Squad 7 (recenzja)
W trakcie czytania tekstu sugeruję włączenie TEGO pliku z muzyką. (Podkład dźwiękowy z gry)
Roberto Fraga, jako autor gier „nietypowych” (w końcu jego gry są zwariowane i pokopane) na pewno nie raz zagości wśród wpisów na naszym blogu. Dzisiaj, po opisie kilku cięższych gier przychodzi pora na zaprezentowanie kolejnego szalonego tytułu, stworzonego w głowie pracownika francuskich morskich służb celnych – ten tytuł to Squad 7.
Squad 7 jest grą, w której 2-4 graczy wyrusza do tropikalnego lasu w poszukiwaniu skarbów. Zostają na miejsce dowiezieni helikopterem, który ma wrócić po nich za kilka dni i zabrać poszukiwaczy wraz ze skarbami, które uda im się odnaleźć. Jednak już od początku wiadomo, że nie wszyscy wrócą z wyprawy („Średnia długość życia to 72 lata. W dżungli – zdecydowanie mniej” – tym hasłem była w mediach reklamowana gra).
Ekwipunek poszukiwacza – zawartość pudełka
W pudełku z grą znajdują się:
- pistolet na przyssawki, wraz z 6 nabojami,
- płyta CD,
- 82 karty skarbów i karty akcji,
- 28 kart wypraw,
- 2 cele (kartonowe podstawki z dinozaurem i mumią),
- instrukcja.
Już po otwarciu widać wyraźnie, że nie jest to zwykła gra. Obecność pistoletu i celów sugeruje, że w trakcie rozgrywki przyjdzie nam strzelać. W końcu nikt nie mówił, że zdobywanie skarbów będzie pozbawione ryzyka…
Na chwilę uwagi zasługuje płyta CD. Znajdują się na niej 3 ścieżki: skrócona prezentacja dźwięków, pełna ścieżka dźwiękowa, która puszcza się w trakcie rozgrywki; utwór bonusowy. Płyta dołączona do Squad 7, w przeciwieństwie płyty dołączonej do gry Space dealer, stanowi integralną część mechaniki gry! Nie jest to zwykły licznik czasu jak w Space delarze! Z tego co mi wiadomo, Squad 7 jest pierwszą grą gdzie zastosowano ścieżkę dźwiękową w takim wydaniu.
Cele – kartonowe składane figurki o wysokości ok. 13cm.
Poradnik poszukiwacza – zasady gry
Każdy z graczy bierze 7 poszukiwaczy jednego koloru (to jego Squad złożony z 7 śmiałków) i układa ich przed sobą w rzędzie, „żywą” stroną do góry. Następnie cele umieszczamy w pewnej odległości od stołu. Na stole kładziemy pistolet i naboje. Karty tasujemy i rozdajemy wszystkim graczom. Wrzucamy płytę do odtwarzacza i RUSZAMY!
Słyszymy dźwięk nadlatującego helikoptera, który ląduje w dżungli. Po chwili rozlegają się szybkie dźwięki bębnów – pierwszy dzień! Gracze kolejno wykładają na stół karty ze swoich stosów. Jeżeli jest to karta skarbu, gracz który ją pierwszy przyklepie, otrzymuje ja. Jednak uwaga! WĄŻ!! Jeżeli gracz przyklepie kartę, ze skarbem, na którym jest wąż – traci jednego ze swoich poszukiwaczy – odwraca go na stronę z czaszką. Co więcej, za dnia wolno przyklepywać karty ze skarbami dziennymi i odwrotnie, w nocy wolno przyklepywać tylko skarby nocne. Jeżeli ktoś przyklepie kartę o złej porze – traci poszukiwacza.
Pośród kart znajdują się karty obozów, które także dzielą się na dzienne i nocne. Jeżeli gracz przyklepie kartę dziennego obozu za dnia – może podkraść przeciwnikowi zdobyte skarby. Jednak co to?! W obozie był strażnik, który ustrzelił złodziej! W dżungli nie ma przebacz! W końcu rządzi tutaj prawo dżungli, a każdy złodziej przyłapany na gorącym uczynku zostaje odstrzelony.
Po chwili bębny zaczynają grać wolniej i słyszymy dźwięki owadów – nastała noc!
Pośród kart akcji znajdują się także karty specjalne:
- stary most linowy – gracz, który odkryje tę kartę musi przebiec wokół stołu i stanąć z powrotem na swoim miejscu,
- jadowite pająki – gracz musi wziąć stos kart zużytych, przetasować go i rozdać przeciwnikom,
- dinozaur – z dżungli wyłania się krwiożercza bestia! Gracz musi zestrzelić dinozaura
- mumia – spośród drzew wybiega mumia i zaczyna gonić gracza. Grający musi przebiec wokół stołu, stanąć na swoim miejscu i zestrzelić mumię
Wszystkie te działania mają wspólną cechę – należy je wykonać zanim w głośnikach rozlegnie się krzyk, który oznacza śmierć jednego z poszukiwaczy. Próby strzelania podejmuje się do skutku, lub do śmierci… A śmierć jest dotkliwa – kiedy zginą wszyscy członkowie wyprawy – gracz odpada z gry.
Na szczęście w dżungli spotkamy także uczynnego szamana. Pierwsza osoba, która przyklepie kartę szamana, odzyskuje jednego ze straconych poszukiwaczy.
I tak mija kilka dni i nocy, po których przylatuje wyczekiwany helikopter. Zabiera na swój pokład spoconych i rannych poszukiwaczy. Niestety nie wszyscy dotarli do końca. Ich brak daje się we znaki także na końcu gry. Jeden uczestnik wyprawy może zabrać na pokład śmigłowca tylko 3 skarby – pozostałe kosztowności muszą pozostać w dżungli… Smutny to widok, kiedy za oknem wznoszącego się śmigłowca widzimy klejnoty, których zdobycie zostało przypieczętowane śmiercią członków drużyny…
Wygrywa oczywiście gracz, którego drużyna dostarczyła najwięcej skarbów.
Wspomnienia z dżungli – wrażenia z rozgrywki
Squad 7 to, jak chyba dobrze widać, niezwykle zwariowana i zabawna gra. Grający ciągle ścigają się w przyklepywaniu kart. Element ten jest niezwykle podobny do łapania totemu w grze Jungle Speed, ale ma tę niewątpliwą przewagę, że przyklepywanie jest o wiele mniej urazogenne niż łapanie totemu. Tutaj nam grożą jedynie dwie rzeczy – albo dostaniemy od kogoś po łapach (ale tylko palcami, bo nikt nie uderza całym łapskiem w kartę), albo możemy zderzyć się z przeciwnikiem, jeżeli poruszamy dłońmi w tym samym tempie. Nie grożą nam żadne rany szarpane, drapane ani tłuczone (ile to osób dostało totemem po twarzy…).
Do tego dochodzi, tak charakterystyczne dla Roberto, bieganie wokół stołu. Nikomu odrobina ruchu jeszcze nie zaszkodziła, jednak podczas biegu należy uważać, żeby się nie poślizgnąć.
No i tak lubiane przez wielu – strzelanie do celu. Ten dreszczyk emocji, czy uda nam się ustrzelić dinozaura zanim nas dogoni? :)
Wiele osób może być zdegustowanych ogromną zależnością pomiędzy szczęściem a wygraną. W końcu wiele razy zdarza się, że po wyciągnięciu karty zmuszającej nas do biegania usłyszymy w głośnikach krzyk? Przecież nawet nie wystartowałem! Nie ma że boli – most się zerwał… Tak samo będzie z refleksem wymaganym w trakcie gry. Osoby powolne praktycznie wcale nie mają szans na zwycięstwo, chyba, że wszyscy przeciwnicy zostaną wyeliminowani jako słabsze ogniwa ewolucji.
Wszystko to jednak nie są zarzuty, które stawia się przed grami z kategorii party games. Jeżeli ktoś nie lubi szalonej wymiany kartami w Picie, wyścigu po totem w Jungle Speed, ani biegania z jajkami w Eiertanz, to także nie polubi Squad 7. Jest to gra tylko dla osób przygotowanych na szaloną zabawę, pełną śmiechu, ale i wymagającą (w końcu trzeba się trochę poruszać).
W Squad 7 grywam głównie w 4 osoby i muszę przyznać, że przy takiej ilości sprawdza się doskonale. Jedna rozgrywka w dwie osoby była trochę nudna, ale tak już jest z grami tego typu, że im więcej graczy tym lepiej. Co ważne, w grę można grać w więcej niż 4 osoby. Kiedyś, na oficjalnej stronie gry (strona nie istnieje od minimum roku) były do ściągnięcia pliki .pdf z dodatkowymi 4 drużynami, po wydrukowaniu których można grać nawet w OSIEM osób! Niestety nie było mi dane spróbować jeszcze tego wariantu, ale może kiedyś.
Na wspomnianej stronie umieszczona była także alternatywna wersja ścieżki dźwiękowej, która miała o wiele żywszą muzykę, która to wprowadza rozgrywkę na jeszcze wyższe obroty. Skoro już o ścieżce dźwiękowej mowa, to warto wspomnieć ile trwa rozgrywka. Otóż wszystkie partie trwają dokładnie 17 minut, ponieważ tyle wynosi czas podkładu dźwiękowego. Jest to w sam raz, ponieważ w ciągu jednego spotkania można kilka razy wybrać się do puszczy amazońskiej w poszukiwaniu skarbów.
Ogólnie gra dla wariatów,
którzy po tysiącu partii w Jungle Speed chcą spróbować czegoś nowego. Osoby poszukujące gier dających ogromne możliwości strategiczne powinny trzymać się od tego tytułu z daleka (przynajmniej na tyle, aby w trakcie rozgrywki nie zostać zestrzelonym).
Niestety gra już jest prawie nie do kupienia. W niektórych sklepach internetowych trafiają się ostatnie sztuki i ich cena potrafi wahać się w okolicy 25 euro.
Swój egzemplarz kupiłem za 10 euro na targach w Essen w 2005 roku. Zresztą z zakupem tej gry wiąże się małą anegdota. Na tamte targi wybrałem się w towarzystwie Ignacego Trzewika z Portalu. Podczas dłuuugich podróży samochodem rozmawialiśmy o tym i o owym. Wtedy też okazało się, że obaj chcemy na targach kupić po egzemplarzy Squad 7. Podczas targów Ignacy napisał mi smsa, że kupił Squad 7. Szybko się spotkaliśmy, ponieważ ja także chciałem kupić rzeczoną grę. Ignacy podał mi numer stoiska, ale gierki ni ma :( Pytałem potem na kilku stoiskach w Sali antykwarycznej, ale w większości nawet nie wiedzieli o czym mówię…
Podczas podróży powrotnej na miejsce spoczynku złożyłem Ignacemu ofertę – „Kupię od Ciebie Squada za 15 euro”. „No way!”. „No dobra dam 20, ale odsprzedaj mi tę grę!!” „Nie ma mowy”. Trzewik był nieugięty, a moja zazdrość była ogromna. Następnego dnia udałem się ponownie na szczęśliwe stoisko i moim oczom ukazała się sterta czarnych pudełek z kobiecymi oczami i lornetką! Czym prędzej poszedłem dokonać transakcji nabycia prawa własności drogą kupna-sprzedaży i stałem się szczęśliwym posiadaczem kolejnej gry Roberto Fragi. I to za połowę kwoty, która dzień wcześniej oferowałem Ignacemu. Później jeszcze nie raz śmialiśmy się z tej sytuacji :D
Tytuł: Squad 7
Autorzy: Roberto Fraga
Liczba graczy: 2-4
Czas rozgrywki: 18 min
Wiek graczy: od 5 lat
Wydawca: Jumbo, Mattel (Mattel wykupił od Jumbo prawa do gry, ale jej chyba nie planuje wydawać, ponieważ od minimum dwóch lat nic w tej sprawie się nie dzieje.)
Ocena ogólna: 5/5
Wykonanie: 5/5
Złożoność: 3/5
Linki:
Opis gry na stronie Roberto Fragi
Reklama telewizyjna
Squad 7 na BGG
Autorem powyższej recenzji jest: uiek. Tekst został pierwotnie opublikowany w niefunkcjonującym już serwisie Kraina Gier i – po uzgodnieniach z redakcją tamtego portalu – przeniesiony na łamy Spiellust.net. |