Pablito (recenzja)

Z tej części programu wydawnictwa Pink Frog, jaką miałem już okazję zagrać w minionym roku, to właśnie Pablito – obok także imprezowej Ucho od śledzia, zachwyciła mnie bodaj najbardziej. A jeśli kojarzycie rebelowe Obrazki (oryg. Pictures) – to powiem, że do dziś trudno mi stwierdzić, które z tych kreatywnych kalamburów lubię bardziej. Ale lubię obie, przy czym w Pablito grywam wciąż chyba nawet częściej.

Za tytułem tym stoi Martin Nedergaard Andersen, duński projektant. Według serwisu Boardgamegeek – autor ponad 100 gier, z których wcale nie tak małym wyborem mogliśmy się w minionych latach zetknąć także w polskich sklepach i to u różnych wydawców: Przewrotne motylki, Szybkie bańki, Dekoder, Colorfox, Bandido, Hippo, Bystre główki, Gemino, Inspektor Tusz, Kieszonkowe kasyno, Żyrafometr, Żubr Pomponik, Zgubione znalezione, Gdybyś był…

Raczej każdy grający w coś tam Andersena już więc pewnie grał. A nawet jeśli nie – to Pablito cechy typowe dla jego gier też przemyca: Jest lekko, nieomal niezobowiązująco, rodzinnie, a przy tym obowiązkowo inteligentnie.

 

Pablito – koncept gry

Pablito to – jak czytamy na pudełku – artystyczna gra imprezowa. Odtwarzamy tu za pomocą drewnianych, kartonowych elementów, a czasem nawet sznurka, przedmiot z wylosowanej karty. Nasze dzieła układamy na czystym “płótnie” planszy, co ma przywodzić na myśl malowanie obrazu. Pozostali gracze ten nasz obraz próbują w trakcie naszego “malowania” zinterpretować.

 

Wymyśl punktację i voilà – jest gra

Jak to zazwyczaj w dobrych kalamburach bywa, całość zabawy spina głównie zgrabna punktacja. I w Pablito ta punktacja jest bardzo zgrabna.

Każdą odgadniętą przez kogoś kartę gracz zachowuje jako swoje 5 punktów. Dodatkowo może otrzymać z tej karty punkty stanowiące różnicę nadrukowanej na niej liczby i kosztu użytych przez niego w obrazie elementów. Drewniane kosteczki i patyczki kosztują 1 punkt, elementy kartonowe 2, a za sznurek odliczamy sobie 3 punkty. Jeśli gracz wykorzystał elementy o koszcie przewyższającym liczbę z karty – zostaje tylko z 5 punktami za kartę,  po prostu nie dostaje tych bonusowych, ale też nic nie traci.

Przynajmniej nie wprost., bo – co ważne: Ten, kto zgadł przedmiot z karty, dostaje zawsze tyle punktów, ile wynosi koszt elementów wykorzystanych przez aktywnego gracza do “namalowania” obrazu. Jak nietrudno się domyślić, nierzadko będziemy w tej grze musieli kombinować, jak uzbierać samemu możliwie najwięcej punktów z obrazu, a nie dać ich za dużo przeciwnikom.

Może się oczywiście zdarzyć i tak, że nikt nie odgadnie przedmiotu z karty. Wtedy gracz “malujący” musi oddać trzy kosteczki ze swojej prywatnej puli – czyli 3 punkty.

Gra może się zakończyć na trzy różne sposoby: Albo gdy zagramy już wszystkie karty przewidziane w grze (zwykle po 4-5 na gracza), albo gdy zabraknie kosteczek-punktów w puli ogólnej, albo gdy któryś z graczy straci wszystkie swoje sześcianiki.

Wygrywa oczywiście, kto zgromadził najwięcej punktów za karty i bonusowe kosteczki. Remisów instrukcja niestety nie przewidziała – w tych rzadkich przypadkach musicie sobie ustalić coś sami.

 

Wariant dwuosobowy

Pablito, jak to z grami imprezowymi bywa, najlepiej sprawdza się w możliwie dużym gronie. Im bliżej tej pudełkowej szóstki – tym więc weselej i ciekawiej. Moim zdaniem spokojnie też możecie posadzić do stołu nawet więcej osób. Zapas drewnianych znaczników dla punktacji jest spory, a tak naprawdę wystarczy w razie potrzeby powiększyć go, dokładając cokolwiek bądź. Wtedy jednak liczbę kart na każdego gracza zredukujcie koniecznie w dół, żeby się całość nie za bardzo dłużyła.

W warunkach domowych częściej zdarzy się natomiast tak, że będzie nam brakowało nawet tego trzeciego gracza do kompletu. Można wtedy grać w Pablito nieco inaczej, na zasadzie kooperacji. Zgadujecie swoje obrazy na zmianę. Zgadujący nie nie otrzymuje nic, za to wspólnie zachowujecie kartę (wartą w tym wariancie 2 punkty) i znaczniki za każdy punkt poniżej wartości widocznej na karcie. Wygrywamy, gdy zebraliśmy wspólnie co najmniej 24 punkty.

 

Pablito – jakość wydania

Do opisu rozgrywki dodam też kilka słów o jakości wydania. Oceniając przez stosunek jakości do ceny, jest całkiem przyzwoicie, spójnie i w kwestii materiałów i grafiki, choć moi współgracze zwrócili uwagę, że karty mogłyby być nieco solidniejsze, a drewno niektórych sześcianików było w moim egzemplarzu najwidoczniej zbyt przesuszone, bo się pokruszyły.

Kartami jednak nie gramy w normalnym rozumieniu tego słowa, to znaczy nie trzymamy ich na ręce, nie musimy dbać, żeby nie były znaczone etc., więc wystarczy poprosić współgraczy, żeby byli delikatni. A kosteczek w pudełku jest przynajmniej tak – przesadnie nawet – dużo (120 sztuk!), że tych kilku ubytków niekoniecznie nawet zauważymy podczas rozgrywek.

 

Podsumowanie

Mogę powiedzieć, że Pablito rzeczywiście dobrze się sprawdza i jako gra rodzinna i jako gra imprezowa. Grałem w nią z różnymi osobami, i z takimi, które z planszówkami styczność mają na co dzień i z grającymi przygodnie, np. w naszym nowosolskim klubie Graczyn. W tej grze przekonuje prostota zasad, łatwość włączenia się w rozgrywkę i możliwość rywalizowania z innymi na równi – niezależnie od wieku, doświadczenia, czy nawet wrażliwości plastycznej.

Dzieci bawiły się przy Pablito tak samo dobrze, jak dorośli. Co najwyżej w kwestii strategii kalkulowania kosztu elementów i tego, komu oddajemy naszymi decyzjami ile punktów, dorośli siłą rzeczy mają przynajmniej przy pierwszych rozgrywkach łatwej, bo rozumieją te zależności szybciej i lepiej, więc po prostu dla idei fair play dobrze jest ten aspekt gry najmłodszym też szerzej naświetlić.

Myślę, że tak jak i ja z moimi współgraczami – będziecie się przy Pablito bawić wspaniale. I tego Wam życzę.

A jeśli niekoniecznie kogoś przekonuje cena recenzowanej tu gry, to ostatnio pojawiła się jej pomniejszona, i tańsza wersja – Pablito Compact. Nie miałem jej w rękach, ale koncept pozostał ten sam. Najistotniejsza różnica to bodaj ta, że liczba kart z przedmiotami do zgadywania spadła ze 165 do 110. (Za to czarnych kosteczek jest tam aż o 10 więcej).

Dziękuję wydawnictwu Pink Frog
za nadesłanie egzemplarza gry

Punktometr Zagramy

Pablito  8/10

 

Podstawowe informacje o grze podstawowej:

Tytuł: Pablito
Liczba graczy: 2- 6
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 30 min
Wydawca: Pink Frog
Projektant: Martin Nedergaard Andersen
Instrukcja: polska

„Picasso”, czyli poprzedniczka „Pablito” (z notesem zamiast znaczników punktacji) w serwisie BGG

Sprawdź cenę Pablito w Ceneo
Sprawdź cenę Pablito Compact w Ceneo



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to