Lato z komarami
Lato bez komarów wyobrazić sobie trudno. Są jednak sposoby i środki, żeby sobie się od nich opędzić. W grze karcianej Reinera Knizii wydanej w egmontowskiej serii Gry do plecaka na pewno obejdzie się bez psikadeł i innych odstraszaczy. Tu zdacie się po części na los, po części na własny spryt i wyrachowanie. Bo, żeby wygrać rozgrywkę w Lato z komarami, trzeba przede wszystkim nie przegrać.
Bawimy się 55 kartami, wśród których są takie z wartościami “1’ – “6” oraz karty “Bzzz”. Naszym celem w każdej rundzie gry będzie pozbycie się wszystkich kart z ręki. A że nie zawsze okazuje się to możliwe – alternatywą jest cel minimum: Zakończyć rundę zgarniając jak najmniej punktów karnych.
Grę zaczynamy z 6 kartami na ręce, stosem do dobierania i odkrytą kartą na środku stołu. W swojej turze gracz może zagrać jedną kartę z ręki, dobrać kartę z zakrytego stosu lub spasować.
Naturalnie, pamiętając o celu gry, najczęściej będziemy starali się zagrać kartę na odkryty stos i w ten sposób zmniejszać liczbę kart na ręce. Zasadą jest, że wykładamy kartę o tej samej wartości lub o jedną wyżej niż poprzednia karta. Tak więc na kartę 1 można położyć karty z 1 lub 2, na 2 – 2 lub 3, itd. Na 6 kładziemy 6 lub kartę Bzzz, zaś na Bzzz inną Bzzz lub kartę 1.
Kto nie może lub nie chce zagrać karty, dobiera kartę z zakrytego stosu lub pasuje. Jednak pasowanie kończy grę gracza w danej rundzie.
Runda dobiega końca, gdy jeden z graczy pozbył się wszystkich kart z ręki lub gdy wszyscy poza jednym spasowali. Gracze otrzymują żetony punktów karnych za każdą wartość z jaką pozostali w ręku (niezależnie od liczby kart tej wartości) i po 10 punktów za każdą kartę Bzzz.
Inaczej rzecz się ma z graczem, który zgrał wszystkie karty. Ten może w nagrodę odrzucić jeden ze zdobytych wcześniej żetonów karnych punktów. Takich żetonów w Lecie z komarami są tylko dwa rodzaje – z 1 punktem karnym i z 10. Wiadomo, który – przy pierwszej możliwej okazji – odrzuci posiadacz tego ostatniego….
Gra toczy się do momentu, aż któryś z graczy na końcu rundy zbierze 40 lub więcej punktów karnych. Zwycięża ten, kto ma w tym momencie najmniej ujemnych punktów.
Nam najbardziej podobały się w Lecie z komarami napięcie, jakie powstaje, gdy ktoś zbliża się do limitu 40 punktów. Tu zdarzają się nawet szalone zwroty akcji: Komuś uda się oddać żeton, ktoś zgarnie więcej i kandydat do przegranej nagle się zmienia. Okazuje się, że nic nie bywa zdeterminowane i nawet będąc tuż pod kreską, wciąż ma się szanse na zwycięstwo.
Lato z komarami jest grą lekką i przyjemną i o dziwo nie tak absolutnie losową, jak by się mogło wydawać. Nie mamy co prawda żadnego wpływu na to, jakie karty pojawią się nam na ręce, ale – poza jednym wyjątkiem – to my sami decydujemy o wykonywanej akcji. Szczególnie istotna okazuje się umiejętność spasowania w najlepszym możliwym momencie. Na przykład, gdy przeczuwasz, że możesz trafić już tylko gorsze karty. A przecież – lepszy rydz…Ostatecznie na końcu ważne jest, żeby mieć najmniej punktów karnych, niekoniecznie zero. Trochę jak na prawdziwej wycieczce. Jeśli już dokuczają komary, najbardziej cieszy się ten, kogo pogryzły najmniej.
Dziękuję wydawnictwu Egmont
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji
Punktometr Zagramy: 7/10
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: Lato z komarami
Liczba graczy: 2 -6
Wiek: od 7 lat
Czas gry: ok. 20 min
Wydawca: Egmont
Projektant: Reiner Knizia
Instrukcja: polska
Cena w sklepach: ok. 30 zł