Wyścig balonów

W ostatnim kwartale 2019 roku pojawiła się w handlu gra Wyścig balonów. To debiut jej autora, Grzegorza Buźniaka, a zarazem efekt jego wygranej w konkursie “Stwórz grę i wskocz na półkę Empiku”. Gra została wydana nakładem wydawnictwa Foxgames.

Tytuł oraz retro-sympatyczna ilustracja na okładce jednoznacznie określają czas i miejsce akcji gry. Przenosimy się jakieś 100 lat wstecz, by wziąć udział w zawodach baloniarskich rozgrywanych gdzieś pod niebem środkowej Europy. Startujemy z jednego brzegu planszy, a zmierzamy do przeciwnego, starając się zakończyć wyścig jak najbliżej wyznaczonego miejsca lądowania. Po drodze możemy zabierać z leżących na trasie naszego lotu miast pocztę, co na koniec gry przyniesie nam bonusowe punkty. Z drugiej strony trzeba też unikać kar punktowych – te trzeba będzie przełknąć za kolizje z żetonami przeszkód na planszy względnie za nieumiejętne, czy zbyt ślamazarne planowanie ruchów balonów.

Można powiedzieć, że Wyścig balonów stawia dość mocno na interakcję – w swojej turze gracz porusza wszystkimi pięcioma balonami biorącymi udział w zawodach, dzięki czemu ma jakiś wpływ na to, gdzie przemieszcza swój, a gdzie balony konkurencji. Może też podsunąć przeciwnikom żetony przeszkód. Przy tym na szczęście nie ma jakiejś wyraźniejszej okazji do szkodzenia komuś szczególniej; karty kryjące barwy balonów graczy ujawniamy sobie dopiero na zakończenie gry. A nawet gdyby udało mu się w międzyczasie domyślić, jakie balony należą do jakich konkurentów, negatywną interakcję temperuje ważny element mechaniki – presja czasu przy programowaniu ruchu. Wyjąwszy grę z młodszymi dziećmi, gdzie nawet zasady pozwalają im pofolgować w tej regule – planowanie ruchu balonów ogranicza piasek sypiący się w klepsydrze.

I tak oto znaleźliśmy się w tej opowieści o Wyścigu balonów dokładnie na początku tury gracza, który rzuca teraz 5 kośćmi, a następnie przyporządkowuje wyrzucone na nich wartości balonom, układając je na odpowiednich polach na planszetce. Poszczególne wartości kości mają z góry zaprogramowane kierunki ruchu: “1” to dwa pola w kierunku “na dziewiątą”, “2” – dwa pola w kierunku “na jedenastą”, i tak dalej aż po kierunek “na trzecią”, wykonywany z kości z “5”. “6” na kości to wartość wyjątkowa; pozwala przesunąć balon w dowolnym kierunku – nawet po linii łamanej czy wstecz.

Jeśli się już opanuje ten typowy dla gry wzornik ruchu i zapamięta dość intuicyjnie przecież zaprogramowane dla poszczególnych wartości kierunki, to całe zadanie przyporządkowania kości w limicie czasowym staje się nie takie przynajmniej trudne. Pierwsze partie jednak mimo wszystko cechować może swoiste poczucie stresu – bo i za każdą niezagospodarowaną w czasie kość dostajemy karne punkty, a potem żetony kar możemy dostać także za wszelkie kolizje, które nie pozwalają wykonać pełnego ruchu balonem na planszy.

Ruchy balonów rozpatrujemy zawsze w określonej na planszetce kolejności, a wzrokiem i myślą musimy ogarnąć nie tylko kości czy kierunki dla poszczególnych wartości, ale przede wszystkim obecną sytuację na planszy głównej. Grający ze mną mieli szereg uwag do tego momentu gry. Utyskiwali m.in. na nieprzejrzystość planszy, na której żetony balonów zbyt słabo wyróżniały się z całości (pionki 3D byłyby lepszym rozwiązaniem). Zauważyliśmy też potencjalnie nierówne szanse graczy siedzących przy różnych brzegach planszy. Planszetkę z wzornikiem ruchu należy sobie zorientować odpowiednio, co oznacza, że tylko jeden gracz ma komfort perspektywy, trzej pozostali zarządzają kierunkiem lotu balonów patrząc na całą sytuację na planszy głównej z boku czy wręcz “do góry nogami”. Zwłaszcza osoby z mniejszą wyobraźnią przestrzenną radzą sobie w takiej sytuacji słabiej i miały wyraźne poczucie dyskomfortu, a czasem nawet krzywdy. Uznaliśmy, że najbardziej uczciwie byłoby, gdyby wszyscy siedzieli przy dolnej krawędzi planszy. Ktoś – i to niekoniecznie półżartem – wpadł nawet na pomysł położenia planszy głównej na obrotowej tacy do serów. Pech chciał, że nie posiadam takowej.

Ci, których przyjęty w grze sposób planowania lotu nie zniechęcił od razu do Wyścigu balonów, w kolejnych partiach znajdowali już niejaką przyjemność z zabawy. Uznanie znalazły:  dobra jakoś wykonania, całkiem dobrze ujęty temat, spora część ilustracji (Nie wszyscy byliśmy zdania, że dzieło zostało dokończone.), optymalny czas rozgrywki, mocno taktyczny charakter decyzji, jakie podejmuje gracz, dynamika sytuacji na planszy uzyskiwana także dzięki stałemu dokładaniu i przemieszczaniu żetonów przeszkód oraz zmienna kolejność wykonywania tur w każdej rundzie, która jakoś odbudowuje poczucie sprawiedliwości rozgrywki.

Podobało się nam także zorganizowanie punktacji w grze. Prostota idzie tu w parze z przejrzystością, a fakt, że można ukończyć rozgrywkę na minusie – przez sporą ilość żetonów kar zdobytą w trakcie i punkty karne za ostateczną odległość balonu do żetonu celu – większość graczy uznała nawet za zabawną.

Gra skaluje się dobrze, między rozgrywką w 3 i w 4 osoby nie widać szczególnych różnic – to czy dwa czy jeden balon nie ma właściciela w grze, na nic nie wpływa. Grając we dwójkę każdy gra dwoma balonami i sumuje ostateczne wyniki obu – rozwiązanie z konieczności sztuczne, a prawdopodobnie świadczące wręcz o tym, że u podstaw konceptu gry leżał pomysł z gruntu abstrakcyjny. Cóż, można tak pograć, mnie ten wariant jednak frajdy nie sprawił wcale. Moim zdaniem lepiej już sobie co najmniej jedną dodatkową osobę do grania znaleźć, albo we dwie osoby zagrać w co innego.

Z punktu widzenia mechaniki Wyścig balonów jest grą na odpowiednim poziomie regrywalności. Wykorzystane rozwiązanie pozwalają nie mieć odczucia nazbyt dokuczliwego podobieństwa poszczególnych partii.

A jednak trudno powiedzieć, że zaiskrzyło między tym tytułem a mną czy większością moich współgraczy. Sam wrażenia po Wyścigu balonów mam mocno mieszane. Niby wiadomo, że z gier o tematyce sportowej zawsze przeziera jakiś schematyzm, bo to ostatecznie tylko matematyczna symulacja rzeczywistości, ale – ostatecznie, trochę tu niekiedy za mało subtelności.

Czuję chropowatość w tej grze. Podczas samej rozgrywki miałem często wrażenie, że gra rozpada się jakby w pół. Gramy na dwie plansze i to samo w sobie może się wydawać interesujące, ale niestety ciekawiej dzieje się zasadniczo na planszetce wzornika ruchu. Plansza główna sprawia wrażenie zepchniętej na drugi plan. Służy właściwie tylko ocenie skuteczności tury gracza. Szkoda, że zabrakło między obiema jakiejś wyraźniejszej relacji na sprzężeniu zwrotnym. Jakąś tego namiastką chce być może podsuwanie przeciwnikom żetonów przeszkód na koniec własnej tury, ale w efekcie zwykle bardzo trudno konkretniej przyblokować w ten sposób konkurencyjnych uczestników zawodów. Nie pomaga też niedopatrzenie w instrukcji – nie do końca wiadomo, czy przesunięcia żetonów przeszkód są blokowane przez inne żetony, czy nie.

Trudno powiedzieć z jaką surowością należałoby oceniać gry pokroju Wyścigu balonów. Raz, że to debiut, dwa – gra wyłoniona w konkursie. Można się domyślać, jakie śródetapy musiała przejść po drodze. Oceniając całościowo: Mimo kilku słabszych punktów – można udać ten debiut za udany.

Wyścig balonów umie się spodobać, i niektórym się w istocie podoba dużo bardziej niż mnie. Temat dobrany jest zgrabnie, a to że gdzieniegdzie przeziera za dużo „suchostek” mechanicznych, to informacja zwrotna raczej dla autora i wydawcy niż dla potencjalnych graczy. Mnie gra nie porwała w niebiosa, ale też nie sprawiła mi jakiejś wybitnej przykrości. Jak będzie trzeba, ktoś poprosi, zaprosi, zapyta – zagram. Jest grywalna, potrafi budzić emocje, stawia na ducha rywalizacji, a do tego nie małpuje ogranej tematyki, tylko oferuje jakąś nową przygodę. Przy tym ma niewątpliwy walor rozwojowy, hasło “programowanie” święci przecież ostatnio triumfy, a tu pozwala w formie zabawy zmobilizować do myślenia logicznego. Z dziećmi, jak widzę, ma w tym zamiarze zresztą dużo łatwiej niż z dorosłymi.

I w myśl tej ostatniej refleksji: Jako gra rodzinna, w rozgrywkach z dziećmi w wieku ok. 8+ Wyścig balonów może się rzeczywiście całkiem dobrze sprawdzić.

Dziękuję wydawnictwu Foxgames
za nadesłanie egzemplarza gry

Punktometr Zagramy:  Wyścig balonów 6/10

Podstawowe informacje o grze:

Tytuł: Wyścig balonów
Liczba graczy: 2 – 4
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok.  30 min
Wydawca: Foxgames
Projektant: Grzegorz Buźniak
Instrukcja: polska
cena w sklepach: ok. 70 zł

„Wyścig balonów” w serwisie Boardgamegeek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to