Ucho króla
Na królewskim dworze otwiera się perspektywa awansu. Nadintendent finansów dworskich… o! To nie tylko brzmiałoby dumnie, ale i pozwoliło po cichu uszczknąć coś ze skarbca Korony. Nic dziwnego, że pretendentów do tak wysokiego stołka nie brakuje. Ostatecznie: Tylko głupi by nie spróbował. A że przeciwnicy siebie godni – stare wygi-dworzanie, intryganci pierwszej wody, złośliwcy uczeni w sztuce wbijania szpil wrogom a przypochlebiania się majestatowi – to i walka o rzeczony urząd obfitować musi w pełne emocji zwroty akcji. Słowem, można przypuszczać, że będzie się działo.
I rzeczywiście, dzieje się przy grze w Ucho króla całkiem sporo, choć ogólny zarys zasad jest bardzo prosty: Na początku gry wybierasz sobie postać dworzanina lub dwórki, w którą się wcielisz. Kartę tej postaci kładziesz przed sobą. Za każdym razem, gdy w trakcie gry przy twojej postaci pojawią się więcej niż trzy karty, część z nich umieścisz zakryte we własnym stosie prestiżu. Logiczne, że starać się będziesz gromadzić karty powiększające twój prestiż i unikać zbierania tych powodujących spadek prestiżu. Nastarasz się i owszem, ale na szczęście niekoniecznie się namęczysz, bo w swoich turach po prostu albo dobierzesz karty na rękę albo zagrasz karty z ręki. Właściwie można by powiedzieć, że dotąd nic niezwykłego, ot, taka sobie karcianka w zgrywanie kart. Tu sobie coś wyłożymy, tam sobie wyłożymy. Ktoś komuś dołoży jakąś podłą kartę… No właśnie, dotąd… Bo już przy tym zagrywaniu pojawia się sporo opcji, które robią z tej karcianki coś mniej bagatelnego, a zdecydowanie bardziej złożonego.
W grze jest kilka grup kart. Każda grupa rządzi się swoimi prawami, a do tego zawiera w sobie karty wywołujące różnorodne akcje. I tak: Karty bufonady to karty z dodatnimi punktami prestiżu. Zagrywasz je (poza tytułową Ucho króla) na siebie, wykładając przy swojej postaci – nie dość, że właściwie za darmo, to jeszcze zyskując przywileje akcji: Raz możesz przejrzeć czyjąś rękę i zabrać przeciwnikowi cenne karty (Fraszka, Maskarada, Knucie), innym razem podebrać, podmienić tudzież odrzucić kartę wystawioną już przy jakiejś postaci (Zalotne rozmowy, Kuzyneczka, Podszepty), innym znowu – wystawić dodatkowe karty (Anielskie głosy) lub dobrać dodatkowe z zakrytego stosu (Menuet). Karty intrygi z kolei – obarczone piętnem tzw. „negatywnego prestiżu” (cokolwiek instrukcja chciała nam tym pojęciem powiedzieć) – zagrywamy na postacie przeciwników, również w tym przypadku mając okazję rozegrać przypisaną do niej akcję. To takie podkładanie komuś świni, można by powiedzieć, choć tu – oj, jakże życiowo – nie obywa się bez konsekwencji. Obrywamy mianowicie rykoszetem, bo za zagranie konkurencji „punktów minusowych” trzeba zapłacić dołożeniem karty intrygi także samemu sobie. No chyba, że się ma akurat na ręce jakąś kartę specjalną… Hm, ale wtedy to w sumie też koszt. Bo jeśli nią zapłacimy w tym momencie, możemy stracić w późniejszych turach możliwość wykonania przydatnej akcji – nie lada jakiej zresztą. Taka karta specjalna Savoir-vivre na przykład pozwala zabrać kartę z wierzchu stosu odrzuconego i zabrać ją na rękę lub zagrać przy dowolnej postaci, łącznie z rozpatrywaniem powiązanej z nią akcji. Karta Kąśliwa riposta natomiast przydaje się w momencie, gdy któryś z graczy wystawi nam przy postaci kartę Intrygi – wtedy my wystawiamy mu Kąśliwą, trochę w odwecie, a trochę jakby dla wyrównania potencjalnej różnicy prestiżu.
Całkiem osobną historią w tej ferii różnorodnych zagrań i akcji są karty Ucho króla – niby należą do grupy kart bufonady, ale żyją sobie własnym życiem. Zasadniczo nie zagrywamy ich przy swojej postaci (choć jeśli bardzo byśmy chcieli, umożliwia nam to karta Savoir-vivre), ale od razu do swojego stosu prestiżu – w tym celu musimy mieć na ręce dwie takie karty, z których jedną zachowujemy, a drugą odrzucamy na stos kart odrzuconych. Ponieważ z Uchem króla wiąże się sporo punktów prestiżu, stanowią one obiekt pożądania każdego gracza, co tylko jeszcze napędza spiralę intryg. Zgarnąć komuś Ucho króla sprzed nosa, czyli z ręki, to czysta satysfakcja. A jeśli za tą satysfakcją idzie potem czysty zysk – to tym lepiej.
Paletę możliwości zawartych na kartach do gry w Ucho króla dopełniają wspomniane już karty dworzan. Każdy z nich dysponuje jakąś zdolnością, z której gracz może korzystać – zawsze z pożytkiem dla siebie, a czasem i z oczywistą szkodą dla przeciwników.
* * *
Nie tracąc wiele słów, żeby powiedzieć co trzeba: Ucho króla mi się spodobało, choć nie bez zastrzeżeń. Co warte docenienia, autor niemal do granic możliwości, jakie daje 120 kart, wykorzystał format gry karcianej. Całość funkcjonuje dobrze, zgrabnie przekłada tematykę na mechanikę i na odwrót. Poziom losowości trzyma się w odpowiednich granicach. Czas gry jest dobrany rozsądnie – w razie potrzeby można go skrócić grając według jednego z wariantów. Do tego tytuł przyciąga ładnym wykonaniem. Ilustracje ładnie podkreślają temat. Także teksty na kartach opracowano z wyraźnie daleko posuniętym pietyzmem i wyczuciem dla szczegółu. To ważniejsze zalety. A z wad gry? Ot, choćby denerwująca instrukcja. Niektórych rzeczy trzeba się domyślać, o inne dopytywać autora – na przykład tekst na karcie Podszepty stoi w sprzeczności z komentarzem w instrukcji. Poza tym gra słabo wypada przy mniejszej liczbie graczy. Niby działa, ale zawiewa nudą. W dwójkę nawet do niej nie siadam, w trójkę – tylko w ostateczności, jak dla mnie – co najmniej 4 – 5 graczy. Wtedy właśnie ta zamknięta w formacie typowym dla karcianek od G3 gra pokazuje się jako iście skondensowany potencjał na kawał dobrej zabawy. Rozrywka instant.
Ale znowu – i tu chyba największy problem tej publikacji – tylko przy odpowiedniej grupie graczy zdoła ona pokazać, czym jest naprawdę. Bo Ucho króla bardzo wyraźnie karmi się narracją – i to nie tyle tą szczątkowo zasygnalizowaną tekstami względnie ilustracjami kart, co raczej tą współtworzoną na żywo przy stole. Ta gra będzie tak bogata w emocje, jak otwarci na podsuwane przez nią konteksty (i podteksty – także te dwuznaczne) będą grający w nią. Jeśli nie macie dystansu do siebie albo jeśli z jakiś innych względów stronicie od gier o wyraźnym profilu imprezowym – darujcie sobie i Ucho króla. Bo pewnie będziecie chcieli grać w nią na zbyt poważnie, a w tym przypadku akurat ortodoksyjne przerzucanie się kartami nie daje jakiejś większej przyjemności. Ta gra rozwija swoje skrzydła właściwie dopiero w tej wersji, którą w instrukcji opisano wariantem Fabularyzowanie rozgrywki – jeśli wyjdziecie od razu z tego punktu (a moim zdaniem to powinna być bezwzględnie wyjściowa formuła), wszystkie pozostałe zaproponowane przez autora i wydawcę pomysły na wzbogacenie zabawy z Uchem króla będą miały bardzo dobry fundament i dadzą Wam wiele satysfakcji.
Aha i na koniec. Gra jest przewidziana dla graczy wieku od 10 lat. Poziomem skomplikowania rzeczywiście nie będzie dla takiego dziecka już żadnym problemem. Ale jako gry rodzinnej to jednak bym jej Wam nie polecał. Nie dlatego, że w grze pojawia się karta Rozwiązłość (bo golizny jakiejś wielkiej tam nie ma, a i dzisiejsze dzieci przecież się z choinek nie pourywały), ale po prostu dlatego, że charakter rozgrywki, żarty sytuacyjne, jakie ta gra prowokuje niekoniecznie są treściami na poziomie rozwojowym takiej młodej osoby. Większość Waszych komentarzy do sytuacji przy stole będzie dla takiego dziecka zamkniętą księgą – i niech jeszcze jakiś czas taką zostanie. Bo jak wytłumaczycie młodemu, dlaczego się śmiejecie, że król posmyrał kogoś berłem po uchu albo że Markiza d’Arquien za często odsłania żaluzje? Najlepiej grajcie w Ucho króla w gronie pełnoletnich, nastawionych imprezowo znajomych. W takim, w którym możecie sobie bezpiecznie pozwolić nawet na dość specyficzny rodzaj humoru.
Dziękuję wydawnictwu G3
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji
Punktometr Zagramy
ocena ogólna: 8/10
strategia / taktyka: 6/10
losowość: 4/10
interakcja: 8/10
wykonanie gry: 9/10
stosunek cena do jakości: 10/10
cena w sklepach: ok. 30 zł
moja ocena dla „Ucho króla” w serwisie BGG: 7
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: Ucho króla
Liczba graczy: 2 – 6
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 30-45 min
Wydawca: G3
Projektant: Konrad Perzyna
Instrukcja: polska
Zawartość pudełka:
• 44 karty bufonady
• 44 karty intrygi
• 16 kart specjalnych
• 6 kart ucho króla
• 10 kart postaci
• instrukcja