Goool!
Goool! z programu wydawnictwa Egmont „ma” – jak czytamy na pudełku – „proste zasady i doskonale oddaje specyfikę piłkarskiego meczu”. Autor, Corné van Moorsel, i wydawca obiecują nam „emocjonujący mecz” i „wielką piłkę na małej planszy”. Podejrzewam, że takie slogany łatwo trafiają do zapalonych miłośników piłki nożnej i budzą zrozumiałe sentymenty. Dla mnie gra nie miała tej sentymentalnej magii, bo sam ani na futbolu nie za bardzo się znam, ani mnie on nie przyprawia o żadne silniejsze bicie serca, ba, u nas w domu uchodzi wręcz za sport całkiem niesłusznie nazywany narodowym. Ale jakiś tam jeden czy dwa mecze w życiu obejrzałem (mniemam, że jedne z bardziej reprezentatywnych dla tej dyscypliny, bo grali akurat Niemcy) i chyba na tej podstawie dam już jakoś radę odnieść grę do piłkarskiej rzeczywistości. Na tyle oczywiście, na ile uznam to za konieczne. Ostatecznie gra to gra i jeśli jest dobra, to powinna się w miarę sprawdzać nawet przy takim sportowym ignorancie jak ja.
Najpierw przyjrzyjmy się komponentom gry. W średniej wielkości kwadratowe pudełko zapakowano planszę, po 5 pionków piłkarzy dla każdego gracza, okrągły żeton piłki, trzy małe znaczniki w kształcie małych sześcianów, zwykłą kostkę, arkusz z naklejkami (numery dla piłkarzy, nalepki na żeton piłki) oraz 4 stronicową instrukcję.
Jakość wykonania elementów gry jest bardzo dobra, wydawnictwu udało się mnie zdenerwować jedynie naklejkami. Niektóre odchodziły wraz z rozwarstwiającym się pod nimi arkuszem papieru. Musiałem sobie pomóc cienkim nożykiem, żeby je oddzielić od arkusza i móc przenieść na pionki.
Instrukcja gry jest napisana ogólnie nieźle i przejrzyście, niestety nie idealnie. Prawda – liczne ilustrowane przykłady pomagają zrozumieć zasady ruchu piłkarzy i kopania piłki. Rzeczywiście ma się po jej lekturze wrażenie, że Goool! ma proste i całkiem intuicyjne zasady. Problem pojawia się jednak, gdy przeciwnik strzeli mi gola. Mój bramkarz powinien wtedy wykopać piłkę z powrotem na boisko – i tu nie wiadomo, czy po tym wykopaniu rozgrywam turę ja, czy następuje tura mojego przeciwnika.
Skoro już o strzelaniu bramek wspominamy, to czas najwyższy na zarys reguł gry. Mecz poprzedza rozstawienie znaczników na torach wyników (do oznaczania zdobytych bramek) i torze czasu (do oznaczania rund). Następnie gracze na zmianę rozstawiają swoich piłkarzy na planszy. Oczywiście każda drużyna musi mieć bramkarza, jednego piłkarza w kole na środku poiska, co najmniej jednego napastnika (na połowie przeciwnika), co najmniej jednego obrońcę (na swojej połowie). Etap rozmieszczania zawodników jest pomyślany w taki sposób, żeby z jednej strony w miarę równomiernie zapełnić boisko pionkami, a z drugiej już w tym momencie dać graczom możliwość podejmowania pierwszych decyzji – przynajmniej co do 'krycia’ zawodników przeciwnej drużyny czy miejsc w poszczególnych obszarach boiska, z których będą chcieli zacząć grę.
Turę gracza rozpoczyna rzut kostką. Wynik rzutu informuje, ile punktów ruchu ma gracz do dyspozycji. Korzystając z tych punktów ruchu gracz przemieszcza jednego ze swoich 5 piłkarzy. Piłkarz kończy ruch, gdy wyczerpie wszystkie punkty ruchu lub gdy dotrze do piłki. Wtedy pozostałe punkty ruchu gracz przeznacza na kopanie piłki. Dodatkowo pojawia się w grze zasada darmowego punktu ruchu. Ten przysługuje graczowi za każdym razem, gdy piłkarz dotrze do piłki lub piłka dotrze do piłkarza. Odpowiednio podając więc piłkę od piłkarza do piłkarza, będziemy mogli zagrać i szybciej i dalej. Jeśli uda nam się w naszej turze przekopać piłkę przez jedno z dwóch pól przed bramką przeciwnika – zdobywamy punkt.
Gra obejmuje po 25 tur na każdego gracza i wygrywa – wiadomo – ten, kto strzelił więcej bramek. W przypadku remisu gra się do bramki rozstrzygającej. Alternatywnie – gdyby komuś standardowa gra wydawała się za dużym (albo za małym) wyzwaniem – można się umówić na grę do określonej liczby bramek.
Żeby dopełnić obrazu możliwości, dodam jeszcze, że w instrukcji zaproponowano też sposób rozgrywki dla 4 osób, na modłę turniejową i ligową. Do tego będziecie jednak potrzebowali dwóch egzemplarzy gry Goool! Przy zakupie możecie wybrać sobie wersje kolorystyczne piłkarzy(popatrzcie na koszulki zawodników na okładce pudełka) : czerwonych i i żółtych albo pomarańczowych i niebieskich.
Dobrze, teraz czas na moją opinię o grze. No cóż – jak się mogliście spodziewać już na wstępie (tendencyjnym, a jakże!) – Goool! niczego mi nie urwała. Choć emocje zapowiadane na pudełku rzeczywiście się pojawiają, to u mnie z tymi emocjami było dość skromnie, pieśni zachwytów zatem nie będzie. Ale sprawiedliwość tytułowi muszę oddać. Bo nawet jeśli niekoniecznie gra dla mnie, to jest to całkiem udana symulacja meczu piłkarskiego i do tego zrobiona bardzo prostymi środkami. Kostka, pionki i piłka. Sporo w tę i we w tę po murawie i sporo goli. Czyli wszystko to, co w piłce nożnej najważniejsze.
Oczywiście bardzo dużo zależy tu od tego, co graczowi uda się wyrzucić na kostce. Tak, Goool! jest grą w sporej mierze losową. Nie każdej akcji przeciwnika zapobiegniemy, nie każdą zamyśloną własną akcję da się skutecznie zrealizować. Szczególnego pecha możemy mieć po golu przeciwnika. Pisałem wyżej o wątpliwości co do odnośnej zasady. Wydawnictwo odpisało mi, że po wykopaniu piłki przez bramkarza, turę rozgrywa przeciwnik. Nie zawsze – zależy co tam na kostkach wypadło – będziemy się czuli z tym najbardziej szczęśliwi… No i mamy – odwieczny dylemat recenzentów: Dobrze to, czy źle?
Trzeba chyba tu przede wszystkim wziąć pod uwagę grupę docelową dla tego tytułu. Ja się w niej nie mieszczę – to nie jest gra dla graczy, którzy od gry oczekują większej głębi czy wyraźniejszego wyrównania szans graczy. (No chyba, że akurat kochasz piłkę nożną i masz ochotę 'popykać’ w coś tematycznego przy piwku – w takim przypadku Goool! zupełnie nie odradzam.)
Ja na pewno mogę wyobrazić sobie przy tej grze moich uczniów – z podstawówki i gimnazjum – i to nawet tych na co dzień mniej zafascynowanych planszówkami. Po wakacjach dodaję Goool! do biblioteczki naszego szkolnego klubu gier, bo takiego tytułu mi tam właśnie brakowało. Tematyka sportowa na pewno ich przyciągnie, zasady nie odstraszą. Czas gry jest jak najbardziej akceptowalny. Co bardziej niecierpliwym można go łatwo jeszcze bardziej skrócić.
Myślę, że gra mogłaby się sprawdzić też jako gra rodzinna. Naturalnie trzeba uwzględnić, że to tytuł dla 2 osób, mam więc na myśli rodzinność rozgrywki w tym sensie, że któryś z rodziców zagra z dzieckiem (bo może akurat drugi rodzic planszówek po prostu nie trawi).
Za sensem grania z dziećmi właśnie przemawia tu dodatkowo fakt, że Goool! jest grą rozwijającą umiejętność planowania i myślenia taktycznego. To niby prosta gra z kostką, ale swoje zamiary trzeba tu mierzyć na aktualne możliwości, punkty ruchu rozplanowywać optymalnie, przewidywać niebezpieczne sytuacje na planszy… Z akcentem na te niebezpieczne, podbramkowe. A po nich to już tylko – łaskawa bądź mi kostkooo – gooool!
Dziękuję wydawnictwu Egmont
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji
Punktometr Zagramy
ocena ogólna: 7/10
strategia / taktyka: 7/10
losowość: 6/10
interakcja: 9/10
wykonanie gry: 10/10
stosunek cena do jakości: 8/10
cena w sklepach: do 50 zł
moja ocena dla „Goool!” w serwisie BGG: 5
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: Goool!
Liczba graczy: 2
Wiek: od 6 lat
Czas gry: ok. 30 min
Wydawca: Egmont
Projektant: Corné van Moorsel
Instrukcja: polska
Zawartość pudełka:
• plansza
• kostka
• żeton piłki
• 3 znaczniki
• 10 pionków piłkarzy (po 5 na gracza)
• instrukcja