Ogarniam półkę wstydu: Na blogu
Restrospektywnie….
W połowie maja 2019 r. założyłem na Facebooku grupę „Ogarniam półkę wstydu” – czelendż. Pomysł narodził się po porządkach w moich regałach. Naliczyłem w nich wtedy jakieś 160 gier, w które od momentu przyniesienia do domu ani razu nie zagrałem. Wiele mogło mnie tłumaczyć, recenzowanie tytułów nadsyłanych przez wydawców oczywiście odsuwa w cień własne nabytki. Ale jakby nie próbować racjonalizować – problem stał się widoczny. Albo coś z moimi zachowaniami konsumenckimi, albo z moim zarządzaniem czasem – musiało być nie tak.
Wiedziałem, że na pewno nie jestem jedyny – temat półki wstydu przewija się w wypowiedziach osób grających raz po raz. Zwykle podchodzimy do niego po prostu żartobliwie, czasem wykorzystujemy naszą półkę wstydu, żeby zabłysnąć rozległością naszej groteki. Ja nie chciałem się zatrzymywać na tego rodzaju aspektach. Człowiek w moim wieku już nie młodnieje, coraz trudniej też kumulować czas na granie w wielogodzinne posiadówki. A naprawdę szkoda mieć tyle gier na wyciągnięcie ręki, a pozwalać, żeby człowieka ominęły przez głupie zaniedbanie. Założyłem więc grupę czelendżową – zakładając, że skoro nie jestem sam z takim problemem, to pewnie znajdą się inni, którzy szczerze zidentyfikują podobny u siebie. A wiadomo – razem raźniej.
Nie doceniłem jednego: „Ogarniam półkę wstydu” okazało się trudnym wyzwaniem. Wiele osób dopingowało, ale zmierzyć się z nim spróbowali tylko nieliczni. Ostatecznie zabrakło mi i tego nielicznego wsparcia psychologicznego, na które liczyłem, machałem mieczykiem sam aż do października 2019, ogarniając – ze zrozumiałą satysfakcją, choć nieraz na ostatnim tchnieniu i pisząc post późną nocą – aż 19 „półkowników”. Potem przytłoczyła mnie rzeczywistość.
Po prawdzie sam sobie byłem winien. Za dużo rzeczy chciałem robić na raz. A z takim podejściem nie da się robić wszystkiego dobrze. Recenzowanie na Zagramy, prowadzenie Fanpage’a, realizacja konkursów dla Czytelników, moderowanie grupy Kluby Gier Planszowych wraz z przygotowaniami do realizowanej tam z kilkunastoma Wydawnictwami akcji Pakiety Noworoczne. To się musiało nie udać. No i się mi nie udało.
… z perspektywami
Ponieważ jednak należę do tych ludzi, którzy nie boją się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki – jeśli tylko rzeka ma potencjał ich orzeźwić – postanowiłem podjąć wyzwanie na nowo. Tym razem może nieco mądrzej dla siebie samego i dla powodzenia zamiaru. Przecież nie można się dać pokonać własnym planszówkom.
Maj jest w historii mojego blogowania takim szczególnym miesiącem. W maju 2007 roku zaczynałem pisać na blogu Spiellust i dlatego co roku w maju mam zwyczaj spoglądać wstecz. Choćby po to, żeby sprawdzić, co się mi rozjechało. We wszystkich tych moich działaniach blog jest wciąż sprawą najbardziej dla mnie ważną. Widzę, że się porozdrabniałem, i ostatecznie prowadzenie wyzwania w formie grupy na Facebooku nie jest mi niezbędnie konieczne. Tym bardziej, że nie ma już właściwie dla kogo, a jeśli się pojawi ktoś odważny, kto będzie chciał mnie wesprzeć ogarniając swoją półkę wstydu, to może to przecież robić np. w komentarzach do postów na Fanpage’u. Krótko mówiąc – zdecydowałem relacjonować moje zmagania z „półkownikami” bezpośrednio na blogu. Dla Zagramy to dodatkowe treści – zdecydowanie bliżej Czytelników. A to na tym powinno blogerowi przede wszystkim zależeć.
… i restart
Oficjalnie przyznaję, że z powodu przerwania czelendżu jest mi głupio, i oficjalnie składam samokrytyczny #shame1. Półkowniki pozbawiły mnie jednego z trzech „żyć” w tej grze. Teraz trzeba robić wszystko, żeby nie musieć korzystać z #shame2 czy #shame3.
Zasady wyzwania zasadniczo nie zmieniają się. Co tydzień chcę zagrać w co najmniej jedną gier z mojej półki wstydu. Udokumentuję to w postaci wpisu okraszonego zdjęciami. Z natury rzeczy nie będą to recenzje, raczej pierwsze wrażenia, ale mimo wszystko zapraszam do czytania ich – wiele tych planszówek czy karcianek zdążyło już pewnie zostać zapomnianymi. Niektóre być może zobaczycie w ogóle po raz pierwszy w życiu.
Mam nadzieję, że i w tej nowej formule czelendżu będę miał poczucie, że mi dopingujecie. Nie żałujcie czasu na pozostawienie od czasu jakiegoś motywującego mnie komentarza. Podzielcie się, jeśli jakaś z ogrywanych przeze mnie gier mocniej Waz zainteresuje, zachwyci. Pewnie też sporo z nich będziecie znali – i macie na ich temat swoje zdanie.
A jeśli dopatrzycie się w domu własnej półki wstydu, to bardzo mnie ucieszy, gdy zechcecie się podzielić ogarnianiem jej. Nawet jeśli nie zdecydujecie się robić tego regularnie co tydzień – to dla mnie już będzie coś. Wiem, może mam kompleks starszego brata, który zawsze musiał być przykładem, ale ostatecznie to naprawdę przyjemne, gdy się widzi, że twój przykład pomaga ogarniać się innym.