Mölkky

W dzisiejszej recenzji wstajemy od stołu i przechodzimy na najbliższy trawniczek. Będziemy grać w Mölkky. Potrzebujemy do tego zaledwie spłachetka w miarę równej powierzchni. Wyznaczamy linię rzutu i odmierzamy 3-4 metry, na których końcu w odpowiedni sposób ustawiamy 12 brzozowych palików – proste okrągłe w przekroju kołki, ścięte skośnie u szczytu. Dzięki temu z linii rzutu będziemy doskonale widzieli liczbę na każdym z nich.

Reguły są proste – rzucamy w kręgle drewnianym zbijakiem, mölkky, od którego właśnie wzięła się nazwa gry. Rzut wyprowadzamy od dołu. Jeśli przewróci się jeden kręgiel – dostajemy zapisaną na nim liczbę punktów, jeśli więcej – dostaje się tyle punktów, ile kręgli się przewróciło. Potem kręgle ustawia się na nowo – w miejscu, w którym upadły. W trakcie gry kręgle – na początku zbite w jedną grupę – będą więc “wędrowały” nam w różnych kierunkach, przesuwane naszymi uderzeniami.

Ważne jest oczywiście, żeby trafić. Kto w trzech kolejnych rzutach nie uzyska ani jednego punktu, automatycznie odpada. Ale przyjmijmy, – przynajmniej na potrzeby tej recenzji, bo w praktyce bywa nieraz mniej łaskawie – że ten okropny scenariusz nas nie dotyczy, bo i ręka zwinna i oko niezwichrowane. Przyjmijmy, że dajemy radę utrzymać się przy zbijaku.

Wtedy naszym celem jest to, co w Mölkky najistotniejsze: Jako pierwszy z graczy zdobyć dokładnie 50 punktów. Jeśli przekroczycie tę liczbę, Wasz wynik automatycznie obniża się do 25. I tu już pokazuje się nam taktyczne piękno tej gry, bo pół biedy trafić, ale – szczególnie pod koniec: Jak tu trafić, żeby te równe 50 nazbierać? Mam już na przykład 39. To co lepiej? Celować w kręgiel z 11, czy starać się zbijać powolutku po kilka? To wszystko zależy – gdzie stoi 11, ile kręgli stoi blisko siebie, itd. Ja najbardziej nie lubię, gdy nazbieram 49, to już w ogóle sztuka niemal niemożliwa, bo tu mam tylko jedną możliwość – muszę strącić kręgiel z 1 – i tylko ten! A jak on za daleko, albo zbyt blisko innych kręgli?

Z Mölkky wiąże się na pewno kilka pozytywnych rzeczy. Raz, że to coś innego niż zwykłe planszowki – taka gra plenerowa to już właściwie sport pełną gębą. Można rywalizować indywidualnie lub zespołowo. Ja ledwie tydzień po zagraniu po raz pierwszy w Mölkky pojechałem z ekipą znajomych na Otwarte Mistrzostwa Polski w Mölkky i tam dotarliśmy aż do półfinału. Moja zasługa polegała co prawda na tym, że nie oddałem ani jednego rzutu, bo się taktycznie usunąłem do rezerwy, oddając pole lepiej ode mnie rzucającym drewnem Agnieszce i Piotrkowi. Ale co tam, możecie mi uwierzyć na słowo, że tak poza tym to gram i radzę sobie w Mölkky nawet, nawet. Mam zresztą swój ulubiony sposób wyprowadzania rzutu – na szermierza. Wszyscy naokoło mają przy tym ubaw po pachy.

Zresztą – właśnie ta radość z grania w Mölkky jest chyba najbardziej godna podkreślenia. To jest gra dla każdego – Agnieszka grała nawet o kuli. Myślę, że nawet ludzie na wózkach mogliby z powodzeniem się w to bawić. To świetny pomysł na spotkania integracyjne, spotkania przyjaciół, zjazdy rodzinne. Mecz w Mölkky to tony ciekawych emocji, jest trochę napięcia, jest sporo humoru w tym, co i w jaki sposób nam wyjdzie lub nie. Babcia będzie się bawić tak samo dobrze jak wnuk i co najważniejsze – razem, na wolnym powietrzu, aktywnie.

Mölkky możecie kupić w dwóch wersjach – tańszej, w kartonowym pudełku lub droższej – w zestawie ze skrzynką. W tej droższej odsłonie, poza kręglami, zbijakiem, macie tam i arkusze z punktacją, a sama skrzynka wyposażona została w uszka, za które sobie po prostu chwytacie i zabieracie grę wygodnie na dwór.

Ja dostałem do dyspozycji i do recenzji tę edycję w pudełku – z samymi kręglami i zbijakiem. I taki zestaw w zupełności wystarczy do grania, ale wiadomo, jak się pokocha grę i będzie jej używało częściej – a to najbardziej prawdopodobny scenariusz, patrząc po reakcjach znajomych – to lepiej mieć też i komfort przechowywania i przenoszenia.

Dla mnie Mölkky to gra zasługująca na dychę, daję 9 tylko dlatego, że edycja, na podstawie której piszę recenzję jest zubożoną wersją klasyka. Ja Wam polecam kupić od razu tę edycję w skrzynce. Może to i trochę więcej piniondzów, ale co wygoda i trwałość, to jednak wygoda i trwałość. Tak jak przy planszówkach – opakowanie ma jednak znaczenie.

Dziękuję wydawnictwu Tactic Games Polska
za nadesłanie egzemplarza gry

Punktometr Zagramy:  Mölkky 9/10 / edycja w skrzynce: 10/10

Podstawowe informacje o grze:

Tytuł: Mölkky
Liczba graczy: 2 i więcej
Wiek: od 6 lat
Czas gry: ok. 15 min
Wydawca: Tactic Games Polska
Projektanci: gra tradycyjna
Instrukcja: polska
cena w sklepach: ok 80 zł / edycja w skrzynce: ok. 140 zł

Strona poświęcona grze


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to