Skup żywca (wrażenia)
Ta gra nie miała szczęścia. Jej wydaniu towarzyszyły kontrowersje. Temat gry okazał się drażliwy ideologicznie, tytuł planszówki pewnie też nie pomógł. Może zabrakło obudowy w postaci jakiejś zaangażowanej pro zwierzęco akcji społecznościowej, w której wydawnictwo mogłoby znaleźć punkt styczny ze środowiskami, na których krytykę się nieopatrznie naraziło.
Ja sobie swój egzemplarz swego czasu kupiłem za jakieś grosze w jednej z wrocławskich księgarni z tanią książką. Ot tak, żeby sprawdzić samemu, co za diabeł schował się w tym kolorowym i przecież przyjemnie zilustrowanym pudełku. No i zagraliśmy. Diabła ni w ząb, za to sporo fajnej ilustracji Maćka Szymanowicza, sporo fajnych kostek i proste turlanko z dodawankiem. Akurat tego nam było trzeba po świątecznym obżarstwie.
Rzut okiem na grę
W Skupie żywca każdy gracz rozwija własne gospodarstwo, zapełniając je zakupionymi zwierzętami. Pieniądze to kolorowe kostki, które mamy w prywatnej puli. Zwierzęta, które możemy kupić, pokazują nam duże kostki leżące na polach straganów. W swojej turze gracz sumuje wartości swoich kostek w dowolny sposób i kupuje sobie wybrane zwierzę z targu – reszta pieniędzy przepada. Jeśli jednak może zapłacić dokładnie żądaną kwotę, wtedy może zakupić dodatkowe zwierzę, a jeśli i tym razem zapłacił bez reszty – ma znowu bonusową akcję zakupu. Musi mu tylko wystarczyć gotówki i zwierząt na straganach.
Co ciekawe, nie musimy się ograniczać tylko do wartości, jakie mamy na własnych kościach. Przed zakupem możemy wymienić jedną z kości z kostką w banku – tu trzeba tylko pamiętać, że wymieniamy kostki w tym samym kolorze. Dzięki takiej wymianie często udaje się zwiększyć liczbę zakupionych w turze zwierząt. Grunt, to dobrze sobie wszystko przeliczyć, rozważyć wszystkie możliwe opcje.
Po zakupie przerzucamy na nowo własne kości pieniędzy – przygotowując je sobie na kolejną turę. Przerzucamy także kostkę w banku – jeśli dokonaliśmy tam wymiany. I najważniejsze – przerzucamy kości zwierząt, szykując kolejnemu graczowi nową ofertę targowiska, a czasami przybliżając czy sprowadzając punktację.
W każdej rozgrywce będziemy punktowali nasze gospodarstwa trzy razy. W ten sposób gar dzieli się na jakby trzy etapy, wskazywane przez pionek rolnika przemierzający tor na dole planszy targu. Pionek przesuwa się zawsze, gdy na kości zwierzęcia wypadnie ikonka rolnika. A gdy pionek osiągnie wyznaczone pola – sprawdzamy, jakie zwierzęta są akurat dostępne na targu . Właściciele największej liczby zwierząt danych gatunków, odsprzedają po jednym zwierzęciu i dostają za to punkty.
Po ostatnim, trzecim punktowaniu sprawdzamy jeszcze, ile kto ma kompletów zwierząt – po jednym okazie z każdego gatunku występującego w grze. Za każdy komplet dostaje się 5 punktów. Gracz, który dorobił się na swoich hodowlach najbardziej – wygrywa.
Wrażenia
Skup żywca jest bardzo prostą grą, rysunki i poziom trudności wyraźnie predestynują ją na grę rodzinną czy grę dla dzieci. Ale i nam – w dorosłym gronie – grało się w nią całkiem przyjemnie. Jest przejrzyście, spójnie, a że losowość potrafi namieszać i czasem jednemu graczowi bardziej podpasują pod wartości na kostkach ceny zwierząt na rynku – no trudno.
Zresztą my nawet celowo nie graliśmy w wariancie pozwalającym punktować zawsze wszystkie zwierzęta – co pozwala mocniej planować rozwój gospodarstwa. Mieliśmy ochotę pograć sobie na luziku i bez niepotrzebnego główkowania i się okazuje, że taką lekość Skup żywca też zapewnia.
Trochę szkoda losów tej gry i tej całej awantury o nią. W naszej rodzimej tradycji planszówkowej, w której tak mocno osadził się przecież inny tytuł o tej tematyce – Hodowla zwierzątek, czyli znany i lubiany Super Farmer – powinno się znaleźć miejsce i dla niej. Ale może zbyt żywo prowokujący tytuł nie zawsze jest najlepszym wyborem. Można było ją nazwać inaczej. Jakoś nawet mi „Zagrajmy w Skup żywca” przechodzi przez gardło nie bez wzdrygu, podobnie jak chętniej powiem Ganz schön clever niż Rzuć na tacę.
Ogólnie jednak Skup żywca u mnie w domu i okolicach dała się polubić. Może dlatego, że my lubimy ostatnio gry z kostkami i lubimy się odstresować właśnie przy grach prostszych i mniej wymagających, a gry pomyślane dla dzieci często świetnie relaksują, wcale nie ogłupiając.
[56/168] #półkawstydu #ogarniampółkęwstydu [lista] #21grudnia2020#SkupŻywca #RebekahBissel #Foxgames #rokwydania2014