OpenSpace
Open Space to pierwsza gra w programie nowo powstałego wydawnictwa A14 Games. Wcielamy się w niej w pracowników wielkiej korporacji, którzy mają jasny cel: Wywalczyć sobie awans wcześniej niż inni, a przy tym nie dać się pokonać stresowi. Ze względu na specyfikę tej – jak ją nazwano w podtytule – „gry korporacyjnych pionków”, przyda się tu nam na pewno trochę życiowego sprytu, umiejętność blefu i nieco psychologicznej przenikliwości.
Grę rozgrywać będziemy w wielu kolejnych, podobnych do siebie turach, podzielonych na fazy przyporządkowane dniom tygodnia. I tak:
W fazie nazwanej poniedziałek, każdy wybiera jedną z trzech kart zaangażowania z ręki i kładzie ją zakrytą przed sobą. Karty zaangażowania określają możliwe sposoby wykonywania przez gracza swojej pracy. Można więc harować (karta Harówka), co pozwala zwiększyć poziom kariery o 2, ale też przyczynia się do wzrostu o 3 poziomu stresu. Można najzwyczajniej w świecie pracować (karta Praca: kariera +1, stres +1). Można wreszcie zaryzykować bumelanctwo i kartą Relaks spróbować sobie – zupełnie bez stresu – zyskać +1 do kariery.
We wtorek gracz posiadający aktualnie kartę Znacznik pierwszeństwa, wybiera jedną z trzech kart wydarzeń z ręki, kładzie na stół i odczytuje jej treść. Potem dobiera sobie nową kartę z odpowiedniego stosu. Karty wydarzeń tworzą dodatkowe uwarunkowania dla danej tury, często lekko zmieniając podstawowe reguły gry, np. wyłączając lub modyfikując działanie niektórych kart albo sytuację na torze punktacji. Część wydarzeń ma skutek natychmiastowy, inne bierze się pod uwagę pod koniec tury przy podliczaniu punktów.
Środa to dzień, w którym każdy gracz – począwszy od aktualnie rozpoczynającego turę – może (a czasami – dzięki karcie wydarzenia Impreza firmowa – wręcz musi) donieść na współpracownika, którego podejrzewa o relaksowanie się w godzinach pracy. Służy do tego karta Donos, którą zagrywa się zakrytą na któregoś z konkurentów do awansu. Trafiony donos przynosi donoszącemu korzyści na torze kariery, osłabiając jednocześnie pozycję „podkablowanego” rywala. Ale też donosić trzeba ostrożnie – nieuzasadnione podejrzenie rzucone na kolegę lub koleżankę z firmy zemści się na donoszącym niepotrzebnym stresem.
W czwartek gracze odkrywają leżące przed nimi karty zaangażowania i sprawdzają trafność swoich donosów.
W piątek nadchodzi czas na podsumowanie pracy w minionym tygodniu. Sprawdzamy jak, wedle informacji z karty zaangażowania oraz ewentualnych: donosu czy karty wydarzenia, zmienił się poziom kariery i stresu każdego z graczy, a następnie zaznaczamy te zmiany na planszy.
Turę kończy weekend, czyli faza porządkowa, podczas której gracze między innymi zabierają z powrotem na rękę swoje karty wydarzeń i donosów. Następnie karta Znacznik pierwszeństwa wędruje do kolejnego gracza, po czym rozpoczyna się kolejna tura.
Gra kończy się zwycięstwem gracza, który jako pierwszy osiągnie koniec toru kariery, czyli pole Awans, a przy tym na torze stresu nie wejdzie na pole Wypalenie zawodowe. Wygrać OpenSpace można także w takiej sytuacji, gdy wszyscy poza nami wypalą się zawodowo, czyli odpadną z gry.
Jak widać po opisie zasad, gra wykorzystuje bardzo proste środki, i to zarówno w kontekście komponentów, jakie znajdziemy w pudełku, jak i samych zasad. Z jednej strony to dobrze – kolejna planszówka, o której można powiedzieć, że reguły do wyjaśnienia w kilka minut. Z drugiej strony – powiedzmy to wprost – miłośnicy większej głębi w grach nie znajdą tu wiele dla siebie. OpenSpace to bowiem tytuł zdecydowanie wagi lekkiej, kierowany raczej do mniej wybrednego grona odbiorców, do tego mocno losowy, ba! momentami wręcz ocierający się o estetykę swoistej „przypadkowości”. Ostatecznie rozgrywka kształtowana jest przecież przede wszystkim decyzjami graczy podejmowanymi w zasadzie w (pół)ciemno.
To, co możemy zrobić w turze, to: Raz – wybrać swoją kartę zaangażowania, przy czym nie wiemy nawet, czy ryzykiem jest ryzykować najbardziej „opłacalnym” Relaksem, bo jak odgadnąć, czy ktoś na nas zechce donieść czy nie. Dwa – jeśli jesteśmy graczem rozpoczynającym – możemy zagrać kartę wydarzenia z ręki (a nie zawsze mamy jakąś sensowną w danym momencie opcję). I trzy – ewentualnie na kogoś donieść (licząc, że może prostu się uda). Czasami oczywiście przydaje się wyczucie przeciwników, szczególnie jeśli gramy z osobami, które lepiej znamy. Czasami przydaje się tzw. pokerowa twarz. Ale ogólnie w OpenSpace nierzadko fajnie jest mieć po prostu farta.
Innymi słowy- żadnych szczególnych mechanicznych arabesek i finezyjności tu nie uświadczymy, ale nawet te prosto ciosane zręby konceptu, jakie widzimy w OpenSpace wystarczają, żeby móc przyznać, że nie jest to bynajmniej gra zepsuta, a wręcz przeciwnie – ma swój własny urok i (właśnie przez tę całą „nieobliczalność) dość sporą regrywalność. A przede wszystkim – jak przystało na grę przeznaczoną na ok. 20 minut i dla nawet 7 graczy – niesie z sobą duży potencjał imprezowy. Bo po prostu można się całkiem nieźle przy niej pośmiać i pobawić. Byleby tylko byłoby nas przy stole co najmniej troje; w dwie zasady oczywiście też działają, ale jakoś wtedy jeszcze gra nie rozwija skrzydeł.
Tyle a propos wrażeń z rozgrywki. A jak wypada OpenSpace pod względem wydawniczym i redakcyjnym? Cóż, zadziwiająco nieźle. Zanim przysłano mi grę do recenzji, miałem okazję zajrzeć do jej instrukcji i byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony. W zasadzie poprawiłbym tylko zapis przy opisie fazy Czwartek, gdzie instrukcja każe rozstrzygać, „które donosy były trafione, a które nie”, podczas gdy w innym miejscu każe punktować donosy dopiero w piątek. Poza tym, chyba nie mam uwag, co jest u mnie naprawdę niezwykłe. Nowe wydawnictwo, pierwsza gra w portfolio, a instrukcja napisana czytelnie, konkretnie – nieomal wzorowo.
Po zajrzeniu do pudełka też miałem w większości sympatyczne odczucia. Serce gry, czyli karty, są solidne i miłe dla oka. Nawet mimo klipartowej grafiki, której niekoniecznie jestem fanem, nie da się nie dostrzec, że jest konsekwentnie i bardzo przejrzyście. Pionki użyte w grze – zwykłe plastikowe Pöppelsy – ładnie się w taką stylistykę wpasowują i przynajmniej pod względem funkcjonalności są akceptowalnym wyborem. Pewnie, miło by było, gdyby zamiast nich były jakieś wypaśne figurki, ale domyślam się, że to powodowałoby konieczność nierealnych dla początkującego wydawcy kalkulacji budżetowych. Do tego momentu więc – jest dobrze.
… Natomiast plansza, która jest po prostu jedynie miejscem na dwa tory punktacji – poziomu kariery i stresu – to niestety najsłabiej zagospodarowany element gry. Dwie jakieś odstraszające przaśnością i z lekka ponad potrzeby wielkie tory-tabele, a pod nimi – jakby próbujące ratować to wszystko klipartowe tło. Ewidentnie czegoś zabrakło… wyczucia estetyki? pomysłu? czasu? Nie wiem. Ale na pewno o ten ciut OpenSpace mogła być ciut ładniejsza. Mogliśmy się przecież swoim znacznikiem kariery wspinać po piętrach korporacyjnego drapacza chmur – ku wymarzonemu gabinetowi prezesa. A swoim pionkiem, oznaczającym poziom stresu, staczać ku gabinetowi zakładowego psychiatry, zlokalizowanemu gdzieś w podziemiach wieżowca. Razem z całkiem przecież zgrabnie dobranymi tytułami kart wydarzeń i kart graczy, ta plansza tworzyłaby wtedy ciekawą i konkretną scenerię dla rozgrywki w OpenSpace. Tymczasem ze scenerią jest w grze, no właśnie, tak na pół gwizdka. Pokazuje się trochę na kartach, a poza tym całą esencję zabawy czuć przede wszystkim w jej regułach i sporej, przyjemnie negatywnej interakcji między graczami.
Abstrahując jednak od tego jednego aspektu redakcji OpenSpace, jakim jest kształt planszy, mamy tu do czynienia z całkiem udanym debiutem wydawniczym. Gra robi ogólnie dobre wrażenie, ma kompletne i spójne zasady i co najważniejsze – swój wyjątkowy charakter. Wkład własny autorów jest wyczuwalny, a koncept całego produktu jak najbardziej czytelny. Kto lubi gry imprezowe i szuka czegoś o niewyświechtanej jeszcze tematyce, spokojnie może się OpenSpace przyjrzeć. A pozostali, jeśli gdzieś się nadarzy okazja zagrać, niekoniecznie muszą się od tego tytułu nazbyt mocno opędzać. Poznać na pewno nie zaszkodzi. Ot, choćby po to, żeby mieć własne zdanie na jej temat.
Dziękuję wydawnictwu A14 Games
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji
Punktometr Zagramy
ocena ogólna: 7/10
strategia / taktyka: 3/10
losowość: 6/10
interakcja: 7/10
wykonanie gry: 8/10
stosunek cena do jakości: 8/10
cena w sklepach: ok 60 zł
moja ocena dla „OpenSpace” w serwisie BGG: 6
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: OpenSpace
Liczba graczy: 2 – 7
Wiek: od 14 lat
Czas gry: ok. 20 min
Wydawca: A14 Games
Projektant: Adam Wołoszczuk, Rafał Tylko, Marcin Dłubakowski
Instrukcja: polska
Zawartość pudełka:
• plansza
• 21 kart zaangażowania
• 26 kart wydarzeń
• 7 kart donosów
• 1 karta – znacznik pierwszeństwa
• 14 pionków
• instrukcja