La Isla Bohnita (wrażenia)

La Isla Bohnita to jeden z wielu dodatków do gry Bohnanza, czyli Fasolek. Jeden z wielu nie wydanych nigdy po polsku, bo w polskiej wersji – przypomnijmy – ukazały się jedynie podstawowa gra oraz podstawowy dodatek – tzw. Fasolki Rozszerzenie.

Kilka dodatków do Bohnanzy wydawnictwo G3 wprowadziło ongiś na nasz rynek w wersji dystrybucyjnej, ale to było jakoś bardzo dawno temu.

W każdym razie dziś La Isla Bohnita w Polsce jest nie do kupienia. Na zagranicznych aukcjach za to spokojnie się jeszcze obsłużycie. Sprawdzałem przed chwilą – ceny od 24 dolarów wzwyż. Amigo nie ma już tego dodatku na swojej stronie, więc powoli chyba taki biały kruk.

 

 

Rzut okiem na grę

La Isla Bohnita była podobno żartobliwym odniesieniem się Uwe Rosenberga do Żeglarzy z Catanu Teubera. Skoro Osadnicy mogą nagle na morze, to co, Fasolki gorsze?

I oto pojawiają się w pudełku planszetki wysp, karty statków pirackich i handlowych. Do tego dwa nowe gatunki fasoli, choć raczej takie zapychacze, bo fasolometr toto ma strasznie niekorzystny dla gracza.

W dodatku znajdziemy też nowe karty trzeciego pola, ale one od tych z podstawki różnią się tylko grafiką. Pewnie po prostu zostało jeszcze wolnych kart w talii produkcyjnej.

W La Islę można grać z samą podstawką, albo z podstawką i Rozszerzeniem. Zależnie od opcji i liczby graczy usuwa się po prostu z talii obu zestawów odpowiednie gatunki fasoli – dla odpowiedniego balansu.

Każdy gracz dostaje na początek po jednym statku handlowym, a pozostałe statki – handlowe i pirackie – oraz karty 3. pola trafiają na brzeg stołu. Będzie je można dokupić w trakcie partii.

Gra się bardzo podobnie jak w podstawowe Fasolki, ale tym razem gracz ma więcej opcji w swojej turze. Oprócz standardowego sadzenia, handlowania i zbierania można pływać statkiem handlowym między swoim portem a portami La Isla Bohnita oraz między oboma portami tej wyspy. W sumie dowolną liczbę razy. Trzeba jednak pamiętać, że na statku – tak jak na polu – można mieć fasolki tylko jednego rodzaju.

Jeśli się kupi w trakcie gry kolejny statek handlowy, to przy sprytnym timingu i planowaniu jest szansa wyciułać na fasolkach o wiele więcej w jednej partii niż w podstawowej grze.

Z drugiej strony – łatwo też jednak przedobrzyć i pozwolić przeciwnikom zablokować nam statek. O ile z pól możemy zbierać fasolki bez korzyści, a w tym wariancie nawet przełożyć je do ładowni statku handlowego, to już z samego statku możemy sprzedać fasolki dopiero wtedy, gdy dadzą nam co najmniej jedną monetę zysku.

Statek piracki w La Isla Bohnita pozwala nam atakować porty przeciwników. Możemy im łupić statki handlowe, ale po prawdzie to łupienie to taka trochę ściema. Zaatakowany może jeszcze zdecydować się sprzedać cały ładunek. Wtedy nie dostaniemy nic. A jeśli nie zdecyduje się sprzedać, dostajemy tylko jedną kartę z napadniętego statku.

W praktyce statki pirackie mogą co najwyżej sprawić, że przeciwnik nie wykorzysta swoich statków do nazbyt spektakularnego magazynowania fasolek. No chyba, że jest bezczelnie zdeterminowany, albo widzi, że i tak zyska. To i tak będzie magazynował, mimo tego oddania nam raz czy drugi jakiejś karty.

Raz mi się zdarzyło, że złupiłem, a sobie tylko zapchałem statek piracki kartą fasolki, do której długo nic nie mogłem potem dołożyć. Opróżnić ładowni nie mogłem, bo przecież musiałbym najpierw móc zarobić na ładunku co najmniej jedną monetę.

 

Wrażenia

Dodatek La Isla Bohnita jest szczerze mówiąc dodatkiem średnio udanym. Spełnia co prawda swoją główną funkcję – to znaczy rozszerza podstawowe zasady Fasolek i wzbogaca rozgrywkę o nowe elementy, ale … No właśnie. Nie wszystkie te elementy dadzą się równie mocno usprawiedliwić.

Pomysł z portami i statkami handlowymi wprowadza nowy mechanizm zdobywania kart i bardzo się nam spodobał. Trzeba było planować nieco bardziej do przodu, przewidywać mocniej ruchy przeciwnika i to budziło bardzo ciekawe emocje.

Statki pirackie za to okazały się mocno niewydarzone. Z całej naszej grającej trójki kupiłem taki tylko ja, a po tym zakupie użyłem raz czy dwa razy, bez większego poczucia mocy sprawczej czy satysfakcji z ataku.

Więcej dało mi kupienie drugiego statku handlowego i ciułanie pod siebie niż odbieranie czegoś innym.

Wygrałem, ale wiem, że to dzięki efektywnemu zarządzaniu polami i użyciu statków handlowych. Statek piracki był najdroższy z dokupionych przeze mnie kart i w pewnym momencie bałem się, że pożałuję tego wydatku. Jakoś udało się te zmarnowane pieniądze odzyskać gdzie indziej.

Najważniejsze jednak, że mimo wszystko La Isla Bohnita nie zabiła frajdy z grania w Fasolki i mimo swoich mankamentów nie zaliczam poświęconego temu dodatkowi czasu do zmarnowanych. Ale to też nie zasługa dodatku, co raczej kwestia klasycznej już genialności podstawki.

Jeśli bym miał Wam podpowiadać: Kto ma La Isla Bohnitę w regale, niech cierpliwie odczeka jeszcze, zanim się jej pozbędzie. Wydaje się, że ten tytuł zyskuje na wartości.

Gorzej jeśli ze swoją ofertą sprzedaży traficie na czytelnika Zagramy – bo sam zakup tego dodatku już raczej odradzam. Są na pewno lepsze rozszerzenia do Bohnanzy.

[38/163] #półkawstydu #ogarniampółkęwstydu [lista] #24sierpnia2020
#LaIslaBohnita #UweRosenberg #Amigo#rokwydania1998

„La Isla Bohnita” w serwisie Boardgamegeek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tekst Cię zaciekawił? Podziel się tym na gorąco w komentarzu!


Nie lubię komentować, za to chętnie wesprę rozwój bloga kubkiem kawy.

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to