Cartaventura: Oklahoma (recenzja)

W połowie roku 2022 dzieliłem się na łamach tego bloga wrażeniami po rozegraniu dwóch gier z serii Cartaventura. Mam nadzieję, że tamtą recenzję wtedy przeczytaliście. Może nawet też zagraliście w Winlandię lub Lhasę. Jeśli nie, warto zacząć od tego tekstu – otworzę Wam go wygodnie w osobnej karcie.

Dziś opowiem o trzecim tytule serii, który w tytule ma Oklahomę, a w treści przygody pewnego czarnoskórego niewolnika, Bassa Reevesa, zaś w tle wojnę secesyjną.

Nie zdradzę co prawda fabuły żadnej z – ponownie – pięciu możliwych wariacji tego specyficznego wieloświatu, jaki buduje sobą Cartaventura, rozpisując się na 70 raptem kartach talii, ale o klimacie gry chyba co nie co powiedzieć bez psucia komuś frajdy – mogę. Zresztą już od pierwszego spojrzenia na okładkę pudełka sami będziecie przeczuwać, że sięgamy jakby w konwencję westernów. I słusznie.

Są tu szerokie spieczone słońcem prerie i przecinane rzekami skalne kaniony. Są rozrastające się osady i miasteczka z tego osławionego Dzikiego Zachodu, z saloonami, brutalnością nagłych bijatyk, sponiewieranymi i upodlonymi alkoholem i niewolnictwem Indianami oraz niewolnikami z plantacji. Jest atmosfera ciągłej walki o przetrwanie – nie tyle nawet z trudną i niebezpieczną przyrodą, co z arystokratami skonfederowanego białego Południa i stworzonym przez nią nieludzkim prawem, a czasem i wprost z białym bezprawiem.

To wciąż ten sam koncept gry-opowieści po części rozpisanej tekstem, po części mapą i grafiką na kartach. Czytasz i decydujesz, które z dostępnych miejsc chcesz odwiedzić, z którą postacią porozmawiać i co jej odpowiedzieć – słowem lub czynem. Niby więc – już wszystko w poprzednich Cartaventurach było.

A jednak, tak jak Lhasa różniła się nieco charakterem od Winlandii, tak i Oklahoma ma swój własny styl, sznyt i urok. Mnie nawet trochę zaskoczyło, że ta część wydaje się jakby bardziej spójna. Nie wiem, czy temat był dla autorów bardziej wdzięczny, a dla nas jako odbiorców bardziej bliski (szczególnie, jeśli się lubiło oglądać ongiś westerny), ale na pewno czułem wyraźniej wartość akcji, organiczność następujących po sobie wydarzeń i ich nagłych zwrotów.

Bass Reeves nie ma lekko. Powiedziałbym nawet, że ma dużo trudniej niż mieli bohaterowie poprzednich części Cartaventury. I to jest właśnie najbardziej satysfakcjonujące, tym bardziej, że historię naszkicowano naprawdę zgrabnie. Przedzieranie się przez te trudności i nieprzychylności losu rzeczywiście w Oklahomie się po prostu czuje.

Zasady rozgrywki są – jak w poprzednich odsłonach serii – ultra proste. Czytasz pierwszą kartę talii i już jesteś w grze. Autorzy uczą nas jak grać w trakcie samej zabawy. Tę kartę przeczytaj i odwróć, by dowiedzieć się, co dalej. Tu wybierz opcję i wyjmij z talii kolejną, wskazaną kartę. Tę wyłóż na stół i dobierz dodatkowe, które wraz z nią stworzą mapę, miasto, miejsce akcji.

W którymś momencie dotrzesz do jednego z możliwych zakończeń. Złóż talię na nowo – niektóre karty odpowiednio odwracając i możesz zaczynać na nowo. Teraz Cartaventura poprowadzi Cię jeszcze inną wersją historii. A Ty wciąż masz na wiele wpływ. Albo Wy – jeśli wolisz grać w Oklahomę z kimś, czytając, oglądając karty i decydując wspólnie.

Co najbardziej wyróżnia Oklahomę z całej serii, to znowu odmienne podejście do tych kart, które decydują o zakończeniu przygody Bassa. W Winlandii mieliśmy karty bóstw, które wspierały, ale ich utrata była jak utrata punktów życia. W Lhasie – odliczaliśmy sobie tracone monety. W Oklahomie podobną rolę – a przecież znowu inaczej zmontowaną – pełnią karty do pokera. Jedne warto mieć, innych lepiej unikać. Zanim jednak zorientujecie się, które i kiedy – będzie trzeba rozstrzygnąć między innymi sporo nie zawsze oczywistych dylematów moralnych.

Bo Oklahomę wyróżnia to też, że gdzie się wiele dzieje, tam nasz bohater ma też dużo do zrobienia. A działa przecież w świecie, gdy dobro i zło wymieszało się ze sobą tak, że nie zawsze czarne jest czarne, a białe – białe.

Dziękuję wydawnictwu Muduko
za udostępnienie gier do recenzji

 

Punktometr Zagramy 

Cartventura: Oklahoma   9/10

Podstawowe informacje o grze:

Tytuł: Cartventura: Oklahoma
Liczba graczy: 1 – 6
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 60 – 90 min.
Wydawca: Muduko
Projektanci: Thomas Dupont, Arnaud Ladagnous
Język: polski

„Cartaventura: Oklahoma” w serwisie BGG
Sprawdź cenę w Ceneo


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to