Zafiksowani (recenzja)
Jeśli odwiedzacie Zagramy regularnie, wtedy na pewno nie przegapiliście ani recenzji No way, Jose! ani tekstu o Gębach. Dziś opowiem o kolejnej grze wydanej w tym samym formacie wydawniczym, co obie pozostałe. Łączą je: pudełko, udana, konsekwentna szata graficzna oraz mechanizm obstawiania czy typowania. Dzieli jednak – dużo więcej.
Zafiksowani jako grę quizową pomyślano w dość niezwykły sposób. To gra, która nie boi się być w pewnym sensie hermetyczna. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Intrygujące? Przyjrzyjmy się tej propozycji wydawnictwa Tactic Games bliżej.
Gram, bo hobby
Zafiksowani zawiera przede wszystkim 182 karty z pytaniami i listami odpowiedzi do nich. Treści tych kart odnoszą się do sfery szeroko pojętych pasji i zainteresowań. Jak czytamy w opisie gry przygotowanym przez wydawcę: „Poznaj świat ludzi z pasją! Świat hobby jest bardzo bogaty, dlatego najlepiej go poznacie odpowiadając na pytania z tego quizu. Niektóre będą proste, wręcz szkolne, niektóre zupełnie nieoczekiwane czy nawet, zdawałoby się, dziwaczne. „
Ponieważ ja lubię szczere konkrety – zdradzę od razu. Większość pytań w Zafiksowanych jest raczej wprost nieoczekiwana i niezwykła. Przynajmniej jeśli chodzi o zwykłego zjadacza chleba. Na pewno większość z nas ma i pielęgnuje swoje pasje. Niektórzy mają nawet czas na kilka. I właśnie ta większość na większości kartach z Zafiksowanych się po prostu wyłoży. Zafiksowani w tym względzie są mocno sfreakowani. Czy to źle? Zależy.
Albo: Hobby ergo gram
Przejrzałem pytania w Zafiksowanych. Jakaś połowa talii odnosi się do dziedziny filmu. Pytani jesteśmy o aktorów, bohaterów, reżyserów, muzykę filmową, scenarzystów, filmy starsze i nowsze, motywy filmowe, odniesienia do kinematografii światowej i polskiej. Pojawiają się pytania z przecięcia filmu, muzyki i literatury. O samej literaturze też znajdziemy trochę pytań, choć ta wyraźnie ustępuje grom wideo. Mniej grom elektronicznym ustępują pytania o samą muzykę. Jeśli chodzi o pytania prostsze, „szkolne” – to te rzeczywiście są co najwyżej „niektóre”. A i one potrafią być dziwnie sformułowane.
Kinematografia to nie jest moja dziedzina. Nie pamiętam nazwisk autorów, nie kojarzę, kto co nakręcił, połowę bohaterów z Władcy Pierścienia czy Star Wars ponazywał bym tak, że koń by się uśmiał. Cieszyłem się, gdy trafili mi się polscy Piastowie. Od razu byłem przekonany, że wskażę wszystkich ukrytych na liście na karcie pytania. Taaa… okazało się, że w kluczu są jacyś mniej znani. Pewnie bym i do nich dotarł, uczę przecież historii… Ale zabrakło mi czasu – bo i tu jak w wielu quizach ogranicza nas czas.
Podobna sytuacja miała miejsce z kilkoma innymi kartami. Po usłyszeniu pytania myślisz, że wiesz, o co chodzi. A potem i tak trudno się wstrzelić w odpowiedzi. Czy to źle? Zależy.
Jak w życiu – kwestia gustu?
Zafiksowani pozwalają się bawić i naszą wiedzą i naszą ignorancją. Nie bawimy się tylko w pytanie-odpowiedź. W grze wykorzystano także lubiany ostatnio element szacowania czy obstawiania.
W każdej turze gry odpowiada kolejny z graczy – nazywamy go rozgrywającym. Osoba siedząca po jego lewej stronie wkłada nową kartę do specjalnie opracowanej tabliczki-ramki, czyta na głos pytanie, ale klucz, czyli listę odpowiedzi, widzi tylko ona.
Wszyscy gracze poza rozgrywającym obstawiają teraz, ile odpowiedzi z listy uda mu się trafić. Do tego celu wykorzystuje się karty z przedziałami: 0-3, 4-6 i 7-8 trafień. Wybraną kartę obstawiający kładzie przed sobą liczbą do dołu.
Czas odpowiedzi rozgrywającego odmierza klepsydra. Za każdym razem, gdy rozgrywający wymieni element listy wypisanej na karcie pytania, gracz zarządzający tabliczką zaznacza to przesuwając suwak przy tej odpowiedzi.
W raczej rzadkich przypadkach rozgrywającemu uda się wymienić wszystkie 8 elementów z listy. Wtedy od razu następuje punktacja. Jeśli nie odgadł wszystkich, następuje tzw. runda bonusowa. Każdy z pozostałych graczy – poza zarządzającym odpowiedziami oczywiście – ma jedną próbę odgadnięcia pozycji z listy.
Punktowanie rundy przebiega następująco: Rozgrywający zdobywa od 0 do 3 punktów – w zależności od liczby trafionych odpowiedzi. Pozostali gracze otrzymują po jednym punkcie za poprawne obstawienie liczby trafień rozgrywającego oraz za poprawną odpowiedź w rundzie bonusowej.
Paradoksalnie może się okazać, że szybciej zdobędziemy punkty z obstawiania niż dzięki naszym odpowiedziom. W strzelenie się w listę odpowiedzi bywa tak samo trudne i mozolne jak kopanie bitcoinów. Bo chyba kopanie bitcoinów to trudna sprawa, prawda? W każdym razie – tu możemy tę trudność poczuć. W Zafiksowanych punkty zlicza się w bitcoinach właśnie.
Zwycięzcą zostaje ten, kto pierwszy zgromadzi ich 15 lub więcej. Jeśli kilku graczy dokona tego w tej samej rundzie – wygrywa ten, kto ma ich więcej. Chyba, że jest remis. Wtedy… jest remis.
Wrażenia
Nie będę udawał, że mi się podobało. To znaczy podoba mi się sam pomysł i sam zamysł, bo zasadniczo wszystko w tej grze ma mechanicznie sens, działa, funkcjonuje – poza może brakiem rozstrzygnięcia remisów. Podoba mi się też opracowanie graficzne i poziom wydania gry. Ładnie to wygląda na stole, jest czytelne i funkcjonalne; jakość materiałów też jest bardzo w porządku.
Ale… ja i moi współgracze okazaliśmy się do Zafiksowanych niedopasowni. Nikomu z nas nie można zarzucić, że nie ma swojej pasji. Po prostu nasze zainteresowania mijają się w większości z tymi reprezentowanymi na kartach gry. Przy niektórych pytaniach nikt z nas nie wiedział, o co w ogóle chodzi. Ja nie wiem na przykład, czy widziałem na oczy jakieś Nintendo, w życiu się w to u nas nie grało. Książki czytamy, ale akurat nie te, których dotyczą pytania, etc. A jednak mimo wszystko byłoby dobrze częściej niż w naszym przypadku trafić coś z list odpowiedzi na kartach.
Ergo: Na granie w Zafiksowanych okazaliśmy się najzwyczajniej w świecie za mało… zafiksowani. Co nie musi oznaczać oczywiście, że inni będą mieli tak samo. Jeśli triada film – gry elektroniczne – muzyka to czyjś konik, zapewne polubi się z tą grą dużo bardziej.
Zresztą: Skoro czytacie takie blogi jak ten, to znaczy, że – parafrazując cytat ze Służących: Jesteście piękni, jesteście mądrzy i gracie w planszówki. I na pewno sami będziecie umieli ocenić, czy to propozycja dla Was. Wszystkie istotne informacje już macie. Podpowiem jeszcze tylko, że przydałoby się, aby większość tej maksymalnie 6-osobowej ekipy prezentowała w tym zafiksowaniu podobny poziom. To się zdarza najczęściej w przypadku bardziej zżytej paczki przyjaciół.
Ja mimo wszystko się cieszę, że miałem okazję Zafiksowanych poznać. To nie jest zła gra, to po prostu nie jest gra dla każdego i właśnie dla mnie akurat też nie. Natomiast i tak potrafię docenić ją za nietypowe podejście do tematu. Quiz o pasjach – i to taki mocno jednak merytorycznie insiderski. Trzeba przyznać, że odważnie…
Dziękuję wydawnictwu Tactic Games Oddział w Polsce
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji
Punktometr Zagramy
Zafiksowani 7/10
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: Zafiksowani
Liczba graczy: 2-6
Wiek: od 14 lat
Czas gry: 30 min
Wydawca: Tactic Games
Projektanci: n/a
Język: polski
„Zafiksowani” w serwisie Boardgamegeek (brak wpisu)