Pitagoras (recenzja)

Czy można stworzyć grę bazującą wprost na liczeniu? W sumie czemu nie. Czy to będzie taka gra, jak wszystkie te, co mają przede wszystkim bawić? To zależy i od sposobu zaprojektowania gry, a pewnie jeszcze bardziej, od tego, jak bardzo lubicie liczyć. Ja przyznam, że Pitagorasa nie wyjąłbym jako gry na spotkanie rodzinne czy towarzyskie, bo oberwałbym zapewne spojrzeniami co najmniej pobłażliwymi. Jest wszak tyle bardziej odpowiednich gier na takie okazje. Ale już jako grę, którą rodzice zapraszają do wspólnej zabawy dzieci w wieku szkolnym, czy jako tzw. pomoc naukową na zajęciach nie tylko matematycznych w szkole – myślę, że można by polecić przed wieloma innymi grami, które liczenie jako takie próbują tematyzować, a nie zawsze najzgrabniej.

Za Pitagorasem stoi Reiner Knizia, matematyk z wykształcenia, z zawodu projektant gier – jeden z najbardziej znanych i uznanych. I na pewno ktoś, kto treść potrafi ubrać w formę akuratnie funkcjonalną. Pitagoras – co trochę zaskakuje nawet – każąc nam liczyć, pozwala nam grać, a graniem się bawić. Bo też ubiera to liczenie w ramy angażującej rywalizacji.

 

Pitagoras – reguły gry

W Pitagorasa gramy tak: Wykładamy na środek stołu pulę 5 odkrytych kart z talii. Są na nich po prostu liczby – od 1 do maksymalnie 20. Potem rzucamy dwoma kostkami, na których są… także tylko liczby. Suma tych kostek to wynik, jaki mamy uzyskać z działań matematycznych wykonywanych w oparciu o wyłożone karty.

Można użyć części lub wszystkich kart z puli, w dowolnej kolejności i wstawiając między nie różne znaki działań. Na końcu ma się po prostu rachunek zgadzać z wynikiem z kostek. Aha, i, bo bym zapomniał, trzeba być po prostu najszybszym.

Gdy gracz ma już rozwiązanie, stopuje grę i udowadnia swoje obliczenia. Wtedy zabiera wszystkie użyte przez siebie karty jako trofeum. Jeśli jednak mu się nie udało, przeciwnicy dostają po jednej z odkrytych kart.

Na koniec rundy uzupełniamy pulę znowu do pięciu kart i zaczynamy kolejną od rzutu kośćmi.

Gdy talia się wyczerpie na tyle, że nie można już uzupełnić puli, gra dobiega końca i liczymy, kto zebrał najwięcej kart. Ten gracz wygrywa. Remisy rozstrzyga się na korzyść tego, kto sukces rachunkowy w grze miał jako ostatni.

 

Dopasujcie sobie level

Standardowo gramy w Pitagorasa dwoma niebieskimi kostkami. Zakres liczbowy wyników to wtedy od 20 do maksymalnie 78. Takie całkiem optymalne pole do popisu dla większości z nas, gdy mamy liczyć i grać na wyścigi.

Co jednak, gdy macie mniej sprawne rachunkowo dzieci? Młodsze, mniej ufne w swoje umiejętności matematyczne. Nie chcecie ich zniechęcić? Po prostu dopasowujecie sobie, co tam chcecie i potrzebujecie. Wyciągacie wyższe wartości z talii, albo zamiast niebieskiej kostki dziesiętnej używacie czerwonej, na której jest maksymalnie wartość 20.

Można też ku drugiemu biegunowi. Macie może starsze dzieciaki, albo gracie w rodzinie prawdziwych matematycznych freaków? (A okazuje się, że tacy to wcale nie mityczne jednorożce!) Zamieniacie dziesiętną niebieską na dziesiętną czarną, która przekracza już 100, a do sumy, różnicy, ilorazu i iloczynu dokładacie potęgowanie.

 

Podsumowanie

Co tu dużo gadać. Wiele widziałem już gier chcących być edukacyjnymi i wielu aspekt rekreacyjno-rozrywkowy wyraźnie po prostu uciekał. W Pitagorasie tej zabawy rzeczywiście jest tyle, ile trzeba. Pewnie, że to zabawa też trochę specyficzna i nie każdy będzie w grupie docelowej takiej publikacji. Ale jest i dynamicznie i angażująco i regrywalnie. Zaś im bliżej tych maksymalnie 6 graczy sugerowanych informacją na pudełku, tym też weselej i bardziej emocjonująco.

Ja pracuję w szkole, więc moim pierwszym skojarzeniem dla Pitagorasa jest ciekawy, aktywizujący przerywnik na lekcjach matematyki, albo jakiś wreszcie matematyczny, a nie tak bardzo już żmudem pachnący przydaś, gra-zabawka do świetlicy.

Z myślą o zakupie do domu zdecydowałbym się w dwóch przypadkach: Albo wiedząc, że dziecko rzeczywiście lubi gry z matematyką w tle, albo z nadzieją, że za pomocą Pitagorasa dziecko do matematyki bardziej przekonam – na zasadzie, że jak polubi matematyką się bawić, to polubi też matematyki się uczyć.

Dziękuję wydawnictwu Egmont 
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji

 

EduPunktometr Zagramy

Pitagoras  8/10

Podstawowe informacje o grze:

Tytuł: Pitagoras
Liczba graczy: 2 – 6
Czas gry: 20 min
Wiek graczy: 8+
Wydawca: Egmont
Projektant: Reiner Knizia
Język: polski

„Pitagoras” w serwisie BoardGameGeek

Sprawdź ceny na Ceneo


3 komentarze

  1. Fajna recenzja. Produkt bardzo potrzebny dla dzieci. Zabawy edukacyjne to idealne rozwiązanie, jeśli chcemy uczyć nasze dzieci.

  2. Fajna, ciekawa i bardzo pouczająca gra. Jedna z moich ulubionych na rynku.

  3. Fajna recenzja. Zdecydowanie warto polecić grę, bardzo rozwija i wspomaga nasz proces myślowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to