Schinderhannes (wrażenia)
W Schinderhannes grałem już ongiś „u kolegi”, a że gra mnie wtedy zaintrygowała, przygarnąłem potem własny egzemplarz. Z zamiarem zagrania kiedyś na spokojnie znowu. W międzyczasie – zupełnie nieświadome – otarłem się o Schinderhannesa jeszcze raz. A to za sprawą małej karcianej gry dedukcyjnej Old Town Solo.
Oba tytuły pochodzą z programu niemieckiego wydawcy Clicker-Spiele, a Old Town Solo wydało nam po polsku G3 (niestety z kilkoma błędami i z bardzo mizernym marketingiem). Coś mi nawet świtało, że przynajmniej pomysł brzmi w obu grach jakimś echem, ale prawdziwym zwornikiem okazała się planszowa Old Town. Old Town Solo ze swojego planszowego pierwowzoru wzięła temat i talię kart, do których Stephan Riedel, autor wszystkich trzech tytułów, dodał zestaw zagadek i bloczek z planem miasta do nanoszenia swoich rozwiązań. Początkowo zresztą Old Town Solo była samodzielnym dodatkiem do Old Town i można w nią było grać po prostu talią z tamtej gry, a same zagadki pobrać z internetu. Potem samodzielny dodatek usamodzielnił się w zupełnie osobną, acz niestety mało popularną grę. A to przecież jeden z prekursorów dzisiejszej mody na gry solo z dedukcją czy logiką w tle.
Sam Schinderhannes – żeby już wrócić do tematu – jest planszówkowym następcą planszówkowej Old Town, z poprawionymi zasadami i zmienionym tematem. Temat oraz tytuł grze dał jeden z najsłynniejszych niemieckich bandytów, pod prawdziwym nazwiskiem znany jako Johannes Bückler. Żył on na przełomie XVIII I XIX w. w okolicach niemieckiego Mainz i wsławił się ogromną różnorodnością popełnianych zbrodni i występków. Naszym zadaniem w grze będzie ustalanie, co i gdzie ów Schinderhannes nabroił. Z prawdą historyczną jednak to nasze śledztwo nie ma wiele wspólnego. Temat i postać Schinderhannesa robi za tło. My zaś skoncentrujemy się na frajdzie współtworzenia faktów dokonanych, bo dedukcja – jak się okazuje – daje całkiem sporo pola dla strategii.
Schinderhannes – rzut okiem na grę
W Schinderhannes gramy przy planszy, która region działalności Bücklera dzieli rzekami na cztery regiony. W każdym z regionów jest kilka miast, niektóre połączone ze sobą drogami. Rozgrywkę napędzają cztery rodzaje kart, które zagrywamy w swoich turach, aby wykładać na planszę lub usuwać z niej żetony deliktów. Tych jest w grze aż 16 rodzajów (zawsze po 4 małe żetony), a sens umiejętnego dysponowania nimi polega na tym, żeby akurat w swojej turze doprowadzić do sytuacji, że na planszy pozostanie dokładnie tylko jeden żeton danego przestępstwa. To pozwala przywiązać na trwałe dany czyn do konkretnego miejsca, a jednocześnie dookreśla coraz bardziej przesłanki dla przyporządkowań pozostałych deliktów.
Za każdym razem, gdy zbliżamy się coraz bliżej do przyporządkowania wszystkich deliktów do miejsc (co kończy grę), zyskujemy też zbędne – bo sprzeczne ze wskazaniami wybranej i zagranej przez nas karty – żetony deliktów jako punkty. Najbardziej satysfakcjonujące są oczywiście sytuacje, gdy ustalenie miejsca popełnienia jednego z deliktów pozwala nam od razu wnioskować o kolejnych.
Pewnie, że Schinderhannes jest przy tym dość losową grą, bo wiele zależy od kart na ręce. Ale z drugiej strony – autor zadbał, żebyśmy mieli do jakiegoś stopnia wybór, który rodzaj karty chcemy za każdym razem dobrać. A karty pozwalają nam podchodzić do problemów z różnych stron. Czasem po prostu symulują ogólne przypuszczenia i pozwalają wyłożyć żetony do wskazanych miast. Innym razem umożliwiają dedukcję przez eliminację przesłanek czy specyficzne „łączenie faktów”. Topografia planszy, powiązania miast w regiony i połączenie ich drogami (lub nie) efektywnie z działaniem kart współgrają.
Wrażenia
Przede wszystkim trzeba chyba powiedzieć, że wszystko w tej dedukcyjnej planszówce jest zorganizowane na takim przyjemnym aczkolwiek dziwnym stopniu abstrakcji, który bardzo trudno by było oddać słowami. Dlatego nawet nie próbowałem bawić się w naświetlanie szczegółów zasad, a szczególnie niuansów działania kart. Schinderhannes staje się w pełni zrozumiały dopiero, gdy rzeczywiście siadamy do gry, wcześniej z uwagą i cierpliwością przebiwszy się przez jej system. A skoro to gra w Polsce tyle co niedostępna, to… jeśli ktoś z Was się nią zainteresuje, na pewno poczytacie sobie o niej więcej – na stronie niemieckiego wydawcy jest instrukcja. W niemieckojęzycznym intrenecie kilka (niejednomyślnych!) recenzji.
Schinderhannes to taki tytuł, który chyba od początku miał trudno – jako raczej planszówkowy geheimtipp niż hit. Ale też nie każda gra musi być pomyślana jako masówka przycięta do przeciętności. I ta właśnie taka nie jest.
Grałem w Schninderhannesa w 2 osoby i było bardzo sympatycznie, choć myślę, że jeszcze ciekawiej będzie w pełnej czterosobowej obsadzie. Na pewno trzeba nie tylko patrzeć uważnie na planszę, ale i pilnie obserwować, jakie karty biorą na rękę przeciwnicy. Tym bardziej, że im bliżej końca gry, tym więcej kart staje się coraz mniej przydatnych, a niektóre wręcz odrzucamy z talii, jako już „niezagrywalne”. Ot, taka w sumie ciekawostka o mechanice tej gry.
I na koniec jeszcze jedna: Wariant Solo Schinderhannesa proponuje 4 zagadki logiczne z wykorzystaniem wskazanych kart i lekko zmienionymi regułami gry. Za pomocą łączenia wskazówek z tych kart musimy przyporządkować delikty odpowiednim miejscom. Taki w sumie pogłos reacji Old Town – Old Town Solo w dużo skromniejszym wymiarze. I też z jakimiś błędami w rozwiązaniach. Jeśli więc kiedyś przytulicie własny egzemplarz Schinderhannesa, warto pobrać erratę ze strony niemieckiego wydawcy.
[79/169] #półkawstydu #ogarniampółkęwstydu [lista] tydzień: 28 czerwca – 11 lipca 2021Podstawowe informacje:
Tytuł: Schinderhannes
Autorzy: Stephan Riedel
Wydawca: Clicker-Spiele
Liczba graczy: 1 – 4
Wiek graczy: 9+
Czas gry: 45 minut
Rok premiery: 2009