Puzzlocado – puzzle inne niż wszystkie
Sam nie wiem, co mnie podkusiło, że sobie dałem podesłać puzzle, o których dzisiaj Wam piszę, ale zostałem ładnie poproszony, a poza tym, no co tam będę owijał w bawełnę – najzwyczajniej w świecie nie mogłem się oprzeć. Puzzli co prawda nie cierpię jako żywo, no nuda pure, bo też co one mają wspólnego z planszówkami, poza tym może, że jak się upierać, to można je uznać za grę solo – grę z własną cierpliwością. Jednak to, co miały do zaproponowania te przesympatyczne kobiety, czy jak się same w wiadomości przesłanej mi przez fanpage’a Zagramy określiły „fajne babeczki”, te ich „pierwsze w Europie Nietypowe Puzzle Drewniane, z założenia” – jak pisały dalej „dla dorosłych ze względu na ich piekielność (nie zawsze da się je ułożyć od ramki, małe elementy lubiące się gubić i nieregularne, mylące kształty – każda złośliwość jest przemyślana!)”… Patrząc po tym małym sneak peeku, który mi przesłały na kilku zdjątkach… Cóż po prostu, głupi i ślepy byłbym, gdybym nie dostrzegł w tym pomyśle geniuszu. I sporej szczypty sztuki – takiej designerskiej niemal. Więc sobie dałem przysłać. A teraz o tych puzzlach, czy Puzzlocado napiszę kilka słów. Właściwie nawet krótką recenzję.
Dostałem od „fajnych babek” chyba jeden z najmniejszych motywów, zresztą sam prosiłem o coś, co mnie nie zamorduje, bo ja ani cierpliwości, ani czasu nie mam za bardzo. Przysłały mi kamienistą plażę. Tak dosłownie: same głazy, kamyki i multum żwiru, do tego trochę brzegu, słońca i nieba z blaskami zachodzącego słońca. I ja się do tych kamoli zabierałem… To znaczy chyba z trzy razy podchodziłem do sprawy. Za pierwszym razem udało mi się kilka puzzli u samego dołu złożyć, bo tam podpis autora zdjęcia jest, więc jakoś dałem radę. To mi nawet jakiś przebłysk satysfakcji dało, bo już widziałem, ze ta ramka to tak trochę bardzo na opak zaprojektowana – ale, że resztę dam radę, po prostu zwątpiłem. Pstrykłem kilka zdjęć co ciekawszych elementów dla porządku na Instagrama i odłożyłem na „ewentualnie później”.
Wiecie jak ja się cieszę, że wczoraj znalazłem te 2 godziny na zabawę tym Puzzlocado?
Nie myliłem się, pomysł jest genialny. Puzzle inne niż wszystkie, są nie tylko inne, ale niosą z sobą też zupełnie inne, nowe wrażenia z zabawy nimi. Tu mało co jest oczywiste, niemal każdy puzzel, każde miejsce w całości układanki potrafiło mnie zaskoczyć. Rzeczywiście nie ma ramki jak w tradycyjnych puzzlach. To znaczy brzegi motywu oczywiście istnieją, ale elementy, które składają się na nie, składają się ze sobą w sposób absolutnie nietypowy. Co więcej, to ustrojstwo takie podłe jest, że możesz natknąć się na puzzel z gładkim, prostym bokiem… a on wcale nie pasuje na brzeg, tylko gdzieś w środku motywu.
Jeśli zwykłe puzzle układa się identyfikując ich pozycję w układance z ilustracją, tak tutaj to powiązanie z wzorcem, motywem nie jest aż tak istotne. Przy tak nieregularnych, pofragmentowanych w całkowicie fantastyczny sposób elementach motywu odniesienie do ilustracji w dużo mniejszym stopniu pełni rolę podpowiedzi. W Puzzlocado mocniej koncentrujemy się na kształtach samych puzzli i to dopiero z tych poskładanych kształtów na nowo otrzymujemy ilustrację identyczną z motywem.
Ja w pewnym momencie przestałem nawet patrzeć na obrazek, określiłem tylko strefy kolorów i tonów, a potem skupiłem się na dopasowywaniu. Dla mnie to jest istota Puzzlocado. To odkrywanie miejsc i relacji poszczególnych puzzli wobec siebie. I jak nie lubię puzzli, tak tutaj poczułem przyjemność, bo Puzzlocado zapewnia spora dawkę zaskoczeń, niespodzianek. Nieraz wołałem wręcz: „No, nigdy bym się nie spodziewał, że to tu może pasować”. A pasowało.
I te smaczki, te wplecione w klimat motywu, specyficzne dla jego tematyki puzzelki… Zerkałem na inne przykłady Puzzlocado, widzę, że to taki zamysł po prostu. W moją plażę wkomponowują się i zamek z piasku i łopatka i kieliszek z butelką wina. Na dalszym planie żyjątka morskie: meduza, ryba, delfin. Dalej statek i łódka, samolot, mewa. I jakby wieńczące wszystko, skupiające sobą, jak w centrum uwagi – słońce, z promieniami – także misternie wplecionymi w całość krajobrazu.
Fajne babki z Zappuzlowani wystartowały ze swoimi Puzzlocado w akcji crowdfundingowej na Wspieram.to (https://wspieram.to/zapuzzlowani). Gdy piszę ten tekst, jest jeszcze 11 dni do końca tej kampanii i 55% środków jest już zebranych. Czy uda się zebrać całość niezbędnej dla zrealizowania tego projektu kwoty – nie wiem. Czy warto wspierać? Jeśli macie pieniądze i podoba się Wam ten niezwykły pomysł – to Wam powiem tak. Tanio nie jest, ale to ostatecznie taki produkt eksluzywny. Ja pracuję w szkole, więc wiecie… Ale nie wszyscy na szczęście w tym kraju pracują w szkole. Dlatego dla fajnych babek z Trójmiasta i ich Puzzlocado jest nadzieja.
Ponieważ jednak obiecałem, że napiszę recenzję, to do tego mojego całego entuzjazmu dla „pierwszych w Europie Nietypowych Puzzle Drewnianych”, wleję też kilka kropel dziegciu. Bo po prostu muszę, inaczej nie czułbym się wobec Was uczciwy. Myślę, że autorki projektu będą musiały bardzo mocno postawić na kontrolę jakości. Ba! Wydaje mi się, że to będzie kluczowe dla powodzenia i aspektu PR-owego całego przedsięwzięcia. Bo puzzle Puzzlocado są produkowane na sklejce i są chyba po prostu tak dobre i trwałe, jak ta sklejka. Wśród moich puzzli znalazłem dwa nadłupane, w tym jeden w taki sposób, że wpływało to na estetykę złożonego motywu. Ponadto przy górnym brzegu warstwa nadruku była przetarta – ale nie jestem w stanie powiedzieć, czy to wina sklejki, czy jakiś błąd czy niedokładność druku. Na pewno jednak tego rodzaju niedoróbki będą wpływać na odbiór efektu końcowego. Ja sobie zdaję sprawę, że najprawdopodobniej dostałem egzemplarz puzzli szykowany na szybko, ze względu na planowaną akcję medialną przed startem kampanii wspieraczkowej. Wszyscy też rozumiemy, że tego rodzaju wady produktu po jego zakupieniu najzwyczajniej w świecie się reklamuje i otrzymuje towar wolny od wad. Dlatego nie piszę tych spostrzeżeń, żeby Was odwodzić od zamiaru sprawienia sobie czy swoim bliskim jakiegoś zestawu Puzzlocado. Na pewno jednak lepiej, żeby pomysłodawczynie tych puzzli dostały tego rodzaju praktyczny feedback już teraz, bo to im po prostu pozwoli odpowiednio zareagować i zaingerować w procesy produkcyjne.
Ja swoje 2 godziny zabawy z Puzzlocado wspominam bardzo przyjemnie – choć miało być 20 minut, no maksymalnie godzina, ale no tak, ja to ja. Niedługo organizuję w Nowej Soli noc planszówkową i tak sobie myślę teraz, że stolik z takiego rodzaju niezwykłymi puzzlami byłby ciekawą atrakcją. Bo te puzzle po prostu budzą zainteresowanie i zachwyt. No niemal jak planszówki, z którymi jak się okazuje puzzle mogą współdzielić co najmniej niektóre emocje u planszomaniaka.