Eine Frage der Ähre – brzydkie kłosiątko
W „Eine Frage der Ähre” wcielamy się w rolników, którzy rywalizują między sobą w uprawie oraz w hodowli. Temat zrealizowano z rozmachem godnym miana planszówkowej gigantomanii i mam tu na myśli przede wszystkim planszę do gry, która ma rozmiary 72 x 52 centymetry. Duży stół na pewno się przyda. Wymiary planszy mają jednak swoje uzasadnienie. Mieści ona bowiem dwa obszary: po prawej są pola uprawne, po lewej duży spichlerz, tak że w zasadzie mamy tu dwie plansze w jednej. Poza planszą-dwupakiem pudełko zawiera garść drewnianych znaczników w pięciu kolorach graczy oraz całą masę kafelków upraw i żetony zwierząt. Całości dopełnia porządnie napisana instrukcja w językach: niemieckim i angielskim Jakość elementów gry jest świetna. Rozmiar planszy idzie tutaj w parze z poręcznym rozmiarem kafelków, które mają też przyjemną grubość i ogólnie bardzo dobrze spełniają przewidzianą im rolę. Producent nie żałował na materiałach i w efekcie otrzymujemy grę, która na pewno wytrzyma wiele rozgrywek.
Sama rozgrywka przebiega w wielu rundach, które dzielą się na tury poszczególnych graczy. Każda taka tura obejmuje 2 do 4 etapów. Są to:
- wyłożenie dużego lub małego kafelka uprawy na pola uprawne,
- podliczenie punktów oraz
- ewentualne podliczenie punktów za posiadane na obszarze upraw farmy,
- dobranie dużego kafelka upraw z zakrytego stosu, jeśli w pierwszym etapie gracz wyłożył na planszy duży kafelek z ręki.
Wykładaniem kafelków na planszy rządzą interesujące mechanizmy. Kafelki układać można nie tylko na planszy, ale też na inne kafelki. W grze pojawia się zatem element przestrzenny. Pamiętać trzeba jednak, że duży kafelek musi leżeć w całości na tym samym poziomie; w razie potrzeby gracz może wykorzystać jeden z małych kafelków ze swojej puli, aby podłożyć go pod duży kafelek, wyrównując w ten sposób różnicę poziomów na planszy. Poza tym w grze wprowadzono zasadę płodozmianu. Buraka nie można posadzić na polu, na którym już wcześniej rósł burak, trafić tam musi jedna z pozostałych czterech upraw. I wreszcie najbardziej chyba kluczowy element gry: Każde z dołożonych właśnie pól uprawnych traktujemy osobno i punktujemy oddzielnie.
Ma to szczególne znaczenie, ponieważ w grze zdobywamy dwa rodzaje punktów. Punkty zwycięstwa – zaznaczane bezpośrednio na torze punktacji – otrzymuje się za umiejętne poszerzanie obszarów upraw, czyli za liczbę pól tworzących wraz z fragmentem z dołożonego kafelka zwarty fragment obsadzony daną rośliną. Punkty farmy prowadzą gracza do punktów zwycięstwa nieco okrężną drogą. Dołożywszy kafelek na polach uprawnych, gracz może zdecydować, że za dane pole z tego kafelka nie przyzna sobie punktów zwycięstwa, tylko przesunie swój znacznik na odpowiednim torze punktów farmy wbudowanym w spichlerz. Takich torów punktacji spichlerz zawiera pięć, po jednym dla każdego uprawianego gatunku roślin. Przeliczając symbole spichlerzy z kafelków na punkty farmy, gracz przesuwa swoje znaczniki w spichlerzu stopniowo coraz wyżej. Zyskać może w ten sposób dwie rzeczy. Po pierwsze: Na lewo od torów punktacji czekają drewniane farmy graczy. Na początku gry ustawia się je w dwóch grupach na przewidzianych do liczby graczy polach. Gdy w którymś momencie gry, wszystkie pięć znaczników gracza dotrą na wysokość pola z jego farmą, może on za pomocą tej farmy przejąć w posiadanie dowolny wolny region uprawny na planszy. Od tego momentu co turę, oprócz podliczenia punktów za dołożony kafelek, otrzymuje on także punkty za pola tego regionu. Co prawda inni gracze mogą uszczuplać wartość farmy dokładając do niej inne gatunki roślin, jednak sama farma nie może już zostać z planszy usunięta. Drugim bardzo ważnym profitem, o którym w grze zapominać nie wolno jest możliwość pozyskania żetonów zwierząt. I one również leżą od początku gry w spichlerzu. Układa się je na odpowiednich do liczby graczy polach torów punktacji w trzech poziomach, tak aby gracze widzieli ilustracje zwierząt, a nie ukryte na spodzie żetonów liczby. Na samym dole stosu układa się więc pięć żetonów kur, na nie pięć żetonów świń, a na samej górze każdego z pięciu stosów trafia po jednym żetonie krów. Gracz, którego znacznik jako pierwszy osiągnie któreś pole z żetonami, zabiera sobie pierwsze widoczne zwierzę ze stosu. W zależności od gatunku może w ten sposób uzyskać od 11-15 punktów za krowę, od 6-10 punktów za świnię i od 1-5 punktów za kurę. Punkty za zwierzęta ujawnia się jednak dopiero na koniec gry i dolicza do liczby punktów zwycięstwa uzbieranych na listwie punktacji.
po lewej grupy farm, w tle żetony zwierząt. W grze dwuosobowej żetony kur pozostają w pudełku.
Jeśli zaś już o zakończeniu rozgrywki mowa, warto wspomnieć, że autor, Jeffrey D. Allers, zadbał o to, żeby każdy z grających mógł wykonać w grze taką samą liczbę akcji. Gwarantuje to znacznik gracza rozpoczynającego – czarna, drewniana farma oraz specjalnie spreparowany ostatni ze stosów dużych kafelków. Mianowicie na początku partii pomiędzy sześć kafelków wtasowuje się żeton końca gry, a na tak przygotowany stos kładzie specjalny żeton „6+1”. Gdy gracze sięgną po ten stos żetonów i któryś z nich odkryje żeton końca gry, ostatnią rundę partii kończy się na graczu po prawej od gracza rozpoczynającego. Niefortunnie żeton końca gry wysztancowano inaczej niż kafelki upraw i nawet wtasowany w stos odznacza się brzegami od pozostałych. Dla zagwarantowania emocjonującej końcówki tej planszówkowej rywalizacji warto by było więc zaopatrzyć się w woreczek, z którego można by losować ostatnie dostępne w grze żetony.
Abstrahując od tego małego wydawniczego faux pas, trzeba przyznać, że pomysł na zrównanie liczb tur poszczególnych graczy jest jak najbardziej pożądany przy tej grze. „Eine Frage der Ähre” bowiem, mimo swojej niezaprzeczalnej losowości, wynikającej głównie z dobierania kafelków w ciemno, daje graczom spore (nomen omen) pole do popisu. W grze – przy zastosowaniu zaledwie kilku prostych i dobrze zazębiających się mechanizmów – możliwe jest kilka dróg do zwycięstwa, możliwe różne rozłożenie akcentów, zastosowanie różnych strategii. Jednocześnie gra żyje w silnym stopniu z nieustannej interakcji między graczami, przy czym ta przyjąć może i charakter negatywny i pozytywny. Ograniczenie obszaru pól uprawnych i zwizualizowanie techniki płodozmianu prostym zabiegiem zakrywania wcześniej położonych na planszy kafelków prowokuje i zagrania agresywne jak niszczenie czyiś upraw i czasowe sojusze wyrażające się w punktowaniu regionów upraw rozwijanych także przez innych graczy. Na ile ta ostatnia metoda gry jest poprawna, nie chcę tutaj zdradzać, żeby nie odbierać komuś ewentualnej radości z poznawania możliwości gry. Zdradzę się za to kilkoma słowami z moimi wrażeniami na temat gry.
Pierwsze dwie partie w „Eine Frage der Ähre” były to w moim przypadku partie dwuosobowe. No cóż, było niestety dość nudno. Brakowało wspomnianej wyżej silnej i emocjonującej interakcji, choć na pewno w tej wersji rozgrywki gracz ma największy wpływ na sytuację na planszy i gra staje się bardziej strategiczna. Jest to jednak strategia zakładająca raczej wzajemne spychanie się z raz zdobytego już placu. Ja osobiście wolę grać w tę grę w 3, względnie w 4 osoby. Wtedy szybkość zmian na planszy jest optymalna, nie muszę zbyt długo czekać na mój ruch, nawet jeśli do gry zasiądzie jakiś refleksyjny optymalizator. Do tego walka o punkty bardziej się różnicuje, bo o ile w grze dwuosobowej bardzo łatwo nadążać za przeciwnikiem i nie pozwolić mu odskoczyć ani w punktach zwycięstwa, ani w punktach farny, to już w grze trzyosobowej spektrum możliwych wybiegów jest nieco większe. Nie sposób przecież gonić za dwoma lisami na raz, jeśli jeden pobiegnie w lewo, a drugi w prawo. Stąd strategia gracza dość szybko atomizuje się na etapy, w których gromadzi on raczej punkty zwycięstwa i na te, kiedy inwestuje w swoją pozycję w spichlerzu.
Bardzo pozytywne w moim mniemaniu jest to, że „Eine Frage der Ähre” nie jest grą na jeden, dwa razy. Pierwsze partie rzeczywiście są przyjemne, jeśli jednak chcemy naprawdę wydobyć z gry wszystko, co potrafi nam ona zaoferować, powinniśmy poświęcić jej nieco więcej czasu. Gra może nie niesie z sobą jakiejś wybitnej głębi, ale już te kilka warstewek, które w sobie skrywa, warte są docenienia.
I na koniec ciekawostka: „Eine Frage der Ähre” była jedną z pozycji rozgrywanych w ramach finału Drużynowych Mistrzostw Niemiec w Gry Planszowe 2009 (Deutsche Mannschaftsmeisterschaft im Brettspiel 2009). Co ciekawe, okazało się, że bardzo prostym zabiegiem można w grze zmniejszyć komponent losowy. Ale to już chyba materiał na inną opowieść…
Punktometr Spiellusta
ocena ogólna: 7/10
strategia / taktyka: 7/10
losowość: 6/10
interakcja: 9/10
wykonanie gry: 9/10
stosunek cena do jakości: 8/10 (Rebel.pl 159,95 PLN)
moja ocena dla „Eine Frage der Ähre” w serwisie BGG: 7
Podstawowe informacje o grze:
tytuł: Eine Frage der Ähre
Liczba graczy: 2 – 5
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 45 – 60 min
Wydawca: Pegasus Spiele
Projektant: Jeffrey D. Allers
Instrukcja: niemiecka, angielska
Zawartość pudełka:
* 1 plansza
* 60 dużych kafelków upraw
* 25 małych kafelków upraw
* 15 żetonów zwierząt
* 1 kafelek końca gry
* 1 kafelek „6+1”
* 25 znaczników punktów farmy
* 5 znaczników punktów zwycięstwa
* 10 farm
* 1 farma gracza rozpoczynającego
* instrukcje w językach niemieckim i angielskim
1 Response
[…] prawie 10 lat temu zrecenzowałem grę planszową Eine Frage der Ähre (Heartland) Jeffreya D. Allers, twórcy bohaterki dzisiejszej recenzji – gry karcianej […]