Q-Turn – gra w wersji kieszonkowej (recenzja)
Zaczęło to się rok temu. Jadąc do rodzinnego miasta (3 godziny, PKP, trzęsie i nie wiadomo co ze sobą zrobić) stwierdziłem, że fajnie byłoby w coś zagrać… w coś mieszczącego się w kieszeni, nie będącego klasyczną talią kart i na tyle taniego, że zgubienie elementów nie byłoby jakoś szczególnie odczuwalnie w finansach. Szybkie wyszukiwanie w serwisie BoardGameGeek dało kilka propozycji … wybrałem Q-Turn. Gra jest… jak by to ładnie powiedzieć… tyci, tyci, tycieńka. Składa się z 16 krążków oraz 4 pionków i pudełka, którym w oryginalnej wersji była tuba, taka jak po filmie do aparatu fotograficznego. Wtedy kosztowała 10 euro… ale to już przeszłość. W chwili obecnej producent nie planuje wznowienia, więc opublikował w wersji elektronicznej materiałypozwalające na stworzenie własnego egzemplarza gry. Idea wspaniała, postanowiłem więc wesprzeć ją niniejszą mini recenzją.
Gracze na zmianę skaczą z pola na pole zgodnie ze strzałkami umieszczonymi na żetonach, na których stoją. Jeżeli wchodzą na żeton zakryty – odkrywają go. Każdemu rodzajowi strzałek przypisana jest pewna akcja w momencie wejścia na żeton oraz zasady dalszego ruchu, i tak:
- Strzałka skierowana w jedną stronę: wchodząc na nią nie dzieje się nic specjalnego, jednakże zamiast ruchu możemy dowolnie obrócić żeton, na którym stoimy (oczywiście nie po skosie).
- Strzałka w 2 strony: wchodząc na nią gracz może obrócić jeden dowolny żeton (poza tym na którym stoi) o 90 stopni, przeciwnie do kierunku ruchu wskazówek zegara.
- Q-Turn, czyli strzałka w 4 strony zwana apokalipsą: W momencie wejścia na ten żeton WSZYSTKIE odkryte żetony obracamy o 90 stopni przeciwnie do kierunku ruchu wskazówek zegara.
Ponieważ na żetonie może stać najwyżej jeden pionek, zasady przewidują również alternatywny ruch zwany „podskokiem”. W momencie, kiedy jedna (niekoniecznie jedyna) z dróg wyjścia z żetonu, na którym stoi gracz, jest zajęta przez inny pionek, może on „podskoczyć” i wykorzystać ponownie akcję żetonu, na którym stoi tak, jakby ponownie na niego wszedł.
Moje odczucia w stosunku do gry zależą od tego, czy weźmiemy pod uwagę jej cenę.. od “bardzo fajna” do “fajna”. Sama w sobie zasadniczo nie ma minusów. Troszkę strategii, konieczność przewidywania kilka kroków do przodu, troszkę chaosu spowodowanego obracaniem żetonów i tłokiem na planszy oraz losowość ograniczona jedynie do chwil, kiedy wchodzimy na zakryty żeton.
Coś, co wygląda jak układanka mająca ambicję zostania grą strategiczną “dla wszystkich”.
Niewątpliwym atutem gry jest jej wielkość i cena. Wydając 3zł na materiały dostajemy grę, w którą możemy zagrać na stoliku w pociągu, na ławce lub w przerwie wykładu, a po rozgrywce zmieścimy ją w małej kieszonce. Czy warto? Warto spróbować, zwłaszcza, że gra jest tańsza od czekolady… a o ile zdrowsza!
Tytuł: Q-Turn
Autor: Andrew Looney
Czas rozgrywki: 20minut
Liczba graczy: 2-4
Wydawca: Looney Labs
Ocena ogólna: 4/5
Wykonanie i grafika: w zależności od inwencji drukującego
Złożoność: 3/5
Linki:
Profil gry na BGG
Strona gry u producenta (w tym materiały niezbędne do wykonania samoróbki)
Zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z serwisu BoardGameGeek (zaczerpnięte za zgodą autorów)
Autorem powyższej recenzji jest: khaox. Tekst został pierwotnie opublikowany w niefunkcjonującym już serwisie Kraina Gier i – po uzgodnieniach z redakcją tamtego portalu – przeniesiony na łamy Spiellust.net. |