Ubongo Junior 3D (recenzja)
Dzieci lubią klocki. Trudno to przeoczyć. Wszystko, co pozwala się układać, przekładać, nakładać i składać, tworząc z siebie coś więcej – dzieciaki po prostu fascynuje. Zresztą dorosłych, jak się okazuje po popularności serii Ubongo, fascynuje też, choć w ich przypadku chyba jakby z nieco innych powodów. Zmaganie się z łamigłówką-wyzwaniem, żeby okazać się tę ociupinkę szybszym i zmyślniejszym od innych, potrafi być rzeczywiście przyjemnym i emocjonującym doświadczeniem. Klocki z Ubongo są tłem takich doświadczeń.
W Ubongo Junior 3D, grze przeznaczonej już dla dzieci 5-letnich, klocki wysuwają się dużo mocniej na pierwszy plan niż w poprzednio wydawanych w Polsce częściach rodziny Ubongo. Charakterystyczne dla tego tytułu jest, że oprócz znanego nam z Ubongo czy Ubongo 3D zapełniania klockami pól na karcie zadania, będziemy z nich także… budować wieże. I może właśnie jeszcze bardziej o to budowanie “jak najwyżej” chodzi, niż o co innego… „Szybko! Wesoło! Ubongo!” – jak woła do nas slogan na okładce gry – najlepiej realizuje się na widocznym od razu (i mierzalnym) konkrecie.
Jak się gra w Ubongo Junior 3D?
Zasady rozgrywki są banalnie proste. Ustalamy, na którym z czterech poziomów trudności chcemy grać, dobieramy po 6 kart-plansz na gracza w odpowiednim kolorze i tworzymy z nich stos. Każdy otrzymuje komplet 8 klocków. Przygotowujemy woreczek z klejnotami-punktami, klepsydrę i mocujemy żyrafę w plastikowych podstawkach. Żyrafa w tej grze pełni rolę miary wysokości konstrukcji graczy.
Rozgrywka obejmuje 6 rund. Na początku każdej gracze dobierają po jednej planszy ze stosu. Odwraca się klepsydrę i zaczyna układanie. Gracz musi najpierw zasłonić klockami jasne pola na karcie, nie wychodząc poza obrys narysowanej na niej figury. Na takim fundamencie stara się potem zbudować jak najwyższą wieżę z pozostałych mu klocków – ale już z pełną swobodą. Począwszy od pierwszego “piętra” swojej konstrukcji nie musi pilnować już żadnych obrysów, może także zostawiać dziury między fragmentami klocków. Może nawet zrezygnować użycia niektórych klocków.
Runda kończy się wraz z przesypaniem się piasku w klepsydrze. Upewniamy się wtedy, czy wszyscy zapełnili jasne pola na planszy i nie wyszli przy tym poza obrys. Jeśli tak było, gracz odmierza sobie wysokość swojej wieży przystawiając do niej żyrafę i dobierając odpowiednio od 1 do 5 klejnotów z woreczka.
Grę wygrywa gracz, który na koniec zgromadził najwięcej klejnotów. Zdarza się jednak niekiedy, że podzielimy się zwycięstwem z innymi, tym bardziej, że – inaczej niż w zwykłej Ubongo – kolory klejnotów nie mają tu dla punktacji zupełnie żadnego znaczenia.
Ubongo Junior 3D – inaczej
Jak łatwo się domyślić, samo Ubongo Junior 3D niespecjalnie będzie funkcjonowało jako gra rodzinna, to znaczy taka, w którą mogą na mniej więcej równoprawnych zasadach i szansach zagrać i dzieci i dorośli. Podstawowy koncept gry jest wyraźnie nagięty do poziomu rozwojowego i percepcji dzieci w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym i najlepiej się sprawdza, gdy maluch rywalizuje ze swoimi rówieśnikami. Dlatego trzeba Ubongo Junior 3D uznać za typową grę dla dzieci.
Tym, którzy chcieliby przerzucić pomost między Ubongo Junior 3D a graniem rodzinnym w wyraźnie międzypokoleniowym gronie, instrukcja podpowiada połączenie tej gry z Ubongo 3D. Starsi gracze używają grają wtedy na planszach i klockami wyjętymi z tego drugiego tytułu. Dodatkowo muszą zachować obrys figury z planszy na dwóch pierwszych poziomach swojej konstrukcji. Wciąż jednak bardziej niż na rozwiązanie samej łamigłówki, akcent rozgrywki kładzie się mocniej na wniesienie jak najwyższej wieży.
Ocena
Ubongo Junior 3D na pewno może w przystępny sposób wprowadzać najmłodszych w serię gier Ubongo, a sama w sobie okazuje się solidną grą dziecięcą. I pod “określeniem” solidna mam na myśli zarówno pomysł na rozgrywkę, jak i – w znacznej większości – poziom wykonania.
Klocki są wystarczająco duże i pozwalają się stabilnie układać. Planszetki zadań cieszą oko kolorystyką i choć ostatecznie są tylko kartami, to na szczęście przynajmniej bezpiecznie grubymi. Klejnoty z kolei są tak urocze jako znaczniki punktów, że na pewno będziecie chcieli wykorzystać je także do punktacji przy innych grach.
Trochę mnie zdziwiła konieczność ściągania podstawek z żyrafy po każdej rozgrywce, żeby w ogóle zmieścić ją z powrotem w pudełku. Pewnie dlatego przy zapisie o montowaniu ich przed rozgrywką pojawia się sugestia o zaangażowaniu do tego rodziców. Widać inaczej nie dało się tej żyrafy zaplanować w wyprasce.
Instrukcja gry na pewno ucieszy wszystkich, którzy boją się czytania instrukcji. Reguły mieszczą się na półtorej strony formatu dużej kwadratowej ulotki. Pozostałe pół strony właściwie dotyczy… innej gry, a dokładniej wspomnianego wyżej wariantu zabawy z użyciem elementów z Ubongo 3D.
Rekomendacje
No właśnie. Pomysł na włączenie za pomocą Ubongo Junior 3D dzieci w granie rodzinne jest ciekawą propozycją, ale niestety zakłada, że macie, albo kupicie sobie także “starszą” odsłonę tejże. To nie jest wcale głupi pomysł, bo Ubongo 3D jest moim zdaniem sporo ciekawsze od zwykłego Ubongo, ale też – nie ma co ukrywać – takie podpowiedzi w instrukcji to wyraźny zabieg marketingowy. Ciekawe w sumie, czy w waszym przypadku okaże się skuteczny…
Ja o Ubongo Junior 3D powtórzę przede wszystkim, że możecie się zastanowić nad zakupem tej gry, jeśli macie dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, a one mają z kim w tę grę grać lub lubią łamigłówki solo. Odwołanie się do zabawy klockami, które są maluchom w tym wieku bliskie, sprawdza się tu nieźle, bo odpowiednio angażuje. Przy okazji dziecko rozwija koordynację ręka – oko, motorykę małą, logiczne myślenie i zmysł przestrzenny, a klejnociki z przyjemnością na końcu będzie chciało samodzielnie zliczyć. 50 plansz ze 100 zadaniami obiecuje jakąś przyzwoitą niepowtarzalność rozgrywek. Krótkich, a więc potencjalnie także częstych.
Rywalizacja nie jest przy tym wszystkim jakoś przesadnie zaostrzona, a klocki – mimo swojej trójwymiarowości – pozwalają się całkiem szybko maluchowi oswoić. Dzięki czterem poziomom trudności można elastycznie dostosowywać poziom wymagań do możliwości poszczególnych dzieci, co się może przydać, jeśli ma grać rodzeństwo w różnym wieku. Na upartego możecie pograć z dziećmi także sami, ale do tego musielibyście sięgnąć po zadania z poziomu “mistrzowskiego”, a dzieciom przydzielić te z drugiego bieguna trudności – więc tej zabawy ani nie wystarczy w takim zestawieniu na dłużej, ani też nie będziecie czuli, że to jest już takie Ubongo skrojone pod was. Dzieci lubią klocki, ale ostatecznie jakby nieco inaczej niż dorośli. I z tym nawet taka seria Ubongo musi się najwidoczniej pogodzić.
Dziękuję wydawnictwu Egmont
za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji
Punktometr Zagramy Kids
Ubongo Junior 3D 8/10
Podstawowe informacje o grze:
Tytuł: Ubongo Junior 3D
Liczba graczy: 1 – 4
Wiek: od 5 lat
Czas gry: ok. 20 min
Wydawca: Egmont
Projektant: Grzegorz Rejchtman
Instrukcja: polska