy w „Minotaurze” możliwość modyfikacji kostki. Do gry dodano dwa dodatkowe panele – jeden z 6 oczkami, drugi zielony. Dla tego ostatniego panelu autor podpowiedział od razu nową zasadę – możliwość przeskakiwania żywopłotów w labiryncie.
Ocena
Spróbujmy zebrać najważniejsze zalety i wady tej gry. Z jednej strony – proste zasady, łatwe do przyswojenia, dzięki czemu można niemal od razu zasiąść do zabawy. Z drugiej – mało oryginalny pomysł. Ot, biegamy pionkami po planszy, staramy się dotrzeć jak najszybciej do celu, czasem dogoni nas Minotaur, czasem ktoś zablokuje nam drogę. Coś zdecydowanie dla młodszych dzieci, starsze – szybko zaczną przy „Minotaurusie” ziewać.
W mojej ocenie jest w „Minotaurusie” nieco mniej gry planszowej, niż bym po takim produkcie oczekiwał, za to więcej możliwości zabawy klockami LEGO. Innymi słowy widać tu niejakie zaburzenie akcentów, na których opiera się pomysł całej serii tych planszówek – odrobinę więcej „zbuduj” i „zmieniaj” niż „zagraj”.
Obserwując wielką popularność recenzji „Ramses Pyramid” i patrząc w naszych statystykach, na hasła jakie wpisujecie w wyszukiwarkach internetowych, nie jestem w stanie zignorować faktu, że wielu z Was przeczyta także tę recenzję szukając odpowiedzi na pytanie „Kupić czy nie kupić?” Ponieważ jednak Spiellust.net od początku był serwisem tworzonym przede wszystkim przez graczy, a dopiero potem przez konsumentów – podpowiem Wam tak – trochę bardziej jak pedagog, niż jak doradca klienta (którym zresztą nie chcę tu być):
Zastanawiając się nad zakupem „Minotaurusa”, zastanówcie się przede wszystkim, czy ta gra będzie pasowała do Waszego dziecka, do jego zainteresowań i najważniejsze – czy ten produkt oferuje sobą coś więcej niż planszówki, które macie już w domowym regale. Gra powinna nie tylko bawić, ale także rozwijać. Zastanówcie się też, czego potrzebujecie jako rodzina. Jeśli dobrze bawicie się przy klasycznym „Chińczyku”, „Wężach i drabinach” albo „Monopoly” i nie szukacie gry jakoś bardzo odległej pomysłem od tamtych tytułów, to „Minotaurus” może być bezpiecznym wyborem – nowością dla całego domu będzie wtedy fakt, że przynieśliście planszówkę z klocków LEGO, a nie zaryzykujecie sytuacji, że gra okaże się za trudna. Powinniście jednak pamiętać przy tym, że z tą grą będzie tak, jak już wspomniałem wyżej: Im bliżej minimalnego wieku podanego na pudełku jest junior albo juniorka, tym większe prawdopodobieństwo, że gra się może spodobać. I na odwrót: Im starsze dziecko, tym mniej ambitne, angażujące i interesujące okażą się zasady rozgrywki, a więcej sama zabawa klockami. A to nie o to przecież tutaj chodzi.
Dziękujemy wydawcy gry, firmie LEGO Polska,
za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Punktometr Spiellusta
ocena ogólna: 5/10
strategia / taktyka: 2/10
losowość: 10/10
interakcja: 3/10
wykonanie gry: 9/10
stosunek cena do jakości: 7/10 (sugerowana cena detaliczna 99,95 PLN )
moja ocena dla „Minotaurus” w serwisie BGG: 5
Podstawowe informacje o grze:
tytuł: „Minotaurus”
Liczba graczy: 2 – 4
Wiek: od 7 lat
Czas gry: 20 – 30 min
Wydawca: LEGO
Projektanci: Cephas Howard
Instrukcja: m.in. polska
Zawartość pudełka:
* 211 elementów LEGO
* instrukcja budowy
* książeczka z zasadami
„Minotaurus” na BGG