Dziennik: Zagadkowa podróż
Miałem ostatnio – z osobistych względów – sporo czasu na czytanie. Wśród wielu innych pozycji zdarzyło mi się zajrzeć do wydanej na początku br. roku nakładem wydawnictwa Foxgames książki pt. Dziennik: Zagadkowa podróż. Książka jest przeznaczona dla dzieci i młodzieży, ale podczytywałem od strony do strony, i tak nagle okazało się, że przeczytałem całą. Muszę powiedzieć, że z dużą przyjemnością.
Wraz z rodzeństwem Karoliną i Kazikiem oraz ich wydrą Hiacyntą wyruszamy na ratunek porwanego robota Zagradoida. Jedynym naszym tropem są zagadki, które robot wciąż nam przesyła. Próba odzyskania robota okazuje się istną podróżą dookoła świata.
Dziennik: Zagadkowa podróż to przede wszystkim książka z zagadkami. Jest nich w niej 40. Zagadki są różnego rodzaju, niektóre są inspirowane matematyką, inne podstawową wiedzą o zjawiskach fizycznych, część wymaga spostrzegawczości, inne sprawdzają naszą pamięć i umiejętność logicznego myślenia, przewidywania skutków, zestawienia ze sobą faktów itd. Stopień skomplikowania zadań zawartych w Dzienniku jest odpowiedni do poziomu rozwoju dziecka czy nastolatka, ale na szczęście nie są to wcale zadania głupio-błahe, na jednym sam się nawet wyłożyłem.
Autorzy książki Michał Gołębiowski i Wojciech Grajkowski przy współpracy z Tomkiem Domańskim, autorem bardzo przyjemnych ilustracji, wpięli w zawarty w Dzienniku zestaw łamigłówek także element metagry – niekiedy sam Dziennik staje się medium kryjącym w sobie odpowiedzi.
Bardzo ciekawym w czasach galopującej dygitalizacji rozwiązaniem jest analogowy sposób kontroli rozwiązań. Okazuje się, że – w przeciwieństwie do obu wcześniejszych Dzienników z programu Foxgames, kierowanych do starszego odbiorcy – tu obyć się można bez aplikacji smartfonowej, wystarczy pomysł wyraźnie analogowy: tekturowy dekoder z okienkami. Przykładamy go do zawartego w indeksie na końcu książki słowa, które uważamy za rozwiązanie i sprawdzamy, czy zgadzają się symbole wskazane przy zagadce. W podobny sposób możemy uzyskać podpowiedzi do tych zadań, które wydadzą nam się zbyt trudne.
Poza indeksem i dekoderem do sprawdzania rozwiązania, na końcu każdego rozdziału znajdziemy szczegółowe wyjaśnienie zagadek. Pozytywnie zaskoczyło mnie, że nie są to wcale komentarze łopatologiczne, ani ogłupiające, tylko rzeczywiście pobudzające myślenie. Takiego sposobu kontroli rozwiązań życzyłbym dzieciom i młodzieży w podręcznikach szkolnych.
Poza wymienionymi pozytywami, dostrzegłem też niestety kilka słabszych aspektów tej publikacji: Przy dwóch zadaniach coś się we mnie zbuntowało – przy jednym z powodu niewystarczająco moim zdaniem jednoznacznego sformułowania polecenia czy treści w zagadce, w drugim treść zadania odkleiła się nieco od praktyki życiowej, przez co może prowadzić do rozwiązania także prawidłowego, ale niezgodnego z kluczem zaproponowanym przez autorów. Z oczywistych względów nie będę tu wskazywał tych zagadek, moje uwagi przekazałem wydawcy.
Dziennik: Zagadkowa podróż jako fabularyzowana odsłona antologii zagadek zawiera też siłą rzeczy narrację, opowieść. Jest to historyjka przyjemna, lekkostrawna, choć z konieczności szkicowa, bo tak naprawdę ma inkrustować w spójną linię przygody różnorodne łamigłówki. Patrząc na to, że sam nie mogłem się odlepić od tej książeczki, myślę, że odbiorca nastoletni tym bardziej jeszcze przeżywałby lekturę Dziennika z wypiekami na twarzy. Ja, w takim wieku będąc, zaczytywałem się w podobnej literaturce, nawet jeśli dostępne wówczas paragrafowe Wehikuły czasu opierały się na nieco innym rozwiązaniu.
Czy poznawczo i wychowawczo także w tej warstwie narracyjnej Dziennik: Zagadkowa Podróż niesie ze sobą jakieś istotne wartości, jak to niewątpliwie ma miejsce w przypadku zagadek. Poza ogólnym budzeniem zainteresowania geografią Ziemi i naświetleniem kilku typowych dla danej lokalizacji informacji kulturowych – nie. Możliwe, że nie było też takiego wyraźnego zamiaru. Ostatecznie książka ma gwarantować przede wszystkim rozrywkę, musi być lekko. Wyprawa tropem porwanego Zagradoida jest przebieżką czysto literacką, fraszką dla umysłu, niczym więcej. Natomiast nic chyba nie stoi na przeszkodzie, żeby dla co bardziej wnikliwych rodziców Dziennik: Zagadkowa podróż stał się przyczynkiem do treningu myślenia krytycznego.
W treści narracji pojawiają się wątki wręcz proszące się o przedyskutowanie ich z juniorem. Proponowane przeze mnie – pół żartem, pół serio – tematy do rozmów z dzieckiem: Dlaczego nie masz nawet co liczyć na to, żebyśmy zostawili Cię na wakacje samego w domu? Czy uszkodzone ogrodzenie jest wystarczającym zaproszeniem do odwiedzin na czyjejś posesji? Czy zwierzę chronione jest dobrym wyborem na zwierzątko domowe? Czy jest możliwe, żeby nastolatek samodzielnie, bez opieki dorosłej osoby, odbył podróż dookoła świata? I – podobno jedno najbardziej z praktycznych pytań ever – skąd wziąć na to pieniądze?
Nie chcę nikomu psuć zabawy i zdradzać tajemnic treści Dziennika: Zagadkowej podróży, dlatego zdradzę tylko tyle, że według wszelkich znaków na niebie i ziemi, ten tom to nie koniec przygód Karoliny, Kazika i Hiacynty. I to mnie bardzo cieszy, nie tylko dlatego, że takich produktów, książek-gier dla młodszych czytelników bardzo nam na rynku brakuje. Po prostu – sam chętnie poczytam…
Dziękuję wydawnictwu Foxgames
za nadesłanie egzemplarza książki
Punktometr Zagramy: Dziennik: Zagadkowa podróż 9/10
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: Dziennik: Zagadkowa podróż
Liczba graczy: 1 i …
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 1h+
Wydawca: Foxgames
Autorzy: Michał Gołębiowski, Wojciech Grajkowski, Tomek Domański
Instrukcja: polska
cena w sklepach: ok. 25 zł, ale sprawdź, czy gdzieś nie jest taniej
Brzmi ciekawie, moje dzieciaki uwielbiają takie tematy. starszy zajął sie teraz „Dziennik 29”, słyszałeś o tym możE?
Tak, Dziennik 29 jest zdecydowanie dla starszych ;-) Tam te zagadki już są jednak trudniejsze. To zresztą bardziej antologia zagadek.