Niagara – z siłą wodospadu i podszepty w dwugłosie
W nawiązaniu do tej widocznej schizofrenii polskich recenzentów gier towarzyskich postanowiliśmy i my tym razem spróbować napisać coś w dwugłosie. Wprawdzie nasza ocena co do gry samej w sobie okazała się podobna. Za to nasze odczucia i wrażenia co do Niagary są już zgoła inne. I może niezbyt diametralnie różne, ale na pewno nie można nam zarzucić, że się nie staraliśmy.
Prędkość nurtu określa się dodając aktualną wartość pogody i wartość najniższej zagranej w danej rundzie karty wioseł. Do koryta rzeki wsuwa się odpowiednią ilość przezroczystych dysków. Po drugiej stronie planszy część dysków rzeki, niekiedy wraz z kanoe graczy, spada z wodospadem na stół. To przykry moment dla śmiałków zapędzających się tak daleko nad Niagarę, szczególnie jeśli udało już im się zdobyć tam jakiś klejnot. Dobra wiadomość jest taka, ze utracone kanoe gracz może wykupić, oddając na planszę dowolny klejnot.
Turę kończy przekazanie przez gracza rozpoczynającego aktualną rundę znacznika koła ratunkowego graczowi po jego lewej stronie.
Gra trwa tak długo, aż któryś z grających zgromadzi: 5 różnych klejnotów albo 4 klejnoty tego samego koloru lub 7 dowolnych klejnotów. Możliwe jest też zwycięstwo kilku graczy, jeśli w tej samej rundzie zbiorą oni odpowiedni zestaw klejnotów.
Z kim (nie) zagramy
Zasady są – jak widać – bardzo proste, nawet jeśli początkowo przerazi nas 8 stron instrukcji i kilka bardziej szczegółowych zasad. W praktyce już po pierwszej, ewentualnie drugiej rundzie nowi gracze są w stanie ogarnąć wszystkie zasady. Sama gra toczy się płynnie, bez niepotrzebnych przestojów i dłużyzn, bo i też nie trzeba tu podejmować jakiś bardzo skomplikowanych decyzji. Gracze wybierają kartę, określając dostępne dla nich punkty akcji. Decydują na jakich klejnotach im zależy i czy wolą zbierać je niedaleko wodospadu – nierzadko bardzo ryzykując – czy spokojnie wydobywać klejnoty blisko obozowiska. Czasem okradną kanoe przeciwnika. Czasem zrezygnują z zysku, aby ratować swoją łódź… Do wyboru mają trzy drogi zwycięstwa. Ale wszystko jest przy tym takie przejrzyste i łatwe do ogarnięcia. A sama gra przyjemna i lekka i trwa akurat tyle ile powinna.
Bez względu na ilość graczy, pełna rozgrywka kończy się bowiem najczęściej po 30 – 40 minutach. Za to zależnie od ilości grających zmienia się jej charakter. Grając w trójkę będziemy mogli sobie dość sporo przewidzieć i zaplanować. Przy czterech osobach nie ma innej rady – bezwzględnie musimy zacząć się liczyć z planami pozostałych graczy, a w rozgrywce pięcioosobowej pogodzić z bardzo szybko zmieniającą się sytuacją na planszy, względnie niewielkim wpływem na rozgrywkę, baczniej spoglądać na zbliżający się wodospad i grać bardziej taktycznie niż strategicznie.
Niagara to typowa nowoczesna gra rodzinna: trochę losowości, trochę możliwości, sporo – raczej lekkiej – zabawy. Rodzice, którzy grają z dzieciakami, zawieść się na tej grze nie powinni, tym bardziej, że Niagara to gra z pogranicza – jest trochę jak interaktywna zabawka: w trójwymiarze, z ruchomymi elementami, z odczuwalnym wpływem na akcję na planszy.
Jeśli chodzi o nas, to na tym wątku rodzinnym kończą się nasze jednomyślne oceny gry. Podczas gdy mnie Niagara bardzo przypadła do gustu – jako tytuł lekki i doskonale nadający się do wprowadzania nowych graczy w świat planszówek, woj_settlers szybko stwierdził, że to nie jest tytuł dla niego. Duże znaczenie ma tutaj na pewno specyfika grup, w których zwykle gramy. Ja gram najczęściej z dorosłymi planszówkowymi nowicjuszami lub z dzieciakami i młodzieżą ze szkoły, gdzie uczę. Zdecydowanie mi zatem bliżej do grania rodzinnego.
Współgracze woj_settlersa to – jak widać po jego wersji Punktometru Spiellusta – zdecydowanie bardziej „dorośli”, bardziej agresywni w rozgrywce gracze, którym Niagara w swoim wyraźnie tendencyjnie rodzinnym charakterze może wydać się po prostu zbyt infantylna, zbyt kolorowa, niezbyt wymagająca i nieco zbyt losowa. Taka grupa graczy potrafi jeszcze przełknąć raz na jakiś czas trwającą kilka, kilkanaście minut egzotykę w rodzaju „Pędzących żółwi”, ale 30 – 40 minut wolnego czasu w swoim zabieganym, dorosłym świecie wolą już poświęcić na gry bliższe im tematyką i w ich odczuciu bardziej interesujące. I szczerze powiem, potrafię to doskonale zrozumieć, bo i u mnie pojawiają się przy stole osoby, którym Niagara wydaje się już za bardzo grą dla dzieci i które od Niagary wolą na przykład Manilę tego samego wydawnictwa.
za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
wg woj_settlersa
ocena ogólna: 7/10
losowość: 6/10
wykonanie gry: 10/10
stosunek cena do jakości: 10/10 (Gryplanszowe.pl 93,00, Rebel.pl 99,00)
ocena woj_settlersa dla „Niagara” w serwisie BGG: 5
wg pomimo
ocena ogólna: 8/10
losowość: 5/10
wykonanie gry: 10/10
stosunek cena do jakości: 9/10 (Gryplanszowe.pl 93,00, Rebel.pl 99,00)
ocena pomimo dla „Niagara” w serwisie BGG: 6
Podstawowe informacje o grze:
tytuł: Niagara
Liczba graczy: 3 – 5 osoby
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 30 – 45 min
Wydawca:Egmont
Projektant: Thomas Liesching
Instrukcja: polska
Zawartość pudełka:
* 10 kanoe w 5 kolorach
* 1 znacznik pierwszego gracza (koło ratunkowe)
* 1 znacznik pogody (chmura)
* 12 plastikowych dysków rzeki
* 1 plansza z wodospadem
* 40 klejnotów, po 8 w każdym rodzaju
* 35 kart wioseł w pięciu kolorach
* instrukcja
Deutsches Résumé |
Am Anfang scheint das Spiel kompliziert zu sein, aber der Verlag hat den Spielern eine bunte und klare Anweisungen sowie einen kurzen Film, der die Regel zusätzlich erläutert, zur Verfügung gestellt. Die Prinzipien des Spiels sind so einfach und durchsichtig, dass auch neue Spieler sie schnell begreifen.
Die allgemeine Bewertung des Spieles hängt vom Alter und den Präferenzen der Spieler ab. Während der Lehrer, der mit Kindern arbeitet, das Spiel lobt, kritisiert es ein anderer erwachsener Rezensent. Für ihn ist das Spiel nicht anspruchsvoll genug und zu infantil. Beide sind sich jedoch darüber einig, dass es eine sehr gute Unterhaltung für die Familie darstellt und auch bei erwachsenen Wenigspielern oder Brettspiel-Anfängern gut ankommt.