Kaczki (recenzja)

Wiosnę 2021 r. wydawnictwo Egmont ozdobiło dwoma nowymi tytułami z serii gry do plecaka*. O Criss Cross już pisałem. Tę recenzję poświęcę Kaczkom.

Jak widać na zdjęciu – to przyjemnie kolorowa gra karciana. A gdy przyjrzymy się bliżej, właściwie gra abstrakcyjna, oparta na prostej matematyce. Mimo podtytułu 'plaża w kartach” i zachęty na spodzie pudełka „Kto okaże się najfajniejszą kaczką na plaży” nie sili się nawet na żadne konkretne story czy temat. Ot, na kartach zobaczymy taplające się w wodzie, sympatyczne kaczuszki, plażowe ręczniki czy koła ratunkowe i tyle. Za tymi ładnymi obrazkami kryje się za to bardzo, bardzo sympatyczna, a przede wszystkim mocno sensowna zabawa z wyraźnym i wyraźnie emocjonującym celem.

 

Kaczki – zasady gry

Rozgrywka w Kaczki obejmuje pięć rund. Każdą taką rundę rozpoczynamy z 7 kartami na ręce i staramy się albo być pierwszą osobą, która pozbędzie się ich wszystkich, albo tą, która z powodzeniem wystrychnie wszystkie inne kaczki na dudka,  czy w języku gry „zanurkuje”, zdobywając „jeszcze więcej punktów.”

Jak się pozbywamy kart? Zagrywając ich zestawy na swój stos kart odrzuconych. Można odrzucić w ten sposób albo dowolną liczbę kart o tej samej wartości (ignorując całkowicie kolory) lub  sekwencję co najmniej 3 kolejnych wartości w jednym kolorze.

Jeśli na ręce nie zostaje nam potem żadna karta – po prostu wygrywamy rundę. Dostajemy bonusy w postaci karty koła ratunkowego (tym więcej im późniejsza jest to runda gry) i kładziemy ją sobie pod kartę ręcznika. Spośród pozostałych graczy rundę z pustymi rękoma kończy tylko ten, kto ma największą sumę wartości swoich kart. Wszyscy pozostali mogą wyjąć z ręki i schować pod ręcznik kartę z najwyższą liczbą.

Natomiast gdy po zagraniu kart wciąż nam pozostała choćby jedna karta na rękę, musimy dobrać dodatkową kartę: w ciemno – z zakrytego stosu do dobierania ze środka stołu, albo odkrytą kartę leżącą na wierzchu stosu kart odrzuconych któregoś z graczy obok nas.

Alternatywą do zagrywania kart jest zanurkowanie. To bardzo kusząca opcja w grze, bo zamiast punktów z kartą koła ratunkowego dostajemy także punkty z najwyższej karty z ręki, ale… no właśnie. Ryzyko też jest spore. Trzeba mieć przede wszystkim w kartach mniej niż 10, a do tego wartość naszej ręki musi być też niższa niż wartości kart każdego z pozostałych graczy. Biorąc pod uwagę, że na pewno nie tylko my próbujemy być sprytni – efekt może być różny.

Nieudane nurkowanie kończy się dla gracza… punktami karnymi. Musi wtedy wziąć wierzchnią kartę ze stosu kół ratunkowych, ale umieszcza ją pod swoim ręcznikiem rewersem do góry. Na koniec gry te punkty odejmie od swojego wyniku.

Niezależnie od  tego, czy nurkowanie gracza udało się, wszyscy pozostali podsumowują rundę jak zwykle. Spośród nich wciąż nie zyskuje tylko ten , który ma w tym momencie najwięcej w kartach.

 

Wariant dwuosobowy

Pierwotnie Kaczki – które wcześniej ukazały się nakładem niemieckiego wydawnictwa Huch! – były grą dla 3 do 5 graczy. W drugiej edycji dodano wariant dla 2 graczy, który zawarty jest już także i  w edycji polskiej.

Ucieszyło mnie, że tak naprawdę wariant dwuosobowy niewiele zmienia w samych zasadach. Po prostu gra z nami sztuczny gracz, tzw. Kaczy Duch. Nie zagrywa kart i nie zdobywa punktów. Zajmuje natomiast tak jakby miejsce po lewej gracza rozdającego w danej rundzie. Przy rozdaniu kładziemy mu zakrytą kartę, a w jego „kolejce” wykłada mu się jedną kartę na stos kart odkrytych. Z tego stosu obaj gracze mogą dobierać, gdy muszą dobrać kartę na rękę.

Na końcu rundy Kaczy Duch bierze udział w porównywaniu wartości kart na ręce graczy. Dzięki temu może się zdarzyć, że nurkowanie się nam nie udało, albo będziemy mieli najwyższą sumę kart i nie możemy sobie dołożyć żadnej karty pod nasz ręcznik.

 

Wrażenia z gry

Kaczki to ze wszystkich dotychczasowych gier do plecaka wydawnictwa Egmont tytuł, który do mnie przemawia najbardziej – głównie za sprawą swojej mechaniki. Zasady ciekawie łączą zbieranie zestawów z koniecznością wyczekiwania odpowiednich momentów. Pewnie, niejaką rolę odgrywa wciąż los, ale poczucie sprawczości, wpływu na całość, jest już na bardzo dobrym poziomie.

Ciekawym elementem w grze są odkryte stosy graczy. Obowiązuje wobec nich zasada, że gracz sam decyduje, w jakiej kolejności odłoży na nie zagrywane karty. To ma szczególne znaczenie przy zagrywaniu sekwencji. Zwykle odłożenie kart od najniższej do najwyższej bardziej szkodzi przeciwnikom, bo w Kaczkach wysokie wartości są niebezpieczne.  Jeśli jednak udało nam się przyuważyć, że przeciwnik zbiera akurat jakąś sekwencję, do której pasowałaby właśnie wysoka karta, można spróbować mu zrobić na przekór. Chyba, że w kolejnej rundzie planujemy zanurkować. Wtedy znowu lepiej zdecydować odpowiednio… inaczej.

 

Podsumowanie

Kaczki polubiłem. Nie przeszkadza mi brak tematu, bo wszystko nadrabia sprytny, angażujący mechanizm i przyjemne wrażenia z rozgrywki.

Kaczki są regrywalne; o to akurat zadbała matematyka. Bawią podobnie przy każdej liczbie graczy, choć im więcej nas przy stole, tym więcej mamy kart na stosach przeciwników, zanim zdecydujemy się zaryzykować dobierając kartę z zakrytego stosu. Wariantu dwuosobowego się początkowo bałem, a okazał się naturalnym, organicznym dostosowaniem podstawowych reguł.

Gra ma odpowiednią głębię, ale wciąż trzyma wszystkich w bezpiecznym kole ratunkowym – tak jak kaczki na kartach. Dlatego jest to też gra bardzo uniwersalna, nawet dziecko nie utonie tu w żadnych zawiłościach. To propozycja dla każdego, kto ma ochotę sobie pograć w coś nietrudnego. A na pewno świetny rodzinny tytuł.

Ja Kaczki grę polecam, bawiłem się przy nich dobrze i nawet, gdy współgracze chcieli kolejnej partii, nie czułem w sobie żadnego protestu.

Podpowiem jedynie, żebyście z ostrożnością czytali ten fragment instrukcji, który dotyczy dobierania karty na koniec tury. Jeżeli zrozumiecie go tak, że macie brać po jednej karcie z każdego z wypunktowanych tam stosów, to absolutnie tak nie róbcie. Na końcu tur bierzecie TYLKO jedną kartę. Zaglądałem do niemieckiej instrukcji i tam wytłumaczono tę zasadę konkretniej.  W polskim tłumaczeniu jakoś zabrakło zastrzeżenia „albo – albo – albo”.

_____________
* Dotychczas wydane tytuły z serii Gry do plecaka wydawnictwa Egmont to: Łap za słówka – gra karciana, Kajko i Kokosz – szkoła latania, Szybkie bańki, Lato z komarami, Ubongo – gra karciana, Pędzące żółwie – gra karciana, Criss Cross.

Dziękuję wydawnictwu Egmont 
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji

Egmont logo

Punktometr Zagramy

Kaczki   8/10

Podstawowe informacje o grze:

Tytuł: Kaczki
Liczba graczy: 2 – 5
Wiek: od 7 lat
Czas gry: ok. 15 min
Wydawca: Egmont
Projektant: Johannes Krenner
Instrukcja: polska

„Kaczki” w serwisie Boardgamegeek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to