Cisza w mieście zombie (recenzja)

W grze Cisza w mieście zombie walczymy z nacierającymi na nasz schron falami żywych trupów oraz … z innymi schronami, które starają się usilnie podebrać nam ludzi. Ze wszystkich podgryzanych przez zombie grup ocalałych największe szanse na przetrwanie mają bowiem grupy największe.

Trzeba tylko umiejętnie zarządzać zasobami, jakimi dysponujemy do obrony. I przede wszystkim – unikać hałasu, który przyciąga umarlaków.

 

Czym gramy

Cisza w mieście zombie to gra karciana. W pudełku znajdziemy dwie talie.

Karty w talii miasta ukazują z jednej strony postacie ocalałych, z drugiej – zombie.

Wśród ocalałych dopatrzymy się kilku charakterów; takie zróżnicowanie nie ma jednak bezpośredniego odniesienia do mechaniki. Ocalały to po prostu ocalały. W grze liczymy ich “od sztuki”.

Inaczej jest w przypadku zombie. Ci dzielą się na zwykłe, szybkie i silne. Pojawiają się też w talii dwie karty hord zombie. W czasie gry będziemy musieli bardzo zwracać uwagę na to, z jakim zombie przyjdzie nam się zmierzyć. Nie każdego ubijemy każdą bronią, a szybkie zombie potrafią okazać się bardzo absorbującym problemem, bo pojawiają się pod naszym schronem od razu po odkryciu z talii. Natomiast horda niesie zagrożenie nawet dla wszystkich schronów naraz.

Druga z talii w pudełku to talia zasobów. Te karty dzielą się na cztery typy: karty broni, ratunku, bariery i podstępu. Trzy pierwsze z nich pomagają nam w walce z zombie i w sprowadzaniu ocalałych z miasta. Karty podstępu budują interakcję między schronami, to znaczy między graczami. Zagrywając je podbieramy sobie nawzajem ocalałych, nasyłamy zombie, niszczymy bariery obronne. Może się wręcz zdarzyć, że wymusimy na kimś zamianę schronami.

Istotne dla kart zasobów jest to, że działają one często jak miecz obosieczny. Wiele z nich powoduje hałas, czyli albo wprowadza nowego zombie do gry, albo nasyła zombie na schron gracza..

Nietrudno się domyślić, że z taką różnorodnością funkcji kart muszą się wiązać albo teksty na nich albo dość rozbudowana ikonografia. W tym przypadku zdecydowano się na to drugie rozwiązanie. Znaczenie kart wyjaśnia nam instrukcja, a w skróconej wersji karta pomocy gracza.

W tym miejscu dodam, że i jakościowo i redakcyjnie gra jest wydana bardzo dobrze. Wielu zwróci uwagę, na konsekwentnie utrzymaną i klimatyczną szatę graficznej. Cieszy przejrzyście napisana instrukcja. Jakości komponentów też nie ma czego zarzucić.

 

Jak gramy

Grę zaczynamy od przetasowania talii miasta oraz talii zasobów. Karty w talii miasta muszą leżeć stroną z ocalałymi ku górze. Z niej każdy gracz otrzymuje dwóch ocalałych do swojego schronu. Talię zasobów układamy na środku stołu zakrytą i dobieramy po 3 karty na rękę.

W swojej turze albo zagrywamy z ręki dowolną liczbę kart, które możemy rozpatrzyć w dowolnej kolejności, po czym uzupełniamy rękę do trzech kart, albo po prostu wymieniamy z talią zasobów jedną lub więcej kart z ręki.

Wszystko, co się dzieje na stole wynika wprost z rodzajów i kolejności zagrywanych przez graczy kart. I bardzo wyraźnie z faktu, czy zagrywając je, udało nam się zachować ciszę, czy nie.

Za każdym razem, gdy ktoś zagra kartę z symbolem hałasu, odwracamy wierzchnią kartę talii miasta ze strony z ocalałym na stronę z zombie. Szybkie zombie od razu wchodzą do schronu gracza, który spowodował hałas. Zwykli i silni poczekają na kolejny hałas wywołany w grze. Horda natychmiast rozbiegnie się na wszystkie strony, tak że zombie zaatakują każdego z grających w tym samym czasie.

Cisza w mieście zombie wyraźnie czerpie swoją siłę z tej dynamiki wydarzeń, z przeczucia, że w każdym momencie może się zdarzyć nieoczekiwane. Talia miasta jest jednocześnie nadzieją graczy, ale i tykającą bombą. Tym bardziej, że przeciwnikom bardzo mocno zależy nie tylko na unikaniu zombie samemu. Zyskują strategicznie tym więcej, w im gorszej sytuacji są schrony przeciwników.

W grze raz po raz przeżywamy wyraźną schadenfreude, gdy niezlikwidowane na czas kartami broni zombie atakują konkurencyjne schrony i przebijają się przez ustawione przed nimi bariery. Gorzej jeśli utraceni ocaleli stanowili obsadę naszego schronu.

Grę wygrywamy albo zostając właścicielem ostatniego ostałego się schronu, albo posiadając na koniec rozgrywki najwięcej ocalałych.

 

Trudność – łatwość – wartkość gry

W swoim podstawowym wariancie Cisza w mieście zombie jest grą bardzo przyzwoitą, ale też niestety dość przeciętnie eksploatuje własny temat.

W talii zasobów procent kart z symbolem hałasu to tylko 40%. Przy sporej losowości w grze i fakcie, że nie zawsze mamy po prostu możliwość zagrać każdą kartę posiadaną na ręce, w praktyce liczba sytuacji konfrontujących nas z zombie jest procentowo jeszcze skromniejsza.

Jeśli przyjąć, że sięgając po grę o zmaganiach z zombie, liczymy przede wszystkim na to, że nas te zombie opadną i będą szarpać w każdym możliwym momencie gry z każdej możliwej strony – to takie założenie w odniesieniu do podstawowych reguł Ciszy spowoduje u nas niejakie rozczarowanie.

To jest wariant, który sprawdzi się pewnie w większości rozgrywek rodzinnych, ale jeśli jesteście fanami konkretnej jatki, sięgnijcie od razu po zasady trybu eksperta, który pozwala zagrywać karty z hałasem nawet wtedy, gdy nie możecie lub nie chcecie zagrywać ich efektu.

Na szczęście w instrukcji się ten wariant pojawił. Co w moich oczach jakby ratuje pomysł całej gry. Wreszcie można więcej pograć, a mniej wymieniać karty z ręki.

Nie zagrałbym też już więcej w Ciszę w wariancie na dwóch graczy. Niby to wszystko działa, ale nie satysfakcjonuje. Mało kto nam ginął, ocaleli zalali nam schrony. Ta gra jednak wymaga co najmniej 3 osób, bo im nas więcej usiądzie przy stole, tym więcej się po prostu ma szansę wydarzyć.

Poza tym gra bazuje na interakcjach między grającymi, i ciekawiej po prostu jeśli te interakcje dzieją się nie tylko jednokierunkowo.

Nie da się nie zauważyć, że Cisza w mieście zombie przypomina charakterem inną, popularną grę z programu Muduko – Wirusa. Konstrukcja gry i typ interakcji oferowany graczom są podobne, ale samą wartkością rozgrywki Cisza ustępuje Wirusowi.

 

Podsumowanie

Czy Cisza w mieście zombie to dobra gra? Myślę, że mimo pewnych problemów w harmonii projektu – jak najbardziej tak. Ot, po prostu nie jedna z pereł w wydawniczej koronie. Ale też ciężko Ciszy konkurować z Wirusem. Chyba, że trafi na osoby, którym Wirus już się zgrał aż nadto. Wtedy wiadomo, poszukuje się nowych wrażeń. I w tym sensie wydanie Ciszy w mieście zombie jakiś już jednak czas po wydaniu Wirusa ma sens.

Zapewne najbardziej interesuje Was, czy gra zagwarantuje udaną i przyjemną rozgrywkę. Na to pytanie odpowiedź może być na szczęście podobnie konkretna, jak na inne trudne dla recenzenta pytania: Tak, szczególnie jeśli przemawia do Was tematyka, a zamierzacie grać w gronie rodzinnym czy liczniejszym niż 2 osoby gronie znajomych i przyjaciół, spokojnie możecie sobie tego tytułu nie odmawiać. W Ciszy jest spory potencjał – autorowi udało się zbudować pomost między spójną grą karcianą a emocjami, jakie znamy z gier typowo imprezowych.

Kto zwraca w grach uwagę na aspekt estetyczny, ten oprócz wrażeń z gry ma szanse także na wrażenia artystyczne. Mi nie wszystkie karty podobają się tak samo, ale na pewno lubię karty postaci i to po obu stronach kart miasta.

Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po Ciszę w mieście zombie, to mam dla Was na koniec taką radę od serca. Nam się na początku jakoś niezbyt wygodnie korzystało z ikonografii użytej w grze. Rodzajów ukrytych pod nimi informacjami i akcji jest już całkiem sporo i to nam trochę spowalniało rozgrywkę. Raz po raz, ktoś miał potrzebę coś sprawdzić czy doczytać. Przygryźcie zęby, no cóż. Te gra, ten typ tak ma. Już w drugiej połowie pierwszej gry zobaczycie, że całkiem nieźle sobie radzicie. A kolejne partie będą już wyraźnie bardziej płynne i bardziej zbliżone do tych 20 minut zadeklarowanych na pudełku.

Dziękuję wydawnictwu Muduko
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji

 

Punktometr Zagramy

Cisza w mieście zombie 7/10

Podstawowe informacje o grze:

Tytuł: Cisza w mieście zombie
Liczba graczy: 2 – 6
Wiek: od 10 lat
Czas gry: 20 min
Wydawca: Muduko
Projektant: David Vaquero
Język: polski

„Cisza w mieście zombie” w serwisie Boardgamegeek

Cena w sklepach: ok. 40 – 50 zł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to