Vitrail (recenzja)
Zawartość pudełka:
Otworzywszy zgrabne blaszane pudełko znajdujemy w nim: 64 karty z kolorowymi wzorkami do ułożenia oraz 4 zestawy po 4 folie z namalowanymi kolorowymi punktami.
Przebieg rozgrywki:
Przygotowując się do rozgrywki rozdajemy graczom folie, a karty z wzorami do ułożenia tasujemy i układamy zakryte w stosik, nic prostszego i szybszego.
Zasady są równie proste:
1. Odkrywamy losową kartę z wzorem do ułożenia. Karty mają z tyłu liczbę punktów (od 1 do 3) oznaczającą wartość karty. Przy czym istnieje pewna zależność między ilością punktów za kartę, a trudnością wzoru do ułożenia.
2. Wszyscy gracze jednocześnie starają się odtworzyć wzór z białej karty przy pomocy swojego zestawu folii. Podczas układania obowiązują następujące zasady:
- należy użyć wszystkich 4 folii (co wbrew pozorom jest często bardzo wymagającym zadaniem)
- folie można obracać w płaszczyźnie, na drugą stronę oraz zmieniać ich kolejność
- kropki namalowane nie są transparentne, co znaczy, że kropka na karcie wierzchniej zasłania kropki z kart leżących niżej
3. Gracz, który jako pierwszy ułoży wzór, krzyczy “Vitrail” (oczywiście dopuszczalny jest jakikolwiek sensowny okrzyk w stylu “Eureka” ;) )
4. Jeżeli gracz ułoży wzór poprawnie, dostaje kartę z wzorem i przyporządkowane jej punkty. Jeżeli popełni błąd odkłada ostatnio zdobytą kartę i odpada z gry do momentu, aż inny gracz nie ułoży tego wzoru.
5. Zwycięzcą zostaje gracz, który jako pierwszy uzbiera 9 punktów.
Kilka słów o…
Krótka i prosta? Otóż problem w tym, że jest to czysta esencja czegoś, co w serwisie BoardGameGeek nazwano rozpoznawaniem i budowaniem wzorów/schematów. Jak wspomniał w swojej recenzji Bruno Faidutti, przeanalizowanie karty szablonu wymaga pewnych umiejętności, które zapewne ktoś byłby w stanie określić wysoce specjalistycznym słowem z dziedziny psychologii czy percepcji. Bez tych umiejętności mamy w grze troszkę trudniej. Można oczywiście je wykształcić podczas gry… ale mało kto siada z chęcią do tytułu, w który przegrywa już dziesiąty raz z rzędu.
Poza umiejętnością analizy wzorca trzeba, go też umieć odtworzyć. Kombinacji do ułożenia jest mnóstwo, dobrze ponad 4 tysiące, a my musimy ułożyć tę jedną, przy czym wskazówek jest niewiele. I tutaj liczy się zarówno umiejętność (pewnie kolejny łaciński termin z psychologii) jak i wprawa, czyli minus dla “nowych” graczy.
Efekt? Aby rozgrywka była emocjonująca potrzebujemy współgraczy o podobnym poziomie umiejętności. Gracz nowy lub bez wprawy będzie miał zauważalne problemy, żeby grając ze “starym wyjadaczem” zdobyć jakiekolwiek punkty w ramach standardowych zasad. Nie jest to jednak zawsze przesądzone… Znam osobę, która zasiadłszy po raz pierwszy do rozgrywki, wygrała bez problemu z osobami posiadającymi pewne doświadczenie. Początkującym mogą również pomóc alternatywne zasady, np. wykładanie po 2 karty witrażu. Ale recenzja to nie miejsce na modyfikowanie czegokolwiek w grze, która zresztą sama w sobie jest bardzo dobrze dopracowana.
Czy polecam „Vitrail”? Tak, ponieważ to naprawdę fajna gra. Jednak znalezienie współgraczy jest czasem bardzo wymagające, więc może się zdarzyć, że nie będziemy mieli z kim grać. Niestety gra pochodzi z Francji, przez co jest trudna do zdobycia i dosyć kosztowna. Tak jak w przypadku drogich gier polecam spróbować przed kupnem, bo to i nic nie kosztuje i pozwala zetknąć się z oryginalnym tytułem. Chętnych spróbowania zapraszam do Krakowa :)
Tytuł: Vitrail
Autor: Dominique Bodin
Czas rozgrywki: ok. 30minut
Liczba graczy: 2-4
Wydawca: Asmodée Editions, Cocktail Games
Ocena ogólna: 4/5 (z uwzględnieniem przedstawionych uwag)
Wykonanie i grafika: 5/5
Złożoność: 3/5 (zależna od poziomu współgraczy)
Linki:
Recenzja Bruno Faiduttiego
„Vitrail” na BGG
Autorem powyższej recenzji jest: khaox. Tekst został pierwotnie opublikowany w niefunkcjonującym już serwisie Kraina Gier i – po uzgodnieniach z redakcją tamtego portalu – przeniesiony na łamy Spiellust.net. |