7: W obronie Lwowa (wrażenia)
Tak jak zamierzyłem sobie tydzień temu, gdy grałem w 111: Alarm dla Warszawy, w tym tygodniu sięgnąłem po 7: W obronie Lwowa.
Jest rok 1920. Polacy bronią Ukrainy przed Armią Czerwoną. W grze mamy ciekawą sytuację – samoloty polskiej 7. Eskadry zmagają się z 1. Armią Konną Budionnego. Samoloty przeciwko armii lądowej. Czy to da się pokazać w grze kontynuującej pomysły 303 i 111?
Rzut okiem na grę
7: W obronie Lwowa proponuje nam dwa warianty gry. Jeśli znamy już 303 i 111 to wariant podstawowy nie będzie dla nas ani odkrywczy. Bo też konstrukcja gry jest w nim mocno uproszczona. Najpierw bolszewicy wykorzystują do 2 punktów akcji na każdy żeton kawalerii, potem Polacy mają po 4 punkty akcji na każdy swój samolot.
Punkty akcji czerwonoarmistów zużywa się albo na przesunięcie o jedno pole, albo na przygotowanie do strzału. Polskie samoloty mogą zużywać swoje punkty akcji na pokonywanie pól planszy albo na strzelanie do wroga.
Cel gry jest ten sam, co w poprzednich grach o lotnikach. Wróg nie może wedrzeć się na pole bronionego miasta.
Nowe elementy w 7: W obronie Lwowa to: przeszkoda dla bolszewików (przez Bug mogą przedostawać się tylko mostami lub brodem), bomby, które polskie samoloty mogą zrzucać automatycznie na oddziały kawalerii oraz możliwość zużywania punktu ruchu na natychmiastowy przelot uszkodzonego samolotu na lotnisko – w celu naprawy i zaopatrzenia w nową bombę.
Ostrzeliwanie kawalerii (nie bombardowanie!) odbywa się tak jak w 303 czy w 111 – z sąsiedniego pola. Z przelotem na drugą stronę atakowanego. Jednak poza „trafiony” lub „pudło” na kości może wypaść teraz także „awaria”, co oznacza uszkodzenie samolotu. Czyli już nie tylko ostrzał wroga jest problemem.
Bolszewicka kawaleria strzela w 7 jedynie wtedy, gdy zdążyła się na turę Polaków uzbroić, a polski samolot znajdzie się dokładnie nad żetonem kawalerii. Choćby tylko przelatując.
Co ciekawe: W wariancie podstawowym tylko Polacy swoje samoloty mogą stracić. Oddziały bolszewickie nie znikają z planszy. Ulegają rozproszeniu, ale w drodze na Lwów to je co najwyżej spowalnia.
Wariant zaawansowany każe rozegrać dwie partie. Za każdym razem gramy inną stroną. W grze, w której graliśmy bolszewikami zliczamy sobie punkty, a na końcu porównujemy je z punktami przeciwnika.
Punkty dostaje się za dotarcie pułkami konnymi na pole Lwowa (10) lub pola okoliczne (odpowiednio 2 lub 1 punkt). Od tego odejmujemy po 5 punktów za każdy pułk, który nie zdążył przekroczyć Bugu oraz po 3 za każdy pułk trwale rozproszony przez Polaków, czyli zdjęty z planszy. Bo w tym wariancie także bolszewicy mogą tracić jednostki. Przynajmniej od pewnego momentu, czy dokładniej – po spełnieniu przez Polaków pewnego warunku.
Nowymi elementami wariantu zaawansowanego są żetony numerów pułków. Jeden z tych żetonów losuje się na początku gry i odkłada na bok planszy. W tym właśnie pułku znajduje się sam Budionny. Za każdym razem, gdy Polacy rozproszą jednostkę kawalerii, dostają żeton z jej numerem. Od chwili, gdy rozproszą pułk Budionnego – mogą zdejmować pułki czerwonoarmistów z planszy. Trudność jedynie w tym, że trzeba taką jednostkę rozproszyć w jednej turze od razu – dwukrotnie.
Opłaca się tego Budionnego zidentyfikować, a na pewno nie dopuścić do Lwowa, bo bolszewicy mogą sobie potroić liczbę zdobytych przez jego jednostkę punktów.
Żeton komisarza – także novum – który można zagrać w rozgrywce jeden tylko raz, aby przesunąć któryś żeton kawalerii o jedno dodatkowe pole, to już w skali całości – raczej mechaniczna falbanka.
Wrażenia
Z wszystkich trzech gier o lotnikach z programu IPN 7: W obronie Lwowa spodobała mi się najmniej. Pomysł zderzenia jednostek powietrznych z lądowymi wydawał się ciekawy. Dostrzegam dążenie do zaimplementowania i asymetrii sił i odmiennego charakteru działania, ale… No właśnie, to wszystko wypadło już tak bardzo wtórnie, kostycznie. Mniej jest w tej całej 7 polotu.
Wariant podstawowy nas po prostu zmęczył. Zagraliśmy raz. Nie znalazłem nic ciekawego w przesuwaniu tych żetonów – mocno mechanicznie w rytmie a to na 2 a to na 4. Cieszy co prawda, że trzy samoloty polskie są jednak w stanie zatrzymać całą armię bolszewików, ale niekoniecznie czuję potrzebę powtarzania tej radości. Za mało wrażeń.
Wariant zaawansowany niewiele traci z tego żmudu „do 2”, „do 4”, ale przynajmniej zyskuje na jakiejś głębi. Jest szansa na więcej ciekawych scenariuszy. Przede wszystkim nie jest zero-jedynkowo. Bo sam koncept punktacji dopuszcza przecież różne odcienie frajdy.
A to ważne, żeby jednak czuć, że spędziłeś czas przy czymś, co ci tego czasu nie zmarnowało całkiem.
[36/163] #półkawstydu #ogarniampółkęwstydu [lista]
#3sierpnia2020
#7 #Karol Madaj #IPN #rokwydania2015