Schweinebande (wrażenia)
Schweinebande należy do tych gier, które znalazły się w regale, bo były upatrzone. Po swojej premierze za granicą przez jakiś krótki czas była nawet dostępna w nielicznych polskich sklepach online i… przeszła raczej bez echa. A to przecież Stefan Dorra, autor znanej u nas Na sprzedaż, jeszcze lepszej Mediny czy przewspaniałej Krety. To od jego gry Yucata swoją nazwę wzięła znana platforma do grania online Yucata.de
Rzut okiem na grę
W Schweinebande mamy planszę przedstawiającą targ zwierzęcy. Zwierzęta pojawiają się na nim pod postacią żetonów. Oprócz tego kilka żetonów przedstawia worki z paszą. Na początku każdej z 4 rund kładziemy zakryte żetony na polach targu. Potem w każdej swojej kolejce odkrywamy któryś z żetonów i decydujemy, czy nas interesuje czy nie. Jeśli nie – kolejka przechodzi na kolejnego gracza. Jeśli tak – kładziemy na tym żetonie jeden ze swoich pionków farmerów.
Ważne jest miejsce wystawienia i odpowiednie wyczucie czasu. Kto pierwszy wystawi wszystkich farmerów, ten pierwszy będzie mógł chwycić upatrzone żetony. Ale też, kto za szybko się wystawi, temu łatwo ograniczyć liczbę zwierząt, jakie zdobędzie. Bo bierzemy żetony całymi rzędami, które mogą nam ograniczyć tylko brzegi planszy lub… pionki innych graczy.
W grze mamy 6 gatunków zwierząt, każdy oznaczony na żetonach inną liczbą od 2 do 7. Po rozdzieleniu żetonów z planszy, gracze zestawiają zwierzęta w punktowane zestawy. Jeśli zebraliśmy zestaw sześciu różnych zwierząt, zwierzę o najwyższej wartości (7p) umieszczamy w swoim gospodarstwie, a resztę odrzucamy. Na zestawie 4 takich samych zwierząt zyskujemy podobnie – do gospodarstwa odkładamy jedno z nich. Przyniesie nam ono tyle punktów, ile wskazuje liczba na żetonie (czyli do 2 do 7).
Punktowanie zestawów nie jest przymusem. Można i czasem warto zachować coś na kolejne rundy, może dozbierać na cenniejszy zestaw. Ale trzeba w całość strategii wkalkulować też konieczność wyżywienia dobytku. Za każdy żeton zwierzęcia poza gospodarstwem, gracz musi zapłacić znacznikiem paszy. Te kupuje się… żetonami zwierząt, co znowu prowadzi do dylematu, co zostawić, a czego się pozbyć. Szczęśliwy, komu udało się wrócić z targu z żetonem karmy. Takim żetonem możemy wykarmić od razu wszystkie zwierzęta w prywatnej puli.
Gra się kończy, gdy rozdzielimy wszystkie żetony, kto jeszcze ma w tym momencie 4 żetony lub wielokrotność tej liczby, może jeszcze je dowolnie zestawić i z każdego zachować najcenniejszy. W tym momencie też mocniej wyjaśnia się sens tytułu gry (Schweine – świnie , Bande – banda, gromada) – o ile z zestawu 4 żetonów tego samego gatunku można sobie zostawić tylko jeden, to w ostatniej, czwartej rundzie gry z każdego zestawu świń gracz ma prawo zachować aż dwie. I często rzeczywiście o te świnie się pewnie rozbija sporo.
Wrażenia
Ja sobie takie gry jak Schweinebande określam mianem „sadź, zbieraj i dziel”. Dorra wykorzystał bardzo proste mechanizmy, ale ostatecznie składają się one w całkiem przyjemną i spójną grę. Wybory nie są nazbyt banalne, ale też nie przeciążają nam zwojów. Ja ostatnio często potrzebuję takich prostych planszówek – nadających się właściwie dla każdego i Schweinebande się dobrze w tę potrzebę mi wpisuje.
Udało mi się już zagrać i w 2 i w 3 osoby. Bardziej podobała mi się rozgrywka 2-osobowa jako bardziej przewidywalna i wyliczalna. Ostatecznie mamy tu grę w swoich fundamentach abstrakcyjną, a takie zwykle lepiej się skalują parzyście. Wiem już, że w 3 i 5 osób będę grał w Schweinebande mniej chętnie niż w 2 i 4.
Z tego co się orientuję, gra nie jest już w ogóle do kupienia w Polsce, ale gdybyście chcieli w nią zagrać, to możecie to zrobić na wspomnianej wyżej Yucata.de
Metryczka czelendżu:
#[21/160] #półkawstydu #ogarniampółkęwstydu
#27kwietnia2020
#Schweinebande #SteffanDorra #HansimGlück
#rokwydania2010