Kwiat Wiśni
A w Kwiat Wiśni już graliście? Taki leciutki miks push your luck z set collection. W sensie: Kto nie ryzykuje, nie pije szampana, ale oczywiście nie pije się byle czego. Ja bym nawet powiedział, że tu trzeba popijać wyjątkowo z wyrachowaniem (prawdopodobieństwa). Bo to wcale nie taka losowa ta gra, jak już poniektórzy zdążyli po sieci pobzdurzyć.
O co chodzi? Losujemy różnokolorowe kwiecie z woreczka, próbując nie „skusić”. Zbieramy kolorowe kwiatki za lub przed zasłonką. Wszystko jest po coś.
Kwiatki są małe, kolorowe, słodziutkie. Bo przecież Kwiat Wiśni to wydana przez Foxgames, polska edycja The Legend of the Cherry Tree that Blossoms Every Ten Years z programu iello. iello słynie z pięknych gier. I to piękno wydania pozostało. Cudny klimat Japonii, przeładne zasłonki, elegancki woreczek, plastikowe, cukierkowate pastelami kwiatki, kwiatuszki, kwiateńki. Męskie paluchy niekoniecznie je polubią, bo małe. Ale to nie gra na męskie paluchy. Tak, poetycka taka.
Niestety, oryginalny poetycki, oh, jakże poetycki tytuł – nie przeszedł.
Dobrze, że chociaż story zostało. Robi klimat. Choć gra z gruntu – abstrakcyjna. Czy abstrakcyjne jest złe? Planszówkowe – bynajmniej.
W cieniu korony wiśniowego drzewa
W swojej turze zatem – losuję. Maksymalnie trzy razy, za każdym razem maksymalnie 3 kwiaty, w sumie maksymalnie 8. Po każdym losowaniu sprawdzam, czy nie skusiłem. Zebranie 3 kwiatów w tym samym kolorze lub 5 kwiatów w różnych kolorach natychmiast kończy moje dobieranie.
Staramy się dobierać optymalnie, czyli – z grubsza raczej więcej niż mniej, a przede wszystkim skutecznie. Coś tam trzeba sobie przemyśleć w kwestii prawdopodobieństwa, szczególnie w dalszej części gry, gdy w woreczku kwiatków mniej, a więcej ich przed zasłonkami, zaś część za zasłonkami graczy. Tych ostatnich oczywiście – poza swoimi nie widzimy.
W tym przewidywaniu szans udanego dobierania najbardziej wrednym aspektem są kwiatki czarne. Bo przyjmują kolor kwiatu, którego dobranie doprowadziłoby do mojej skuchy.
Dam przykład: dobrałem najpierw 2 żółte kwiaty, w drugim losowaniu dobieram niebieski, różowy i czarny. To wtedy ten czarny automatycznie liczy się jako trzeci żółty. Schluss.
Nieudane dobieranie, to maksymalnie 2 biedne kwiatki trafiające przed naszą zasłonkę.
Udane zbieranie, oprócz kwiatków z dolosowywania, które możemy dołożyć i za i przed zasłonką, daje też akcje specjalne z leżących na środku stołu kart mistrzostwa. Te dodatkowo mogą pomóc optymalizować gromadzenie kwiatostanu. Choć i tu warto uważać, bo i bonusy potrafią się okazać w tej grze zdradliwe.
Gramy do ostatniego kwiatka z woreczka. Na koniec możemy dołożyć do dowolnych zestawów kwiatów przed zasłonką – czarne kwiaty, a do kwiatów za zasłonką – kwiaty białe i czarne. Wspomniane kolory stają się tam jokerami. Po tej ostatniej decyzji zliczamy punkty. Tabelki zamieszczone na wewnętrznej części zasłonki wyjaśniają zasady punktacji.
Przed zasłonką każdy kolor rozpatrujemy osobno. Kto nie ma np. żadnego żółtego kwiatka – nie dostaje, ale i nic nie traci. Natomiast jeśli już cokolwiek w danym kolorze zbierałem, to im więcej uzbierałem, tym po prostu lepiej. Te 24 punkty za kolor dostaniemy raczej rzadko. Ale takie przeciętne 3, 5, może 8 – jeśli się z grubsza ogarnąć, damy radę.
Kolory za zasłonką liczy się inaczej. Tu dzielimy je na dwie grupy – ciepłe i zimne. Ważne, żeby mieć jak najwięcej kwiatów w danej grupie – tworzy się taki powiedzmy ranking zbieraczy. Każde kolejne miejsce w nim oznacza odpowiednio mniej punktów. Ewentualne remisy obdzielają nas punktami w sposób całkiem sprawiedliwy. Instrukcja nawet popiera tę sprawiedliwość przykładami wyliczeń (z ułamkami!). W tym miejscu zresztą zupełnie nadgorliwie i na wyrost.
Nurzają się dłonie delikatnie w kwiat
Reguły Kwiatu Wiśni są bowiem naprawdę bardzo proste. Instrukcja niepotrzebnie nieco nas do nich zniechęca. 12 stron przy lekkiej w zasadzie grze? Ja się chwilami już przy jej lekturze wyłączałem, tym bardziej, że to wszystko zostało podane jak jakiś algorytm. Ale chyba po prostu taki zamiar – niczego nie zostawić niepotrzebnym domysłom. Jeśli tak – to rzeczywiście udany. (No dobrze, prawie, prawie, bo przy kartach mistrzostwa nie do końca – wspomnę o tym niżej.)
Sama rozgrywka już po pierwszych kilku turach staje się bardzo płynna i sympatyczna. Niby tura gracza to może i aż trzy dobierania z woreczka, ale w praktyce wszystko idzie nam migiem. Wielkich rozterek w Kwiecie Wiśni nie napotkamy. Wybory są konkretne – choć niekoniecznie jakieś zero-jedynkowe. Jest nawet miejsce na błędy i głupstwa gracza.
Gra się skaluje bardzo matematycznie – odsiewamy z woreczka odpowiednią liczbę kwiatków w odpowiednich kolorach. W zasadzie nawet i w 2 osoby zabawa okazuje się satysfakcjonująca.
Regrywalność też jest – można powiedzieć – odpowiednia. Nie ma się co prawda co spodziewać epickości; ostatecznie mamy tu garść plastikowych kwiatko-żetoników, kilka kart specjalnych i tyle. Ale już choćby – karty są dwustronne. Jeśli nie czytać instrukcji bardzo literalnie to możemy je sobie przed grą układać dowolnie – co daje nam jakieś różne kombinacje. Jeśli czytamy literalnie – to i tak mamy co najmniej dwa układy zestawów bonusów.
Za to losowość otrzymujemy – i na szczęście – w gratisie. Losowość w takich grach to nie demon, tylko błogosławieństwo. Buduje emocje.
Zmierzch budzi światło
W jakieś 20 minut przydarza nam się zatem gra w ostatecznym wydźwięku prosta i przejrzysta. Wysilać się wielce przy niej nie musimy, ale i nie zmusza nas do głupienia, bo na przykład kwestia ułożenia zestawów ociera się o rachunki zysków i strat.
Liczba kwiatów jest na partię dana. Co mamy przed zasłonkami łatwo zliczyć. Co mamy za zasłonkami – można próbować oszacować. Przewagi miewają znaczenie, podobnie jak intuicja. Niepewność rodzi zaciekawienie. Uchylenie zasłonek potrafi wywołać okrzyki radości lub zawodu.
Kto jest kobietą, ten Kwiat Wiśni polubi, między innymi dlatego, że jak grę zobaczy, nie będzie chciał jej już od-zobaczyć. Ja okazałem się kobietą. I dobrze mi z tym.
Moja męska i surowa część mnie mówi co prawda, że żaden z tego cud świata, ani nie bardzo to dziełko też odkrywcze, bo też nieszczególnie głębokie. Ale swój urok niewątpliwie ma. Gdy ładne idzie w parze z dobrym – mamy do czynienia z solidnym rzemiosłem. A solidne rzemiosło – dobrze opakowane w estetykę – to zawsze będzie coś!
Dziękuję wydawnictwu Foxgames
za nadesłanie egzemplarza gry
Punktometr Zagramy: Kwiat Wiśni 7/10
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: Kwiat Wiśni
Liczba graczy: 2 -4
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 20 min
Wydawca: Foxgames
Projektanci: Hinata Origuchi
Instrukcja: polska
„Kwiat Wiśni” w serwisie Boardgamegeek
cena w sklepach: ok. 50 zł, ale sprawdź, czy gdzieś nie jest taniej